Fejginiątka również uważały się za Bojowników o Wolność i Demokrację.
Seweryn Blumsztajn kpi sobie z kibiców i z ich patriotycznych haseł, także z tych przywołujących pamięć o Żołnierzach Wyklętych, a które pojawiały się na stadionach do czasu, aż reżim Tuska uznał je za nieprawomyślny akt agresji wobec Gazety Wyborczej i zastosował zomowskie działania wobec najaktywniejszych działaczy środowisk kibicowskich i osób, które ich popierały.
Podobno Sewerynowi Blumsztajnowi najbardziej żal "różnych grup kibolskich", "które wybierają się do Warszawy" a nie są oswojone z przemocą. "Więc kiedy ich lewacy pobiją, mogą się zradykalizować albo gorzej – osłabnie ich patriotyczne zaangażowanie."
Jak to "nie oswojone z przemocą"??? Czy towarzyszowi redaktorowi wydaje się, że ktokolwiek tak szybko zapomni bandyckie zachowania policji, straży miejskiej i innych służb "ochrony" aktywnie współdziałających na rozkaz rządu lub władz stolicy, na niwie "obrony" krajowego handlu przed polskimi przedsiębiorcami, wyrzuconymi na siłę, jak najszybciej z ich miejsc pracy, czy też z wielkim poświęceniem aresztujących tulipany leżące wzdłuż warszawskich ulic lub z bolszewicką gorliwością usuwających palące się znicze i miasteczko Solidarni 2010?
pluszak.nowyekran.pl/post/6853,zgasic-pamiec-ktos-bedzie-pamietal
A może mamy zapomnieć, jak pod ochroną Tuska i Komorowskiego siły POrząd(k)owe dbały by nic złego się nie stało bandycie-szantażyście, niedoszłemu Breivikowi, celebrytom i innym sikającym (ze strachu?) na modlących się na Krakowskim Przedmieściu lub uciekającym na słupy przed agresywnie klęczącymi staruszkami?
salski.salon24.pl/217671,bandyta-i-szantazysta-zbigniew-s-pseud-niemiec-o-kaczystach
Dalej Blumsztajn ubolewa, że:
"Niepotrzebna ta awantura. Gdyby ci wszyscy patrioci w zawartym szyku przeszli przez miasto, gdyby zobaczyli ich warszawiacy, może więcej ludzi zrozumiałoby, jak nieprzyjemny jest taki patriotyzm."
Ależ nie tylko warszawiacy, ale cała Polska już ponad rok temu zdążyła poczuć zapach czerskiego patriotyzmu, już widziała patriotów a’la GW:
Cała Polska widziała również, jak przyjaciel WSI i KGB usiłował jak najszybciej – pewnie też w imię patriotyzmu – postawić pomnik bolszewickim najeźdzcom w Ossowie:
"Może uwierzyliby, że rośnie w Polsce ruch radykalnej nacjonalistycznej prawicy, na czele którego nie wstydzą się już maszerować znani publicyści i posłowie."
Jak ktoś inny ma się wstydzić maszerować na czele tego ruchu, skoro na czele Bolszewickiego Ruchu Poparcia Putina od 8 listopada mają maszerować trzy najważniejsze osoby w państwie!
"Jego znakiem jest już nie tylko "Marsz Niepodległości", ale też zbeszczeszczony pomnik w Jedwabnem i podpalane muzułmańskie domy modlitwy. Według ludzi, którzy pomaszerują w Warszawie11 listopada, ani takie pomniki, ani takie domy modlitwy Polsce nie są potrzebne."
I to wszystko mówi człowiek gnieżdżący się w gmachu, którego znakiem jest kłamstwo katyńskie, kłamstwo smoleńskie, kłamstwo oświęcimskie … a jednym z właścicieli tego gmachu jest brat stalinowskiego zbrodniarza (brat patrioty a’la czerska):
"Stefan Michnik, były stalinowski sędzia w randze kapitana, ma na swoim koncie co najmniej dziewięć wyroków śmierci na niewinnych ludzi (część została wykonana). W 1969 r. uciekł przed sprawiedliwością do Szwecji. Od tego czasu pędził spokojne życie bibliotekarza na uniwersytecie w Uppsali, by w połowie lat 90. przejść na emeryturę. W latach 70. zyskał uznanie polskiej emigracji: na łamach paryskiej "Kultury" publikował teksty o Czechosłowacji, używając pseudonimu Karol Szwedowicz. Tak jak Helena Wolińska-Brus – popierał "Solidarność". Dziś twierdzi, że nie wiedział o fałszowaniu akt przez UB, wierzył, że służył swojemu krajowi, a przeszłość… jest jego prywatną sprawą."
Anatol Fejgin też twierdził, jak Stefan Michnik, że wiernie służył swojemu krajowi … ale czy podał nazwę tego "swego kraju"?
"W 1985 r. Fejgin złożył wniosek o przyjęcie go do ZBoWiD i przyznanie uprawnień kombatanckich z tytułu służby wojskowej w okresie wojny w I Dywizji im Tadeusza Kościuszki, a następnie w Głównym Zarządzie Polityczno-Wychowawczym WP. Uprawnienia otrzymał.
W lutym 1990 r. Zarząd Główny ZBoWiD wznowił postępowanie weryfikacyjne i uchylił decyzję przyznającą Fejginowi uprawnienia kombatanckie. W uzasadnieniu decyzji stwierdzono, że zajmując kierownicze stanowisko w MBP stosował niedopuszczalne metody śledztwa i przemoc wobec osób zasłużonych w walce z Niemcami, a po wojnie aresztowanych. Podkreślono, że odbycie przez niego kary pozbawienia wolności i uzyskanie zatarcia skazania nie stanowi przeszkody prawnej do rzetelnej oceny jego działalności i postawy. ZG ZBoWiD powołał się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 20 grudnia 1988 r., zgodnie z którym organ wydający decyzje nie może pominąć postaw i zachowań, które są sprzeczne z godnością człowieka oraz z podstawowymi wartościami humanizmu.
Fejgin odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, wnosząc o uchylenie decyzji. Zarzucił ZBoWiD-owi naruszenie przepisów kpa dotyczących wznowienia postępowania, gdyż okoliczności sprawy opisane w tej decyzji musiały być znane już w dniu przyznania mu uprawnień kombatanckich, nawet gdyby były prawdziwe, czemu on zaprzecza. Stwierdził m.in., że ani w śledztwie, ani w czasie rozprawy sądowej nie udowodniono mu jego osobistego udziału w aktach przemocy. Podkreślał swoje zasługi w WP."
"Pozostały "fejginiątka"
Przykład Fejgina pokazuje, jak w III RP funkcjonuje "gruba kreska" Tadeusza Mazowieckiego i jakie rodzi skutki. Był on zapewne ostatnim baronem bezpieki. Ale żyją jeszcze funkcjonariusze tego resortu, pełniący w Centrali funkcje kierownicze nieco niższego szczebla, oraz wysocy funkcjonariusze struktur terenowych: Wojewódzkich i Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa. Nie wszyscy do końca pozostali w resorcie, niektórych bowiem partia "oddelegowała" do nauki, jak na przykład ppłk. UB Wiktora Herera, który został mianowanym profesorem PRL, specjalizującym się w ekonomice rolnictwa; w tym charakterze (czy tylko?) był nawet… doradcą Komisji Krajowej "Solidarności"; oraz ppłk. Ryszarda Nazarewicza, profesora… historii. Inni poszli "w dyplomację", do aparatu partyjnego i administracyjnego, do handlu zagranicznego.
Mazowiecki i Wałęsa – parasole ochronne katów bezpieki
Pozostały po nich – używając świetnego określenia Stanisława Michalkiewicza – "fejginiątka", które dbają (och, jak dbają!) o dobrą opinię resortu, zabiegają o utrzymanie, a nawet rozszerzanie "grubej kreski", zabierają głos w obronie tych, którzy "wierzyli" w socjalizm i jego "wartości" i nie pozwolą zrobić im krzywdy… I wreszcie wspomnieć należy tych, którzy zadbali o odpowiedni status materialny byłych funkcjonariuszy UB i IW, o ich niemoralnie wysokie emerytury. To zasługa przede wszystkim Lecha Wałęsy, który jako prezydent III RP zawetował ustawę (tzw. mundurową), mogącą sprowadzić ich emerytury do normalnego poziomu – nie pozwolił zrobić krzywdy "lewej nodze", mimo jej widocznego platfusa i zagrzybienia."
Nie przypadkowo można zauważyć tyle podobieństw w zachowaniu i wypowiedziach tych, którzy obecnie przychodzą do pracy na ulicę Czerską i tych, którzy kilkadziesiąt lat temu chodzili do pracy na ulicę Koszykową.
"Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają zamordowani w stalinowskich więzieniach. Niektóre miejsca pogrzebania udaje się jednak odnaleźć. Część ofiar komunistycznych siepaczy spoczywa w… centrum Warszawy, w podziemiach gmachu przy ul. Koszykowej 6."
I jedni i drudzy posługują się tymi samymi chwytami propagandowymi.
Seweryn Blumsztajn usiłuje stygmatyzować Polaków, polskich patriotów, przypisując im bezczeszczenie pomników, podpalanie domów modlitw … tylko że zapomniał, że już dawno temu Anatol Fejgin opowiedział, co trzeba robić, by tego typu oszczerstwa uprawdopodobnić:
"Pytany przez Henryka Piecucha(znanego publicystę, specjalizującego się w ujawnianiu komunistycznych tajemnic), były dyrektor Departamentu Specjalnego MBP, płk Fejgin uchylił rąbka tajemnicy na temat kieleckiego pogromu: Wszystkie chwyty są dozwolone, gdy się chce wygrać. (…) Jeszcze nie czas o tym mówić. Liczyliśmy na błąd naszych przeciwników. Musieli go w końcu zrobić. Nie mogliśmy jednak dłużej czekać. Potrzebny był jakiś przyśpieszacz. Stąd pogromy i inne fortele ("Reporter" nr 4, 1990 r.)."
A co ty zrobiłeś, Sewerynie Blumsztajn …???
(… oprócz kupowania gwizdków, oczywiście!)
Link do zdjęcia wprowadzajacego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.