Praktycznie wszystkie znane mi kobiety dostają mniejszej lub większej palmy jak słyszą, że zostały stworzone by rodzić dzieci. Pozostaje tylko pytanie, kto ma rodzić dzieci, jeśli nie kobiety?
Praktycznie wszystkie znane mi kobiety dostają mniejszej lub większej palmy jak słyszą, że zostały stworzone by rodzić dzieci. Pozostaje tylko pytanie, kto ma rodzić dzieci, jeśli nie kobiety?
Niedawno Minister Edukacji i Nauki, Pan Przemysław Czarnek wspomniał o tzw. „cnotach niewieścich”. Termin ten padł na antenie Polskiego Radia w kontekście próby odwołania Ministra w lipcu 2021 roku i został wymieniony w katalogu wartości jakie powinny być przekazywane w procesie wychowawczym dzieci i młodzieży. Minister został oczywiście obśmiany przez „łże” media i lewackie środowiska, ale dotknął bardzo istotnej sprawy. Wprowadzona ostatecznie w połowie XX wieku koedukacyjna forma kształcenia dzieci i młodzieży, pomimo ogromnych różnic w tempie fizycznego i psychicznego rozwoju dziewcząt i chłopców, spowodowała unifikację ich wychowania, które tylko w nieznacznym stopniu uwzględnia ich odmienne potrzeby.
Przez to zaburzony został wielotysiącletni system wychowawczy dziewcząt i chłopców, których wychowanie od zawsze było odrębne. Dziewczęta i chłopcy znaleźli się w grupach równolatków co powoduje, że chłopcy których dojrzewanie fizyczne, psychiczne i społeczne trwa znacznie dłużej, są wychowywani w towarzystwie znacznie lepiej rozwiniętych fizycznie, psychicznie i społecznie dziewcząt. To spowodowało, że w odróżnieniu od czasów gdy wychowywanie odbywało się odrębnie, powszechne stało się zawieranie małżeństw przez równolatków. Z tego powodu, często niedojrzali społecznie mężczyźni zawierają związki z dojrzałymi społecznie i bardziej odpowiedzialnymi kobietami, tylko dlatego, że zostali systemowo ograniczeni do kontaktów w grupie równolatków.
To także przełożyło się na ambicje kariery zawodowej u kobiet, która dawniej była wręcz społecznym obowiązkiem mężczyzn, gwarantującym byt ekonomiczny rodziny. Oczywiście, ja nie odmawiam kobietom prawa do robienia kariery zawodowej, społecznej, politycznej i każdej innej, tylko pragnę powiedzieć, że to tylko prawo, a nie obowiązek. Jak napisałem na wstępie, to tylko kobiety mogą rodzić dzieci, a biologia jest nieubłagana. Obecnie jest taka sytuacja, że wiele kobiet rodzi swoje pierwsze dziecko w wieku, w którym dawniej kobiety miały troje dzieci, co w pełni gwarantowało zastępowalność pokoleń. To powoduje, że w wielu rodzinach kończy się na jednym dziecku, co prowadzi do wymierania populacji.
Przyczyną tego stanu nie jest tylko tzw. „wyzwolenie kobiet”, a jest tak, że to właśnie „wyzwolenie kobiet” miało szansę zaistnieć w tak ogromnej skali, tylko dlatego, że bycie matką było niedostatecznie społecznie doceniane. To się ostatnio nieco zmienia. Jest program 500+, emerytury dla matek które wychowały czworo dzieci i inne projekty, ale to za mało aby ustabilizować demografię. Wspomniane emerytury są wszawe, a programy finansowe, to tylko dodatek do tego co oboje rodziców muszą zdobyć sami. Nadal mamy sytuację, że kolejne dziecko w rodzinie powoduje spadek poziomu ekonomicznego rodziny. Trzeba to odwrócić i stworzyć taki system, w którym każde kolejne dziecko w rodzinie będzie poprawiać sytuację ekonomiczną rodziny.
Jeśli chcemy, aby kobiety rozważyły rezygnację z robienia kariery zawodowej i in., szczególnie jeśli ta kariera ma być robiona na siłę i w efekcie ograniczać się tylko do bycia drugą osobą utrzymującą rodzinę, to musimy docenić ekonomicznie i społecznie bycie matką. Potrzebny jest taki system, w którym kobieta która zajmuje się dziećmi w wieku przedszkolnym będzie miała zaliczone 7 lat okresu składkowego do emerytury od każdego dziecka, nawet jeśli będzie je rodzić rok po roku. Nie może to być też składka liczona od pensji minimalnej, ale od średniej krajowej. Do tego musi być taki system podatkowy i system wspomagania finansowego rodzin wielodzietnych, który będzie gwarantował, wspomnianą już zasadę, że każde kolejne dziecko poprawi lub przynajmniej nie obniży poziomu ekonomicznego rodziny. To da nam szansę ustabilizowania demografii, a kobiety zajmujące się domem i dziećmi nie będą się czuły jak obywatele drugiej kategorii.