Wprowadzone ostatnio zmiany w systemie emerytalnym spowodowały pogłębienie istniejących różnic w traktowaniu emerytów.
Pisałem o tym niedawno, że przywileje emerytalne dla resortów „siłowych” i tak zwanego „wymiaru sprawiedliwości” zostały wprowadzone przez poprzednie władze jako jeden z elementów swego rodzaju wynagrodzenia za ochronę własnych przywilejów i przed odpowiedzialnością za swoje nadużycia.
Po przeszło dwóch latach rządzenia „dobrej zmiany” warto chyba zająć się generalnie tym z pewnością patologicznym zjawiskiem, jakim jest polski system emerytalny, a nie dokonywać zmian fragmentarycznych.
W pierwszej kolejności trzeba ostatecznie zdefiniować czym jest emerytura.
W moim przekonaniu niczym innym jak odłożonym w czasie zarobkiem wypłacanym po spełnieniu umownych warunków.
Podkreślam sprawę umowy, a nie ustawy, gdyż jest to sprawa wyłącznie między zainteresowanym a ubezpieczycielem.
A zatem wysokość świadczenia zależy jedynie od sumy składek powiększonych o należne odsetki w systemie oprocentowania składanego i odpowiednio zwaloryzowanych.
Jeżeli rządy w Polsce przez dziesiątki lat ograbiały przyszłych emerytów z ich składek, to powinny je zwrócić po zwaloryzowaniu i karnym oprocentowaniu, którym tak chętnie władza operuje w stosunku do swoich rzeczywistych, a nawet wyimaginowanych dłużników. W praktyce ze względu na rozmiar tych zobowiązań spłata powinna być dokonywana ratalnie.
Zgodnie z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa nie można dowolnie szermować przywilejami kosztem innych.
W przypadku uznania potrzeby nadania przywileju określonej grupie społecznej wymagana jest akceptacja narodu w postaci referendum, a źródłem pokrycia kosztów tych przywilejów może być wyłącznie budżet państwa, co oczywiście wymaga ustawowego potwierdzenia przy każdym uchwalaniu budżetu przez parlament.
System przywilejów emerytalnych w Polsce poza oczywistą niesprawiedliwością zawiera taki stek absurdów, że wymaga natychmiastowej zmiany.
I tak np. wojskowy czy policjant, który „prochu nie wąchał”, a przesiedział, do niedawna 15 lat, a teraz nieco więcej, za biurkiem nabywa prawa do uprzywilejowanej emerytury w wieku 55 lat, podczas gdy prawdziwy kombatant, który walczył przez całą wojnę dostaje 208 zł. miesięcznie „dodatku kombatanckiego” przy emeryturze osiągniętej po 65 roku życia i w znacznie gorszym przeliczniku.
Wstyd powiedzieć, ale nawet za PRL dodatek kombatancki wynosił 3.000 zł. miesięcznie co według siły nabywczej w chwili jego wprowadzenia odpowiada mniej więcej 500 – 600 zł. obecnych.
Stosuje się też zróżnicowany system powiększania emerytury w miarę przybywania lat pracy, co stawia w uprzywilejowanej sytuacji nie tylko tych, którzy mają wyższe odsetki, ale także tych, którym niewyczerpujący tryb pracy pozwala dłużej pracować.
Inicjator funkcjonującej do dnia dzisiejszego metody wyliczania emerytury – Jacek Kuroń, zastosował bolszewicką metodę „urawniłowki” obcinając wbrew prawu konstytucyjnemu nabyte uprawnienia emerytalne, ale równocześnie zachował przywileje dla „równiejszych” nie mówiąc już o systemie „emerytur specjalnych”, który jest prostym nadużyciem władzy.
Zmiany wprowadzone zarówno ustawą z 15 marca 2015 roku jak i inne dają możliwość obejścia kuroniowych ograniczeń, ale tylko dla najbogatszych i najwyraźniej z grupy wiekowej korzystającej obecnie z wysokich wynagrodzeń z dyrekcją ZUS na czele.
Już samo obliczenie czasu emerytury decydującego o jej wysokości w nowym systemie świadczy albo o ignorancji, ale myślę, że raczej o celowym działaniu przez przyjęcie średniej statystycznej przeżywalności.
W związku z tym stworzone zostały warunki dla najwyżej zarabiających i odpowiednio późno wychodzących na emeryturę na niebywale wysokie świadczenia /nawet do 15 -20 tys. zł. miesięcznie/. Wynika to z przeliczenia kapitału emerytalnego na okres zaledwie do 77 lat życia dla mężczyzny. Taka jest rzeczywiście średnia wieku mężczyzn w Polsce. Jeżeli jednak uwzględni się perspektywę przeżycia dla mężczyzn osiągających 65 rok życia to ich średnia wydłuży się o 10 lat i wtedy przeliczony kapitał emerytalny pozwoli najwyżej na połowę tej emerytury.
Chyba że po osiągnięciu wieku 77 lat kapitał wyczerpie się i ZUS przestaje wypłacać emeryturę. W przeciwnym wypadku ta wysoka emerytura będzie pasożytować na ubogich redukując możliwości ich wypłaty.
Wszystko to jest niczym innym jak tylko jeszcze jednym „przekrętem” emerytalnym wymagającym zdecydowanego wejścia z gruntowną przebudową systemu emerytalnego w Polsce.
O wymiarze emerytury może decydować wyłącznie kwota nagromadzonych i stosownie zwaloryzowanych składek, wszystkie sztuczne przywileje nie mają nic wspólnego z tak pojętą emeryturą i powinno się ich unikać.
Odrębną sprawą są renty inwalidzkie i wszelkie inne i nie należy mieszać tych zagadnień, współcześnie bowiem wiele emerytur ma charakter rent uznaniowych wypłacanych prawem kaduka z funduszy emerytalnych.