Bez kategorii
Like

Guru

11/10/2011
499 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Z Wojewódzkiego mógłbym szydzić i robić sobie jaja… ale tak na prawdę jest mi faceta po prostu żal…

0


 

Często narzeka się w naszym kraju, a i nie tylko w naszym kraju – na brak autorytetów. Chciałbym się z tym zdecydowanie nie zgodzić! Autorytetów nie brakuje, trzeba tylko chcieć zauważyć ludzi, którzy autorytety kultywują i czczą. Podam przykłady.

Największe autorytety są zdecydowanie i zawsze były „po lewej stronie”. A jak kto nie widzi – już służę: Slavoj Zizek – wybitny intelektualista, geniusz prawdziwy, kultywuje na przykład Józefa Stalina. „Równy gość!”, mówi Zizek, wskazując zdjęcie generalissimusa z podpisem cyrylką: „Witajcie w dobrobycie!”. I ma Zizek rację! Taki Dżugaszwili to nie lada autorytet – umówmy się – lekką ręką machnąć pięćdziesiąt milionów ofiar w trakcie swoich rządów… no naprawdę, to trzeba umieć.

Inny autorytet – Lenin. Najstraszliwsza broń masowego rażenia w dziejach – jeden, łysy facet. W ciągu roku nieledwie położył na łopatki cały kraj. Uczcie się, uczcie młodzi lewicowcy! Bo takiemu Donaldowi – Organowi położenie innego państwa na łopatki zajęło aż cztery lata.

Ale dobrze – zagraniczne autorytety, a swego nie znacie. Więc krajowe poletko: Andrzej Wajda. Reżyser tak wybitny, że niewiadomo czy jego filmy są bardziej genialne czy bardziej nudne. Facet całe życie kręcący smętne piły o tym jakimi to idiotami i naiwniakami byli AKowcy („Popiół i Diament”), powstańcy warszawscy („Tunel”), Ułani pędzący z szabelkami na czołgi („Pierścionek z orłem w koronie”), wreszcie najgłupsi z głupich – pomordowani oficerowie w Katyniu („Katyń”). A przy tym jest Wajda uznawany za największego, patriotycznego reżysera… no pogięło kogoś?!

Inny mędrek – „profesor” Bartoszewski. Tak, zdaję sobie sprawę, że oto podnoszę plugawą dłoń na człowieka, który przeżył wojnę i Auschwitz, służył w Żegocie, walczył w Powstaniu Warszawskim i którego życiorysem można by generalnie obdzielić kilku innych ludzi, wcale nie zmniejszając jego heroizmu. Cóż z tego pytam? Cóż z tego, skoro ten niegdyś wielki człowiek, zamiast służyć swoim autorytetem Ojczyźnie, na stare lata postanowił rozmienić swój wielki potencjał zaufania na drobne. A heroizm przeszłości? Odpowiem tak – Generał Dąbrowski także był bohaterem, walczącym o Polskę, której to Polsce poświęcił swoje najlepsze lata… by na starość wysługiwać się zaborcy w tworzeniu kolaboranckiej, pseudo – polskiej armii Królestwa Kongresowego. A Wybicki – autor naszego hymnu? Też bohater, też wielka postać… znów – na stare lata wypisująca obrzydliwie włazidupską laudację na cześć Cara.  

Ale ostatnim autorytetem, jednym z najważniejszych dla młodzieży, jest nie kto inny, jak niejaki Kuba Wojewódzki. Człowiek niemal pięćdziesięcioletni, a zgrywający nowoczesnego, młodego czarusia, podlizujący się to rządzącym, to młodzieży w najbardziej obrzydliwy z możliwych sposobów – drwiąc ze zmarłych. Autorytet.

Z Wojewódzkiego mógłbym szydzić i robić sobie jaja… ale jego jest mi tak naprawdę po prostu żal. Człowiek, który nie ma rodziny, zapewne nie mający też prawdziwych przyjaciół. Człowiek pełen świadomości, że najlepsze lata przecież zmarnował i teraz próbujący się desperacko odkuć, winszujący sobie dawne klęski samochodem Porsche i kilkoma klepnięciami po plecach od obecnej władzy. Żal mi Pana, Panie Kubo, żal mi szczerze, bo dość daleko Pan zabrnął, ale naprawdę – jest dla Pana jeszcze szansa. Proszę się opamiętać – bo jest we mnie żal, ale dla Pana jest jednak też nadzieja.

A przynajmniej bardzo chcę ją mieć.

 

0

Arkady S.

HR-owe ciekawostki

17 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758