Cnota wolnorynkowa. Bardzo potrzebna cnota polska
Ostatni zapiątek wakacji w Kazimierzu nad Wisłą. Miejsce klasyczne i poniekąd uprzywilejowane. Po Kazimierzu piastowskim kulminującym murowanym zamkiem i Kazimierzu renesansowym wybuchającym sprzichlerzami ze zbożem przyszedł Kazimierz artystyczny i co za tym idzie turystyczny. Nie każdy tak ma… A jednocześnie pamiętać trzeba, iż między czasami spichlerza Europy a czasami ruchu, może nawet nadmiernego, turystycznego było kilka wieków zwykłego miasteczka pełnego polskich parafian i żydowskich kupców. Stare sztychy, a także dawne fotografie dobrze pokazują tę zwyczajność tak potem modnego Kazimierza. Co więcej, czasy współczesne mogą ożywiać piękne miasteczko latem, po troszę wiosną i jesienią, ale długa zima, błotne przedwiośnie, słotna późna jesień i znowu zima są dla Kazimierza czasem ciszy niekiedy tylko przerywanej nadzwyczajnym przyjezdnym. Rzecz w tym, że podobnie, jak w różnych innych rejonach turystycznych mamy okresy naporu i okresy zastoju. To banał, ale nie jest banałem stały ludzki wysiłek na rzecz podreperowania swego budżetu domowego i polepszenia losu swej rodziny.
Zaradność. Ona za każdym razem pociesza i wzbudza szacunek. Leniwi mogą się smęcić i narzekać na brak opieki państwa, zaś zaradni biorą swój los swoje ręce. Nawet jeżeli jest to działalność uzupełniająca i choćby tylko jednowątkowa, pozostaje zawsze pomnikiem ludzkiej zaradności. Karczmarz w przycupniętym nad samą Wisłą Męćmierzu smażący patelnię pierogów na domowej kuchcence, cała czereda dorożkarzy powożących domowymi końmi w górę i w dół gotowych na targowanie się o cenę, straganiarze z pieczywem w kształcie koguta stojący świątek i piątek w strategicznych kątach miasteczka, na dodatek Akcja Katolicka stawiająca przechodniom przed oczy fotosy i opisy najazdu bolszewickiego i Bitwy Warszawskiej, mimo że głupawy turysta pyta po cichu kamrata: co to ma wspólnego z Kazimierzem?
Zaradność. Cnota wolnorynkowa. Bardzo potrzebna cnota polska. Wcale nie idąca w parze z obojętnością narodową i pragnieniem modernizacji przez majtki. Zaradni kazimierzanie są jednocześnie pobożnymi parafianami i szczerymi patriotami. Zarabiają własną przemyślnością, bo na szczęście nie wyuczyli się subkultury bezradności. Nauczyli się, iż oszczędnością a pracą narody się bogacą. Proste a prawdziwe.
"absolwent polonistyki i filozofii KUL, posel na Sejm w latach 2001-07, przewodniczacy Komisji Gospodarki oraz tzw. bankowej komisji sledczej, obecnie przedsiebiorca i menedzer oraz wspólzalozyciel Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek"