MARTWE DZIECI CYGANKI ZE ZBRODNIAMI OUN – UPA W TLE CZ. III „Jest to niesłychanie drastyczny pomnik (…) Na pomniku są trupy dzieci! Chciałby je Pan codziennie mijać na ulicy? (…) Sam Pan mówi straszne rzeczy. To dlaczego chce Pan dziś epatować tymi potwornościami?”. Wydaje mi się, że tego dziennikarza, jak i kilku innych cechuje dosyć charakterystyczna postawa. Pomnik i wszelkie sprawy związane z przypominaniem okrucieństwa UPA budzą w nich emocje dużo większe niż samo okrucieństwo UPA. Makabryczność czynów UPA wydaje się nie mieć dla nich aż takiego znaczenia, gdy biorą pod uwagę powiedzmy „narodowowyzwoleńczy” (sic!) charakter tej formacji. „GW” publikuje także (01.03.2007) artykuł pt. „Ukraińcy o pomniku ofiar UPA”: „Gazeta” podaje, że pomysł postawienia pomnika nie podoba się publicyście […]
MARTWE DZIECI CYGANKI ZE ZBRODNIAMI OUN – UPA W TLE CZ. III
„Jest to niesłychanie drastyczny pomnik (…) Na pomniku są trupy dzieci! Chciałby je Pan codziennie mijać na ulicy? (…) Sam Pan mówi straszne rzeczy. To dlaczego chce Pan dziś epatować tymi potwornościami?”.
Wydaje mi się, że tego dziennikarza, jak i kilku innych cechuje dosyć charakterystyczna postawa. Pomnik i wszelkie sprawy związane z przypominaniem okrucieństwa UPA budzą w nich emocje dużo większe niż samo okrucieństwo UPA.
Makabryczność czynów UPA wydaje się nie mieć dla nich aż takiego znaczenia, gdy biorą pod uwagę powiedzmy „narodowowyzwoleńczy” (sic!) charakter tej formacji.
„GW” publikuje także (01.03.2007) artykuł pt. „Ukraińcy o pomniku ofiar UPA”:
„Gazeta” podaje, że pomysł postawienia pomnika nie podoba się publicyście jednej z ukraińskich gazet, który nazywa to „skandalem”. Ja sam nie bardzo wiem, czy chodziło o formę („Gazeta” znów ją opisuje) czy o pomysł postawienia samego pomnika (krytyka wspomnianego publicysty ukraińskiego).
Sam tekst nosi tytuł „Rozdrapywanie ran”. W tym samym tekście dla przeciwwagi czytamy o pomniku pomordowanych Ukraińców w Pawłokomie i rocznicy Akcji „Wisła”. Oczywiście upamiętnieniom tych dwóch wydarzeń nie jest nadany negatywny kontekst.
Na tym nie koniec, możemy przeczytać w „Wyborczej” jeszcze jeden tekst pt. „Drażliwy pomnik” (02.03.2007).
30-40 procent tekstu jest znów powtórzeniem negatywnej opinii o projekcie pomnika, reszta to po raz kolejny informacja, jak bardzo projekt nie podoba się publicyście.
Kilka dni później (07.03.2007) „Gazeta” publikuje w ramach opinii czytelników ironiczny tekst „Ten pomnik jest za spokojny”.
Zacytujmy końcowy fragment, pokazując w jaki sposób „czytelnik” zwraca się do autora projektu Mariana Koniecznego:
„Panie Profesorze – pomnik jeszcze nie odlany, może by coś poprawić. Dzieciątkom wydłubać oczka, przyciąć jedną ze zwisających stópek. Trzeba wstrząsnąć narodem. Polityka historyczna tego wymaga. Nuże! Do pracy!”.
Wkrótce możemy też zobaczyć wydrukowany z podpisami znanych osób apel do Przewodniczącego Rady Miasta Stołecznego Warszawy Lecha Jaworskiego (13.03.2007) przeciwko projektowi pomnika.
Zwracają na siebie uwagę podpisy dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Miesiąc później (17.04.2007) „Wyborcza” znowu przypomina o sprawie. Po raz kolejny możemy przeczytać opis pomnika i znaleźć informację o podpisujących się pod apelem wymienionych już wcześniej.
Znajdujemy jeszcze wzmiankę o spotkaniu się przedstawicieli sygnatariuszy z Andrzejem Przewoźnikiem. Ogólnie jednak tekst podsumować można wyrażeniem „nihil novi”.
„Wyborcza” atakuje projekt pomnika co najmniej 7-krotnie (!), jeszcze przed publikacją artykułu Dariusza Stoli i Ady Rutkowskiej.
ODKRYCIE DARIUSZA STOLI I ADY RUTKOWSKIEJ
19 maja 2007 r. wspomniani autorzy drukują wnikliwy i de facto bardzo ciekawy artykuł w „Rzeczpospolitej” na temat swojego odkrycia: to najbardziej popularne ze wszystkich przedstawiających ofiary rzezi UPA zdjęcie pokazuje inne wydarzenie – dzieci zamordowane przez swoją matkę Cygankę w nocy z 11 na 12 grudnia 1923.
Intencje autorów, tak jak członków Komitetu były szlachetne: podanie prawdy historycznej do wiadomości społecznej.
Stola i Rutkowska z klasą przeprosili za opublikowanie drastycznego materiału, stwierdzając, że takie zdjęcia nie powinny ukazywać się w prasie.
Trudno odmówić słuszności takiemu stwierdzeniu. Przytoczyć należy jeszcze fragmenty ich artykułu :
„Trzeba podkreślić, że choć przedstawione obok zdjęcia są fałszywym dowodem zbrodni popełnionych na Polakach przez UPA, jest wystarczająco wiele innych wiarygodnych dowodów tych zbrodni: dokumentów i relacji polskich, ukraińskich czy niemieckich opisujących tysiące mordów na bezbronnych cywilach różnej płci i wieku, zbiorowych mogił kryjących szczątki ofiar, a także zdjęć równie przerażających jak obraz powieszonych dzieci (…).
Dla historyka XX w. odpowiedź na pytanie, czy pamiętać i upamiętniać te wydarzenia i ich ofiary, jest oczywista: należy im się szacunek i pamięć. Naród to wspólnota pamięci i zapomnienia, ale nie sądzimy by „polityka zapomnienia” pomagała pojednaniu między ludźmi i narodami.
Ważne wydarzenia z przeszłości należy przypominać i upamiętniać, nawet, jeśli jest to trudne i bolesne. Pytaniem otwartym i niełatwym jest kwestia, jak to czynić.
Mamy nadzieję, że przypadek fałszywego pomnika będzie przypominał o potrzebie współpracy na tym polu obrońców Pamięci i rzeczników Prawdy.
Nie ma wątpliwości, że UPA dokonywała masowych okrucieństw w tym stylu, będąc najbardziej krwawą pod tym względem organizacją w tej części Europy.
Zdjęcie w roczniku psychiatrycznym z 1928 roku nie zaskoczyło wszystkich chyba w jednym tylko aspekcie. Mając na myśli oryginalne „wyczyny” UPA, wielu ludzi z pewnością musiało jeszcze wcześniej pomyśleć o ich autorach.
„To musieli być psychopaci!!!”. Praktycznie większość weteranów UPA, która brała udział w mordach, powinna tkwić w rocznikach psychiatrycznych, jak owa szalona matka, nie zaś na piedestałach kombatanckich.
Niestety na razie istnieje praktyka wynoszenia ich jako bohaterów narodowych, oficjalnych kombatantów, czemu psychicznie zdrowy ogół polskich elit winien się sprzeciwić.
„GAZETA WYBORCZA” I FALA ENTUZJAZMU
Jak się miało okazać wkrótce, „Wyborcza” zdobyła pretekst by znów przedstawić nie jeden a całą serię artykułów krytycznych, gdy wyszło na jaw, że jest to czyn oszalałej Cyganki, a nie, jak można by ironicznie zinterpretować po lekturze niektórych artykułów „Gazety” – „wspaniałej, narodowowyzwoleńczej formacji”, której mianem szczyci się UPA.
Odkąd sprawa wynikła, fotografia rzeczywiście służy promocji UPA, nie zaś jej kompromitacji. Sugeruje nawet niektórym „jak liczne mogą być fałszerstwa dowodów na zbrodnie tej „wspaniałej” organizacji”. Byłby to z pewnością obraz popularyzowany wbrew intencjom autorów przełomowego artykułu, gdy się spojrzy na wcześniejszy cytat.
3 dni po artykule w Rzeczpospolitej pojawia się na ten temat 22 maja 2007 tekst w „Wyborczej”. Osobiście nie znalazłem ani w nim, ani w żadnym innym choćby najmniejszej wzmianki w stylu, „Przepraszamy to zdjęcie jest drastyczne, ale musimy je opublikować”(w odróżnieniu od artykułu w „Rz”).
Wrażliwość w „Wyborczej” okazywana jest więc…wybiórczo, w zależności od potrzeby chwili.
Artykuł napisali Jan Fusiecki i znany skądinąd Michał Wojtczuk. U wszystkich apologetów UPA, czy nawet adwersarzy upamiętnienia sprawa wywołała falę entuzjazmu.
Podziwiać też należy energię, z jaką „Gazeta Wyborcza” propagowała sprawę wymienionej fotografii. Sprawie zdjęcia „Gazeta” poświęciła tym razem co najmniej 5 artykułów (22 maja, 2 czerwca, 11,17 lipca i 20 grudnia 2007 r.).
Widać dużą dbałość, by jak najmniej osób w społeczeństwie przegapiło tę („dobrą?”) nowinę. Nie wliczam tu publikacji poświęconych krytyce pomnika, zanim wyjaśniło się pochodzenie zdjęcia.
Nawet po modyfikacji pomnika nadal pisano o wspomnianym zdjęciu. W innym artykule natomiast stwierdzono wręcz „Szał Dolińskiej ma zostać uwieczniony – w centrum Warszawy – przez Mariana Koniecznego, autora kilkunastu pomników, z których najgłośniejszy to Nike.”.
Ciągle i uparcie projekt pomnika przypisywano do zdjęcia, nie zważając na ogromne okrucieństwo UPA przejawiające się dokładnie w tym stylu.
Można by powiedzieć, że Komitet Budowy Pomnika Pomordowanych przez UPA to „Komitet Budowy Pomnika Szaleństw Cyganki”. Obawiam się jednak, że nie znajdzie się wystarczająca ilość „zbrodniczych Cyganów”, by to im przypisać mord najmniej 200 tys. polskiej ludności.
Istnieje już bowiem od dawna praktyka przypisywania ludobójstwa Sowietom i Niemcom w przebraniach UPA, ba! Eugeniusz Misiło, stwierdził nawet, że porwanie Polaków z Pawłokomy, to też dzieło tak naprawdę NKWD, ale samej „pacyfikacji” dokonali już wyłącznie Polacy i nikt się za nich nie przebierał.
Sprawa zdjęcia przedstawiana przez „Wyborczą” doskonale się w tą politykę wpisuje. Po pierwszym artykule o sprawie zdjęcia „Gazeta” publikuje inny, zawierający historię zbrodni Cyganki (17.07.2007) , a także wywiad z Grzegorzem Motyką (02.06.2007) oraz artykuł o tytule: „Na pomniku obok dzieci powiesili jeszcze kobietę”. (12.07.2007).
„Gazeta” donosi, że główna różnica to nagie piersi powieszonej matki. Każdy z pozostałych trzech artykułów stanowił okazję by przypomnieć o zdjęciu. Ów wspomniany ciekawy artykuł o zbrodni przedstawia nawet fragment mówiący o rzeziach UPA, co jak na publikację, w „Wyborczej” jest niesamowite.
Niebywały jak na „Gazetę” jest również cień konserwatyzmu w jednym ze wspomnianych artykułów, odnoszących się do nagich piersi powieszonej matki.
Nie zostały one jednak pokazane jako odcięte, co było często przez upowców praktykowane. Kilka miesięcy później (publikacja 02.02.2008) Paweł Smoleński zacznie wywiad z Jarosławem Kalinowskim od wymienienia jednego przypadku Ukrainki z „oderżniętą” piersią…
Powodem wspomnianego konserwatyzmu są być może inni autorzy tych dwu artykułów. Trzeba wspomnieć o czwartym artykule, wywiadzie Marcina Wojciechowskiego, a raczej o ironicznym tytule tekstu: „Nasi cierpień nie zadają”.
Później możemy poczytać sobie artykuł o nominacjach do nagrody „Wyborczej” „Stołka” i antynagrody „Nogi od Stołka” (20.12.2007).
Ta druga została przyznana autorowi projektu pomnika ofiar UPA. „Gazeta” po raz kolejny oburza się, że projekt nie uległ zbyt wielkim zmianom i artysta dodał martwą kobietę z gołym biustem.
Paradoksalnie, gdy Danuta Skalska ośmieliła się skrytykować w radiu na łamach „Lwowskiej Fali” najpierw projekt pomnika Stefana Bandery (a później sam monument), przywódcy zbrodniczej organizacji, której dziełem było ludobójstwo Polaków, naraziła się natychmiast na szarżę „Gazety Wyborczej” (18.01.2008).
Atak w sumie był reakcją na całokształt działań Pani Danuty Skalskiej w ramach „Lwowskiej fali”, również za krytykowanie odznaczeń członków zbrodniczej organizacji, których autor Michał Smolorz, odnoszę wrażenie określił z cieniem sympatii mianem „sędziwych kombatantów”.
Atak Smolorza, był również karą za krytykę w wykonaniu Skalskiej, której dokonała wobec tych księży greckokatolickich, którzy święcą pomniki zbrodniarzy, chociaż z metropolitą lwowskim Andrzejem Szeptyckim, sympatykiem Hitlera i Stalina do których pisał chwalebne listy, sami brali udział w mordach UPA i poświęcali narzędzia zbrodni.
Jeden komentarz