Z oświadczenia majątkowego szefa rządu wynika, że nie tylko jest on dość ubogim człowiekiem, ale również poważnie zadłużonym oraz z marnymi zarobkami.
W swoim oświadczeniu Donald Tusk napisał, że posiada na współwłasność dwa stosukowo niewielkie mieszkania (65 m[2] oraz 40 m[2]), trochę gotówki na koncie (20 tys. PLN) oraz udziały w funduszach inwestycyjnych na kwotę 75 tys. PLN).
Do tego dochodzi samochód (Toyota Auris z 2007 roku), no i kredyt na 450 tys. PLN (35 lat) w Polbanku EFG na mieszkanie dla syna i synowej. Tusk jest współkredytobiorcą – najwyraźniej syn Michał nie miał zdolności kredytowej, więc posiłkował się pomocą taty. Nie jest powiedziane na jaki lokal i kiedy zaciągnięto kredyt więc trudno mi powiedzieć na jakiego rodzaju nieruchomośc szarpnęli się młodzi Tuskowie (jedno z moich dwóch mieszkań w Warszawie o pow. 50 m[2] które kupiłem jeszcze w 2006 roku za 200 tys. PLN – MultiBank wycenił teraz na 420 tys. – można więc zakładać, że o ile kupili lokal w Trójmieście niedawno to może mieć on ok. 65 – 75 m [2]).
Zarobki Premiera za poprzedni rok to 233 tys. PLN brutto. Są to dochody managera średniego szczebla korporacyjnego w Warszawie (w firmie w której pracuję Kierownik Wydziału zarabia od 7 500 PLN do 15 200 PLN miesięcznie).
Nie jest napisane w jakiej walucie jest kredyt, ale kiedyś Tusk mówił, że należy zaciągać zobowiązania w takiej walucie w jakiej się zarabia, więc wnioskuję, że są to PLN. Zakładając, że udało im się wytargować marżę w okolicach 1%, a Polbank rozlicza oprocentowanie wskaźnikiem WIBOR 3M, to dzisiejsze oprocentowanie oscyluję w gdzieś 5,45%. Daje to ratę miesięczną w przybliżeniu ok. 2 416 PLN (zakładam, że wybrali raty stałe – tak najczęściej robią kredytobiorcy, którzy wybierają okres 30 lat i dłużej).
Niestety, nie wiem jaki procent tego kwoty płaci Premier, a jaki syn z synową.
Szczerze mówiąc, to niezbyt to optymistyczne, że szef takiego państwa jak Polska dorobił się majątku tak mikrych rozmiarów i ma na klacie współzobowiązanie na prawie 0,5 mln PLN. Może to rodzić pewne frustrację i kompleksy (jego podwładni mają majątki dużo większe) – od których Tusk nie jest wcale wolny. No i wystawiać na pokusy "pójścia na skróty" (choć jak ktoś jest niezbyt uczciwy to i duży majątek nie jest problemem, aby mieć jeszcze więcej, i to niekoniecznie w legalny sposób – wszystko zależy od człowieka).
Po ludzku rzecz biorąc, to trochę rozumiem, dlaczego Tusk uczy się tak intensywnie angielskiego z nadzieją na jakieś rozwiązanie backupowe w postaci stołka w strukturach międzynarodowych.
Szkoda tylko, że – jeżeli pamięta los Kwaśniewskiego, który swego czasu postawił się Moskwie i wsparł "pomarańczową rewolucję" – to raczej jako szef sządu RP nie będzie się "stawiał" wielki (Niemcy, Rosja, Francja) w polityce zagranicznej, więdząc że w innej sytuacji na jakikolwiek prestiżowy wyjazd raczej nie ma szans.
Chyba, że – wzorem Kazia Marcinkiewicza – jako doradca jakiegoś banku, który zatrudni go ze względu na notes z telefonami. Mam jednak wrażenie, że Tusk ma większe ambicję niż jego poprzednik.
slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/at/1tusk.pdf
"Z zawodu analityk, milosnik historii, modelarz, dzialacz i moderator ruchu konsumenckiego "nabiciwmbank.pl"