Rozczuliła mnie postawa D. Tuska i B. Komorowskiego 1 maja. Nasi przywódcy nie kryli wzruszenia podczas uroczystość beatyfikacji Jana Pawła II. Tak samo jak ja.
O przeżyciach BK i DT na bieżąco informowały media elekotroniczne. Mogłem dowiedzieć się na przykład, jak szokującą informację z Rzymu 16 października 1978 r. w swojej kuchni odbrał premier D. Tusk.
Niestety, nie doczekałem do końca wywiadu i nie dowiedziałem się, czemu z cichym ślubem kościelnym czekał 27 lat, aż do kampanii w 2007 roku. Sakramentu małżeństwa udzielił im arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Podczas skromnej uroczystości nie było mediów ani gości. Uczestniczyli w niej tylko córka (syn był akurat za granicą) oraz świadkowie – przyjaciele z Gdańska. Tłumacząc, dlaczego dopiero tak późno zdecydował się na sakrament kościelny, Tusk wyjawił, że żonę Małgorzatę poślubił przed urzędnikiem zaledwie po miesiącu znajomości. Ponieważ nie był bierzmowany, nie mógł wówczas wziąć ślubu kościelnego. W wywiadach mówił, że wpływ na jego decyzje o ślubie kościelnym miała przemiana, jakiej doznał po śmierci papieża. Tusk, który sam siebie określa jako "wierzący po przejściach", z "dużym pechem do księży" w latach szkolnych, nawrócił się.
Tak, opadło ze mnie wzruszenie przeżyciami naszych przywódców. Bronisław Komorowski z Watykanu zastanawiał się, co Polska może zrobić dla błogosławionego Jana Pawła II. Papieża, który jak wspominał prezydent Komorowski, wystąpił w polskim Sejmie, wspominał o roli Kościoła w życiu państwa. Proponuję prezydentowi Komorowskiemu publicznie wyrażającemu swoje zainteresowanie naukami Papieża zacząć od małych kroków.
1. Przeprosić ks. płk S. Żarskiego za zachowanie godne czasów stalinowskich.
2. Po niemal roku mianować kapelana Kaplicy Prezydenckiej.
3. Zdjąć z drzwi kaplicy kartkę "Klucz do Kaplicy Prezydenckiej u oficera dyżurnego BOR".
Pomijam niemożliwe dla mnie do zweryfikowania kwestie związków najbliższego prezydentowi otoczenia z wolnomularstwem.
Mimo wszystko, dokonane 1 maja wzruszenie przed kamerami naukami błogosłowianego JP II było pierwsza klasa. Tak samo jak poniedziałkowy seans Tusk u Lisa i pomiatanie J. Kaczyńskim. Ot, tak po chrześcijańsku, w duchu biskupa Pieronka i Gazety Wyborczej.