Wyrwane z kontekstu: Umiłowany świat
19/06/2011
352 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Tak Bóg umiłował świat… (J 3,16)
Jakże nam w to wierzyć? Nam zanurzonym w materialnej rzeczywistości, nam kurczowo trzymających się marności tego świata?
Jakże nam w to wierzyć, gdy wokół tyle zła, nienawiści, okrucieństwa, zwykłej niesprawiedliwości, o której mówimy, że woła o pomstę do nieba?
Gdzie jest Bóg? – wołamy, widząc rzesze głodnych w Etiopii, Bangladeszu, masakry w Rwandzie, ludobójstwo na Bałkanach, przerażające zamachy terrorystów. Naprawdę tak umiłował świat?
Naprawdę. To człowiek go znienawidził, nie Bóg. Z pięknej myśli św. Augustyna Kochaj i rób co chcesz woli słyszeć tylko to drugie. Bóg natomiast tak ukochał swój świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie wieczne (J 3,15).
Każdy, kto w Niego wierzy…
Czy można wierzyć w Chrystusa, uczestnicząc jednocześnie w aktach masakry i ludobójstwa? To absurd. Strzeżcie się zatem wszyscy sprawcy tych wszystkich okropności, bo dalej Chrystus mówi:
… a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego(J 3,18).
„Lecz miał życie wieczne”.
Wieczne, nie doczesne. „Królestwo moje nie jest z tego świata”(J 18,37).
Więc nie gorsz się, że niegodziwcy pławią się w dostatkach, a tobie ciągle wiatr w oczy.
Przytoczę tu krążący ostatnio w necie dowcip:
Spotykają się dwie planety. Jedna zwierza się drugiej:
– Wiesz, złapałam homo sapiens…
Druga na to:
– Nie martw się, to samo przechodzi.
Przemija postać tego świata, a jedyne co się ocali to Miłość.
Tak kurczowo trzymamy się naszych doczesnych marności, że wciąż o tym zapominamy.