Kogoś dziwi rozpętana przez PO kampania, mająca na celu pozbawienie mandatów poselskich panów Barskiego i Święczkowskiego? Mnie wcale – bo przecież to już było.
Przypomnijmy – po wygranych wyborach 2007 pan Komorowski, wówczas świeżo upieczony marszałek Sejmu, bezprawnie zastraszał parlamentarzystów odebraniem mandatów parlamentarnych twierdząc, że łączenie funkcji samorządowych z mandatami parlamentarnymi łamie prawo. Część szantażowanych uległa i z funkcji samorządowych zrezygnowała.Znalazł się jednak ktoś, kto nie dość, że nie zrezygnował ale również dowiódł, że łączenie wyżej wymienionych fukncji nie łamie prawa.Tym kimś był poseł Ołdakowski. Jaka była reakcja szantażysty Komorowskiego? Ano wystąpił na konferencji prasowej i obiecał, że złoży propekt ustawy zabraniającej łaczenia funkcji. Widział kto ten projekt? Poza tym nie przeprosił za swoje bezprawne działania.
. .
Za komuny tow December wściekł się kiedy okazało się, ze na filmie z nim w tle widać krzyż. Kazał bezzwłocznie usunąć krzyż, bo co na to powiedzieliby towarzysze z Moskwy?
Montażystki pracowały całą noc i ręcznie klatka po klatce usuwały ten straszny symbol.
Parę dni temu Kancelaria Prezydenta migała się jak mogła przed uczestnictwem Komorowskiego w uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej pomoc Węgrów w wojnie polsko-bolszewickiej, bo ruscy mogliby się poczuć urażeni.
W najnowszej rzeczywistości rzecznik min. Hall zasłonił wizerunek krzyża.
Bo według niego nie pasuje do charakteru spotkania.
Cóż…
Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Niedaleko odeszła córcia PO od swej mamusi PZPR.