Bez kategorii
Like

sylogizm fajności

17/01/2012
555 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

zainspirowany wpisem blogera Piotra Marca pt. „Wolę Caritas”, postanowiłem trochę rozwinąć temat sylogizmów w kulturze i polityce…

0


wg definicji – Sylogizm jest to schemat wnioskowania logicznego, który nazywany jest też czasami twierdzeniem trywialnym. Trywialnym dlatego, gdyż od twierdzenia odróżnia go to, że wnioski z sylogizmu jednoznacznie wynikają z założeń. Sylogizm wywodzi się z prac Arystotelesa, który jako pierwszy podał jego przykład, znany właśnie jako sylogizm Arystotelesa.

ww. definicja brzmi dość enigmatycznie, ale metaforycznie można to krótko określić, ajko powierzchownnie logiczne wnioskowanie o tożsamości lub jednoznaczności zbiorów, np.:

każdy uczciwy zawsze przegrywa => kto zawsze przegrywa, jest durniem => każdy uczciwy jest durniem

niemniej jednak w niniejszej notce nie zamierzam się zajmować orzekaniem nt. ułomności umysłu, ale zjawiskiem udzielania i jednoczesnego przejmowania autorytetu pomiędzy różnymi typami liderów. chciałbym poruszyć kwestię przenikania się i łączenia różnych grup odbiorców odmiennych autorytetów. wydaje mi się że jest to zjawisko uniwersalne i tak stare jak ludzkość. w każdej epoce pojawiają się zarówno:

  • fajne postacie tzw. „idole”, którzy spontanicznie wielbieni przez tłumy roztaczają wokół siebie aurę swobodnej fajności
  • „liderzy” narzucani przez elity, których odgórna władza bazuje na lęku i przymusie. 

charakterystyczne, że aura idoli ma dość ciekawą właściwość polegającą na tym, że spływa na inne osoby tzw. satelity obdarzane przez idola publicznie okazywaną sympatią. taki satelita może pławić się w wirtualnym blasku idola, o ile oczywiście nie zakłóca tego odbicia żaden kulturowo uzasadniony synonim obciachu oraz wyraźny przymus, tudzież sztuczność. tak się utarło, że fajność musi być spontaniczna i wolna… przynajmniej powierzchownie ;)))

taki np.Agamemnon – mityczny władca z XIVw p.n.e. dla zwiększenia spektrum swego prestiżu potrzebował właśnie poparcia Achillesa. dlatego wg Homera władca NIE ZMUSZAŁ, ale PROSIŁ sławnego herosa o udział we wspólnych przedsięwzięciu na zasadzie DOBROWOLNOŚCI. wszak przed wyprawą na Troję wysłał do niego Odyseusza jako posła, a nie herolda i straże z rozkazem przywleczenia go choćby i siłą ;))) pozyskany Achilles, który był z rozmachem eksponowany podczas batalii przydawał owemu tyranowi takiej właśnie fajności. polegała owa fajność w ówczesnym rozumieniu tego pojęcia, na widocznych dla każdego i udowodnianych w bieżącej walce cechach:

  • perfekcyjnej sprawności fizycznej,
  • dzielności w bezpośrednich starciach
  • skuteczności określonej wymierną liczbą własnoręcznie zarżniętych przeciwników.


"Geniew Achillesa" (1819) Jacques-Louis David

ten właśnie wybitny wojownik stanowił dla wielu poddanych Agamemnona powszechnie szanowany symbol idola zbudowany na zasługach i osiągnięciach bezpośrednich, a nie wynikających z bezdyskusyjnej godności pochodzenia. jednocześnie Achilles był tym, z którym praktycznie każdy mógł napić się wina i ulegając jego urokowi osobistemu z fascynacją wysłuchiwać opowieści o zuchwałych wyczynach bojowych i bogatych łupach. potem gdy taki oczarowany Achillesem poddany Agamemnona podziwiał swego idola, okazującego wobec tyrana swobodną niczym nie wymuszoną przyjaźń i taką zupełnie zwyczajną sympatię – wtedy właśnie ulegał zjawisku określanemu przeze mnie „sylogizmem fajności” – otóż część wielkiej sympatii dla idola przelewała się w świadomości odbiorców okazywanej zażyłości z idolem na samego władcę. obdarzany zaufaniem i oddaniem Achillesa w ten sposób Agamemnon zazwyczaj dość abstrakcyjny dla zwykłego śmiertelnika zyskiwał niemal automatycznie dodatkowy aspekt postrzegania go przez poddanych. władca zyskiwał automatycznie część chwały bohatera z krwi i kości, choć sam przecież nigdy nie wbijał się z mieczem w ręku w uzbrojone zastępy wroga. w ten sposób dawniej wdrażano prosty „sylogizm fajności”: fajny idol lubi i szanuje władcę => lubiany i szanowany przez idola władca jest fajny ;)))  – wg autora Iliady ten sylogizm ukazał się w pełni, gdy Achilles obraził się na Agamemnona i jego poddani stracili chęć do walki, narażając się na porażki z obrońcami Troi. wyniki starć poprawiły się dopiero, gdy Achilles dał się udobruchać i znowu zmotywował żołnierzy Agamemnona do zwycięstw.

gdyby sylogizm demonstrowany na przykładzie zależności skuteczności Agamemnona od fajności Achillesa, wydawał się zbyt wydumany ze względu na jego praktycznie niesprawdzalne mitologiczne źródło, to są inne równie ciekawe.

mnie osobiście najbliższy wydaje się sylogizm zbudowany na bazie dwóch Gigantów Polskiej Dyplomacji:

  • Romana Dmowskiego – Prezesa Komitetu Narodowego,
  • Ignacego Paderewskiego – światowej sławy idola muzycznego.

w tym Super Duecie wielka popularność Paderewskiego została maksymalnie wykorzystana przez Lidera Narodowców do wdrożenia planu intensywnej kampanii propagandowej na rzecz Polski Niepodległej w ramach tzw. „orientacji antyniemieckiej”.

sam Dmowski nie miał aspiracji na „lwa salonowego” i zdecydowanie nie planował rozwoju w tym kierunku. był raczej oschły i rzeczowy aż do bólu, gdyż jako doświadczony naukowiec preferował mrówczą i metodyczną pracę w oparciu o bieżące publikacje i potwierdzone fakty. w zaciszu gabinetów, tudzież pokoi hotelowych opracowywał strategie, szczegółowo budował argumentację dla pozyskania poszczególnych członków ENTENTy i przygotowywał podparte dowodami repliki na potencjalną polemikę ze strony przeciwników.

fajniejszy z tej dwójki Wielkich Polaków – muzyk podziwiany był na całym świecie za kunszt artystyczny, witalność i niesamowitą pogodę ducha. Paderewski jako genialny pianista kojarzył się głównie z rzeczami przyjemnymi i wzniosłymi, a wszystkie salony stały przed nim otworem. jego sławę może potwierdzić fakt, iż w Hollywood znajduje się jego emblemat w Alei Gwiazd. oczywiście gdyby Paderewski nie był gorącym Polskim Patriotą współpraca z Dmowskim nie miałby cienia szansy na sukces. w tym kontekście warto wspomnieć o ufundowanym przez niego pomniku Grunwaldzkim w Krakowie (ok. 300 000 franków szwajcarskich), a przed każdym ze swoich występów przemawiał do publiki na temat postulowanej przez niego Niepodległości Polski.

ten nadzwyczaj udany „sylogizm fajności” okazał się skuteczny i OBAJ: idol oraz strateg, wspierając się wzajemnie zaistnieli, jako godni i poważni partnerzy dla dyplomacji ówczesnych mocarstw. dzięki rzetelnej współpracy od 1915 roku udało im się wspólnie wykreować Komitet Narodowy Polski w Paryżu na oficjalne i powszechnie uznane przedstawicielstwo przyszłego Państwa Polskiego. następnym osiągnięciem było zdobycie poparcia prezydenta USA: T. W. Wilson’a, co dzięki sławie Paderewskiego udało się zrealizować celująco – Paderewski dotarł do Białego Domu i z powodzeniem zainteresował elity amerykańskie argumentami Dmowskiego za powstaniem Państwowości Polskiej. 22 stycznia 1917 roku Thomas Woodrow Wilson wyraził publiczne poparcie dla ich planów, ale ostateczne ukoronowanie ich wysiłków miało miejsce dopiero 28 czerwca 1919 roku. w Sali Lustrzanej Wersalu obaj Polscy Mężowie Stanu podpisali Traktat Wersalski, przywracający formalnie Polskę na mapę Europy.

po tej krótkiej powtórce z historii muszę przyznać, że "Paderewski+Dmowski" to był mój ulubiony i chyba ostatni Wielki Polski Duet Mężów Stanu, wykorzystujący skutecznie tytułowy „sylogizm fajności”. no bo duety: „Wałęsa+Wachowski”, „Buzek+Krzaklewski”oraz „Kwaśniewski+Miller” albo nie miały w sobie Polskości, albo Chrześcijaństwa, albo rozumu… nawet „Kaczyński+Kaczyński” okazali się mało porywający, a zwłaszcza w kwestii fajności, co zostało dodatkowo wzmocnione poprzez intensywną kampanię AGORAnckich oraz ITIotycznych mediów :(((

jedyne co w tzw. III.RP odpowiada wspomnianym wyżej historycznym sylogizmom, to koszmar zauważony niedawno przez blogera Piotra Marca:
Dostrzegam tworzenie adresowanego do młodzieży, łopatologicznego sylogizmu : działalność WOŚP jest dobra i szlachetna – Owsiak i to co sobą reprezentuje, jest dobre i szlachetne – organizowany przez Owsiaka Przystanek Woodstock i to co jest tam propagowane, jest dobre i szlachetne.

dzięki temu zjawisku  w ostatnich wyborach prezydenckich (2010) udało się przekuć usilnie gruntowaną w potocznym pojmowaniu „fajność” Owsiaka na sukces wyborczy Komorowskiego – w ten sposób POwierzchownie zamaskowano ewidentne skazy wcześniej wielokrotnie skompromitowanego polityka oraz urzędnika… w dodatku, jak się później okazało półanalfabety :(((

Clinton i Owsiak: Asy Komorowskiego

Clinton i Owsiak w orkiestrze wyborczej Bronisława Komorowskiego?

wcześniej (2009) w opisanym procesie eksploatacji "fajności" Owsiaka dla potrzeb promocji bolandyjskich miernot posunięto się nawet do próby wyciągania na autorytet nastolatków samego „ober-mędrca” Wałęsę i "komunistycznego katolika" Mazowieckiego…


"przystanek łódstok" 2009: na scenie pojawili się Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki.

 – ergo – w ten sposób doszliśmy do kolejnego sylogizmu: jacy wielbiciele, taki idol… jaki idol, tacy promowani przez niego „mężowie stanu” ;)))


po sarkastycznym zebraniu RBN u Komorowskiego w 2010 roku
wielu Polaków robi zakłady, kiedy gościem "fajnego" Owsiaka zostanie córka Jaruzelskiego

 

0

sosenkowski

Katolik Narodowiec - neofita samoistny

230 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758