Warto przybliżyć trochę sprawę samobójstw honorowych oficerów Wojska Polskiego sprzed wojny, kiedy nie były one rzadkością.
„Od paru dni, w mediach pojawiają się liczne komentarze na temat samobójczej próby płk. Przybyła. Powoływał się on na „honor oficera Wojska Polskiego i prokuratora”, co pewnie większości obserwatorów wydaje się być wielkim anachronizmem. Nie chcę tutaj komentować całego zajścia, ale myślę, że warto przybliżyć trochę sprawę samobójstw honorowych oficerów Wojska Polskiego sprzed wojny, kiedy nie były one rzadkością.
Odbieranie sobie życia było bowiem ostatecznym sposobem potwierdzenia własnego honoru, uznawanym w korpusie oficerskim. Oficerowie międzywojenni popełniali samobójstwo kiedy wszystkie inne drogi obrony honoru zawiodły, albo były niemożliwe.”(…)
„Jeśli oficera obraziła śmiertelnie jego żona lub towarzyszka, nie mógł od niej żądać satysfakcji. Jeśli robił to przełożony, również nie mógł go wyzwać – zakazywał tego Kodeks. Zdarzało się, że oficera obrażano i odmawiano mu satysfakcji, twierdząc, że jest homoseksualistą. W innych wypadkach sam oficer był winny, na przykład defraudacji majątku armii i tu już nie było kogo wyzwać na pojedynek.
W podobnych wypadkach, oficerowie, odpowiedzialni przecież za honor armii, nie mieli zbytnio wyboru. Mogli albo wybrać drogę banicji: byli sądzeni przez Sąd Honorowy, skazywani, degradowani i wykluczani z wojska z plakietką ludzi niehonorowych, czyli podlejszego gatunku. Takie rozwiązanie było najgorszym, jakie mógł sobie wyobrazić oficer. Drugim wyjściem było samobójstwo (niekiedy sama próba samobójcza wystarczała). W takim wypadku oficer dowodził, że jego honor znaczy dla niego więcej niż życie i odbierając je sobie pokazywał, że wciąż należy do elity.”(…)
„Badacze podają, że w samym korpusie w latach 1930-1935 było 89 samobójstw ze skutkiem śmiertelnym i 47 usiłowań. Ta liczba wcale nie wyróżnia specjalnie Polski. Podobne zwyczaje panowały również w innych krajach. Emile Durkheim, w swej słynnej pracy na temat samobójstw, wydanej 1897 r., dowodził, że wśród oficerów współczynnik samobójstw jest dwu, a nawet trzykrotnie wyższy niż wśród mężczyzn cywilnych. W oddziałach elitarnych ten współczynnik był jeszcze większy i to pomimo że oficerowie cieszyli się większymi wygodami, lepszą sytuacją finansową i pozycją społeczną, a w dodatku sami wybierali drogę kariery wojskowej.
Działo się tak dlatego, że wojsko, jako tradycyjna instytucja, nie dopuszczało do tak zwanych „samobójstw egoistycznych”, dokonywanych z indywidualnych pobudek. Natomiast silne uzależnienie od siebie jednostek doprowadzało do tzw. „samobójstw altruistycznych”, czynionych dla dobra grupy. W omawianym wypadku dla obrony „honoru oficera”.
Choć dzisiaj to wydaje się nie mieć sensu, bo życie jest obecnie uznawane za najwyższą wartość, to w przeszłości było inaczej. Honor dla oficerów był wszystkim. Dla niego poświęcali własne dobro, swoje rodziny i majątki. Osobiście nie spodziewałem się, że dzisiaj jeszcze ktoś może się powoływać na tę tradycję, ale skoro już to robi, przed skrytykowaniem spróbujmy chociaż spojrzeć na tę sytuację z jego perspektywy”
Tytuł, grafika i treść pochodzą z unikalnego blogu czasgentlemanow.pl poświęconym głównie stylowi życia mężczyzn z elit w okresie przedwojennym.
źródło: Czas Gentelmanów
"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"