Ojczyzna demokracji postanowiła ustami tudzież ręką swego premiera zapowiedzieć referendum. Nie jakieś tam referendum, ale referendum w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia programów naprawczych przygotowanych dla Grecji przez umiłowaną Unię Europejską (a dokładnie przez jej najlepszych przedstawicieli – Niemcy i Francję).

Chociaż nie znany jest jeszcze termin owego referendum, to wynik można z góry załozyć – Grecy propozycje unijne odrzucą. Taka prespektywa wywołuje zrozumiałą wściekłość wzmiankowanych "najlepszych przedstawicieli".

Mąż Carli Bruni i "Ostatnia Zemsta Honeckera" już zapowiedziały pilną dyskusję o greckim święcie demokracji. Tym razem termin znamy – tuż przed najbliższym posiedzeniem "20" najbogatszych państw świata.

Ciekawe co chłopcy i dziewczęta ustalą, wiedząc że po referendum Grecji nie pozostanie nic innego jak ogłosić bankructwo. Jeszcze ciekawsze co zrobią banki niemieckie i francuskie – głowni wierzyciele Grecji.

Osobiście odczuwałbym pewną satysfakcję – jak ktoś w kretyński sposób udziela kredytów, to niech teraz ponosi konsekwencje. Niestety, zdaję sobie też sprawę, że straty tych banków pokrywać będą podatnicy europejscy. Nie mam złudzeń wobec poziomu cynizmu władz państw europejskich.

I pewnie znów usłyszymy, jak to nieodpowiedzialnie jest odwoływać się do vox populi. I oczywiscie tyrady takie wygłoszą zawodowi obrońcy demokracji 🙂