Bez kategorii
Like

PRO… Propaganda historyczna!

23/06/2011
688 Wyświetlenia
0 Komentarze
26 minut czytania
no-cover

Czasy, historia Polski po 1956 roku jest ciągle dostępniejsza niż lata wcześniejsze. Stąd lata powojenne (komunizm wojenny – wg A. Paczkowskiego) są zaciekawiające. „Profesjonalni nieprofesjonaliści” powinni pomagać w zachowaniu zbiorowej pamięci.

0


-"Niesforne Dziecię Gutenberga".

"[…] MARIUSZ MAZUR. Propaganda, opierając się na zasadach zaczerpniętych z psychologii społecznej, jest procesem ciągłym i wielowektorowym, dzięki czemu odgrywa ważną rolę w sprawowaniu władzy politycznej czy w walce ideologicznej. Jej podstawowym zadaniem jest oddzialywanie na świadomość ludzką i kształtowanie jej, celem zaś – pozyskanie zwolenników dla głoszonych idei i postaw.

Konstatacja ta nawiązuje do słów jednego ze współpracowników Gebbelsa,

Horsta Desslera-Andressa,

http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_2-4781.jpg

img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_2-4781.jpg

http://cache.corbis.com/CorbisImage/agent/11/11/32/11113290/BE049442.jpg

cache.corbis.com/CorbisImage/agent/11/11/32/11113290/BE049442.jpg

kierującego radiofonią Trzeciej Rzeszy, który za podstawowe zadanie propagandy uznał:

Totalne oddziaływanie na naród, zapewnienie jednolitej reakcji na wydarzenia.

http://www.poczytaj.pl/okl/3000/3205.jpg

www.poczytaj.pl/okl/3000/3205.jpg

Należy zwrócić uwagę na nacisk, jaki został położony na absolutną jedność postaw odbiorców jako podstawowy cel działania propagandowego, przy całkowitym pominięciu konieczności jego przekonania do własnych racji. Dysponenta propagandy interesował tu nie zakres recepcji komunikowanych treści propagandowych, ale reakcja zgodna z oczekiwaniem rządzących.

Na skuteczność propagandy wpływ mają uwarunkowania socjotechniczne: umiejętność doboru celów, taktyki, form i metod, wykorzystanie odpowiednich środków. W państwach komunistycznych na pierwszym miejscu umieszczono dodatkowo ideologiczność i polityczność, czyli w tym przypadku propaganda determinowana była klasowością i związkiem z zawsze nadrzędnymi interesami partii rządzącej.

http://www.fototapeta.art.pl/2008/i/dsh/pap-5327_03.jpg

www.fototapeta.art.pl/2008/i/dsh/pap-5327_03.jpg

http://www.polskieradio.pl/667f0080-c6c6-442a-8f13-2035e912674a.file

www.polskieradio.pl/667f0080-c6c6-442a-8f13-2035e912674a.file

Dlatego, zdaniem niektórych ówczesnych badaczy tej tematyki, była ona przedłużeniem ideologii i polityki, zespołem działań, dzięki któremu osiągają one swój cel.

Jeszcze bardziej dobitnie brzmiało określenie propagandy mianem środka ideologicznego zdobywania mas.

Konstytutywne zasady perswazyjnej taktyki zebrali między innymi E. Lee

http://www25-temp.uua.org/uuhs/duub/images/alfredmcclunglee.jpg

www25-temp.uua.org/uuhs/duub/images/alfredmcclunglee.jpg

i Mc Lung, nazywając je "ABC propagandy".

Nakazują one, aby:

1) tworzyć i upowszechniać stereotypowe wyrażenia,

2) własne cele łączyć z pojęciami mającymi wysoki prestiż społeczny,

3) przenosić powszechnie uznawane wartości na obszar własnego świata,

4) wzmacniać własny prestiż przez wiązanie własnej działalności z osobami cieszącymi się wysokim prestizem społecznym, a działalność przeciwnika z osobami o niskim prestiżu,

5) sprawiać wrażenie, że się reprezentuje prostego człowieka,

6) mieszać w rozumowaniu dane prawdziwe i falszywe,

7) sprawiać wrażenie, że wszyscy (większość) podzielają właśnie nasz punkt widzenia.

Interesujący jest fakt, że prawie wszystkie zasady (poza punktem 6) można zastosować zarówno do propagandy jako perswazji uczciwej, jak i do działania nieuczciwego. Często zresztą antynomia (konflikt, sprzeczność – Andrzej Budzyk) UCZCIWY – NIEUCZCIWY jest kategorią dynamiczną, zależną od punktu widzenia samych dysponentów przekazu propagandowego.".

 

Do powojennego, stalinowskiego "rydwanu agitacji i propagandy" wprzęgnięte były książki. Przed tygodniem wśród "wystawionych do wzięcia" odnalazłem jedną TAKĄ (za złotówkę – Andrzej Budzyk) w "taniej literaturze na Dworcu Zachodnim w Warszawie.

Na "skrzydełku" okładki jest recenzyjka – zwiastun autora:

"[…] Jerzy Konieczny – NA ZWYCIĘSKIM SZLAKU

Oni walczyli o Warszawę, oni walczyli o Polskę – to treść tej ciekawej książki. Opowiada ona o młodych polskich lotnikach, o lotnikach z pułku "Warszawa", którzy rozpoczęli szlak bojowy w dalekim Grigoriewskoje na ziemiradzieckiej. Brali oni zwycięski udział w bojach o Warszawę, o Pomorze i o Berlin.

1 PUŁK LOTNICTWA MYŚLIWSKIEGO

 

 

zdjęcie 1/10

 

następne

www.dobroni.pl/rekonstrukcje,1-pulk-lotnictwa-mysliwskiego-warszawa,6370

Wychowali ich i uczyli niezawodni towarzysze walki o wolność – świetli lotnicy radzieccy. Wspólne walki związały ich nierozerwanym braterstwem broni.

Na przykładach bohaterskich pilotów radzieckich i polskich – powinna wychowywać się nasza młodzież lotnicza.".

Drugie "skrzydełko" promuje książkę "bratnią":

"[…] ALEKSANDER POKRYSZKIN – MYŚLIWIEC wyd. II

Autor książki, najwybitniejszy pilot myśliwski w okresie minionej wojny światowej, w prostych żołnierskich słowach dzieli się swoim bogatym doświadczeniem, które zdobył w dziesiątkach zwycięskich walk powietrznychoraz w okresie, gdy już sam dowodził dużą jednostką myśliwską.

Książka nie jest ani powieścią, ani pamiętnikiem, ani wykładem regulaminu walki powietrznej. Niemniej czyta się ją z niesłabnącym zainteresowaniem, poznaje się postać jej autora, a kazdy młody czy też doświadczony pilot wielu rzeczy moze się z niej nauczyć.

"Myśliwiec" – to książka nie tylko dla lotników wojskowych i cywilnych. Książkę te winny przeczytać szerokie rzesze młodzieży i dorosłych, gdyż zbiliża ona do lotnictwa, tlumaczy wiele ciekawych zagadnień i wprowadza nas w zycie ludzi, którzy walczyli o wolność Europy w przestworzach powietrznego oceanu.".

Z książek pilota znam trzy:

* Myśliwiec – z notatnika pilota

(tłumacz. J. Przymanowski, A. Windholz) , Wyd. "Prasa Wojskowa", Warszawa 1949,

* Atakuję! (tłumacz. Janusz Ledwoch), Wyd. MON, Warszawa 1959,

* Niebo wojny (tłumacz. Kazimierz Cis), Wyd. MON, Warszawa 1968.

Niebo wojny ___ A.Pokryszkin ___ 1968
 

Trudno powiedzieć czy autorzy recenzyjek czytali "Abc propagandy", ale niewątpliwie znają przywołane wcześniej  ZASADY.

Wydawnictwo "PRASA WOJSKOWA", w posiadanej przeze mnie książce poleca, wymienia jeszcze inne prace:

"[…] N. Stanisławski, M. Żurkowski – BITWA POD LENINO

       H. Baczko – OSIEM DNI NA LEWYM BRZEGU wyd. II

       M. Żurkowski – WARSZAWA WOLNA

       A. Linowski – POLACY W PARTYZANNTCE FRANCUSKIEJ 1940/44".

-"Niesforne Dziecię Gutenberga".

http://pomniki.files.wordpress.com/2010/01/dys-03-07-2008-086-640x480.jpg

pomniki.wordpress.com/2010/01/

 
www.sslw.poznan.pl/pomniki_0
 
Język wpływu?… dobrze oddaje poniższy fragment:
 
"[…] NA POMOC WARSZAWIE.Następne dni przyniosły dalsze loty, w których radzieccy piloci uczyli "Warszawiaków" trudnej sztuki walki powietrznej. Wieczorami radzieccy instruktorzy prowadzili długie wykłady i rozmowy omawiając taktykę walki i dzieląc się z polskimi pilotami bogatym doświadczeniem. Również w sztabie trwała wytężona praca.
 
2 Pułk Nocnych Bombowców "Kraków" bombardował systematycznie w tym czasie punkty oporu przeciwnika w samej Warszawie – w rejonie Alei Jerozolimskich, Ogrodu Botanicznego i Saskiej Kępy. Gdzie były rozmieszczone oddziały i punkty oporu hitlerowców. Ponadto pułk udzielał pomocy powstańcom za posrednictwem zrzutów amunicji i żywności. 
 
Piloci "Warszawy" niejednokrotnie zazdrościli pilotom "Krakowa" tej ciągłej akcji bojowej nad Warszawą. Palili się do walki.
 
Ale i "Warszawiacy" nie próżnowali. Praca radzieckich pilotów szybko przyniosła rezultaty – instruktorzy byli najlepsi, a uczniowie odważni, pojętni i gotowi w każdej chwili do nawiązania walki. Do chwili pożegnania z radzieckimi pilotami, to jest do 38 sierpnia, "Warszawa" wykonała 58 lotów osłaniających z powietrza szturmowce. Wielokrotnie myśliwce "Warszawy" atakowały z lotu koszącego wojska nieprzyjaciela.
 
*
Warszawa płonie! Warszawa się broni – z ust do ust przechodziły straszne wiadomości o sytuacji w stolicy.
 
Dowództwo Armii Krajowej chciało wykorzystać patriotyzm i bohaterstwo ludu wqarszawskiego do swoich politycznych celów. Chciało usadowić się w Warszawie, zanim wyzwoli je Armia Radziecka, i skierować później broń przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Mimo oczywistej beznadziejności tego przedsięwzięcia AK nie zawahało się pchnąc setek tysięcy mieszkiańców stolicy na śmierć i skazać Warszawę na zniszczenie.
 
Chociaż – rzecz jasna – dowództwo AK nie chciało porozumieć się z Armią Radziecką co do możliwości współdziałania w walce, Armia Radziecka i Wojsko Polskie czyniły, co mogły, by przyjść Warszawie z pomocą.
 
W początku września wojska Marszałka Rokossowskiego
 
http://img09.allegroimg.pl/photos/oryginal/16/24/35/61/1624356130
 
img09.allegroimg.pl/photos/oryginal/16/24/35/61/1624356130
 
po ciężkich sierpniowych bojach o przedpola Warszawy, rozpoczęły działania w kierunku stolicy.
10 września rozpoczęło się natarcie na Pragę. W natarciu tym wziął udział Radziecki Korpus Strzelecki i 1 Dywizja Piechoty imienia Tadeusza Kościuszki. Kościuszkowcy, których wspierała potężna radziecka artyleria, po 5 dniach walki, zdobywając kolejno Anin, Wygodę, Kawęczyn wdarli się przez Grochów, Kamionek i Uratę na ulice Pragi i w nocy z 14 na 15 września wyszli na brzek Wisły w rejonie zburzonego mostu Kierbedzia.
 
http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_13-18.jpg
 
www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/576/h:352/ zdjęcie z roku 1946!

 

http://nasza-wisla.com.pl/img-gal/57.jpg
 
Dla "odreagowania" inny opis:
 

Powstanie na Pradze (VI obwód AK) trwało zaledwie 3 (jak twierdzą inne źródła 7) dni, jednak męstwo praskich powstańców również zasługuje na uwagę. Wśród nich byli na pewno mieszkańcy Zacisza. Powstańcy pod dow. ppłk. Antoniego Żurowskiego dostali ambitne, ale trudne zadanie wyparcia Niemców, opanowania mostów i nawiązania kontaktu z nacierającymi szybko od wschodu Sowietami. Skromne uzbrojenie i zbyt mała liczebność oddziałów nie pozwoliły na zaskoczenie uzbrojonych po zęby hitlerowców, bardzo czujnych właśnie z powodu ruchów radzieckich.

    Powstańcy w najbliższej okolicy z różnym powodzeniem szturmowali obiekty silnie obsadzone przez wroga: szkołę przy Oszmiańskiej, baterię na polu Agril, zarząd cmentarza, być może warsztaty kolejowe na Wysockiego, szkołę przy Bartniczej, stację Praga, nastawnię kolejową przy Żabie, szkołę na Kawęczyńskiej, fabrykę Schichta na Szwedzkiej. Drogę na Pragę (m.in. na koszary) zagradzały im czołgi na 11Listopada i pociąg pancerny jeżdżący po nasypie kolei obwodowej.

    Na osiedlu niewiele jest śladów z tamtych dni. Pewne miejsca były ich biernym świadkiem (jak dom przy Pospolitej na zdj.). Przetrwały za to relacje.

 

*Przebieg Powstania na Pradze:http://hem.passagen.se/awz/

*Miejsca pamięci z 1944r.: http://www.targowek.waw.pl/targowek/miejsca.htm 

 

 

 

Agnieszka Rembelska, „Historia Zacisza”:

     W lipcu 1944 r., kilka dni przed wybuchem powstania warszawskiego, wśród mieszkańców osiedla rozeszła się pogłoska, iż całe Zacisze zostanie w najbliższym czasie spalone przez Niemców. Być może chodziło o decyzję wysadzenia w powietrze Trzypiętrówki. Mówiono również o tym, iż z rozkazu okupanta zaciszanie mają udać się na Pragę, pod cerkiew prawosławną, która znajdowała się przy ulicy Targowej. Stamtąd rzekomo mieli zostać wywiezieni na roboty do Niemiec. Pogłoska ta sprawiła, że część mieszkańców w popłochu opuściła domy i uciekła poza miasto.

     Tymczasem od wschodu ku prawobrzeżnej Warszawie zbliżały się radzieckie wojska 2 Armii Pancernej. Działający znacznie w przodzie 3 korpus pancerny generała Wiedniejewa ominął silnie bronioną przez nieprzyjaciela Zielonkę i w zaciętych walkach opanował Wołomin, a następnie Radzymin. Tym samym radziecka 2 Armia Pancerna wykonała podstawowe zadanie, polegające na przecięciu linii komunikacyjnych z Białegostoku i Brześcia do Warszawy. Marszałek Rokossowski wydał 30 lipca rozkaz wojskom radzieckim by nie nacierały na Pragę (o bitwie pancernej czytaj też w dziale Rower przy opisie tras D- hasło Wołomin). 

    W drugiej połowie lipca 1944 r. przy dzisiejszej ulicy Radzymińskiej na wysokości wylotu Alei Jórskiego, wojska niemieckie ustawiły dwa działa. Działa wojskowe widzieli wówczas uczniowie szkoły podstawowej przy ulicy Samarytanki. Skierowane były w stronę Radzymina i ustawione by likwidować cele znajdujące się na szosie. Działa te były okopane i starannie zamaskowane, a obsługa znajdowała się w schronach ziemnych, wykopanych tuż obok. Pomiędzy szosą do Radzymina a stanowiskami dział znajdowały się tory kolejki, która bez przeszkód kursowała w obu kierunkach. Według naocznego świadka w niedzielę 30 lipca 1944r. kolejka rankiem tego dnia nie dojechała do stacji końcowej w Radzyminie, lecz dotarła tylko do Strugi. Powszechnie sądzono na Zaciszu, iż oznacza to zajęcie Radzymina przez armię radziecką. Na szosie było zupełnie pusto.

Powołany wyżej świadek zdarzenia relacjonuje: „Gdy podeszliśmy w pobliże stanowisk wspomnianych dział – zobaczyliśmy obsługę w pełnej gotowości bojowej, tzn. jeden z żołnierzy patrzył przez lornetkę w kierunku Zacisza (…) dwóch czy trzech przy samym dziale – nieruchomych, jeden stał z tyłu trzymając w gotowości drugi pocisk do załadowania działa. Wszyscy żołnierze wpatrzeni w kierunku Zacisza (…) Strzelano do bardzo bliskich celów – czołgów sowieckich. Po kilkunastu wystrzałach działa umilkły, słychać było warkot silników czołgowych i kilka serii wystrzałów z karabinów maszynowych. Potem wszystko umilkło. Było to około godziny 1300 w południe [30 lipca]. Dwa czołgi sowieckie dotarły na przedmoście Pragi (…) Podjechawszy na wysokość stanowisk dział ostrzelały one obsługę z karabinów maszynowych, po czym wycofały się w kierunku Zacisza. Był to podjazd armii sowieckiej, która zbliżała się do Warszawy (…) zajęła Radzymin, Wołomin i doszła do Zielonki pod Warszawą. W godzinach popołudniowych żołnierze Wehrmachtu z bagnetami na karabinach powoli posuwali się ulicami równoległymi do szosy Radzymińskiej (ulicą Drapińską) w kierunku Zacisza, szosą natomiast jechały powoli niemieckie czołgi i wozy bojowe przygotowane do natychmiastowego otwarcia ognia do żołnierzy sowieckich. Jak wspomniano, był to podjazd pancerny, bez wsparcia piechoty, do walk zatem nie doszło. Podjazd ten został ostatecznie zniszczony przez Niemców na Zaciszu.”Możliwe, iż pojawienie się tych właśnie wspomnianych czołgów radzieckich na przedpolu Warszawy, 30 lipca 1944 r., było powodem podjęcia przez Komendę Główną AK (31 lipca) decyzji o rozpoczęciu powstania warszawskiego 1 sierpnia.

    31 lipca 1944 r. Komendant Okręgu Warszawskiego AK pułkownik dyplomowany Antoni Chruściel (pseudonim Monter) osobiście patrolował wschodnie rogatki Warszawy w oczekiwaniu na wojska radzieckie. Tego dnia, na ulicy Radzymińskiej od strony Pragi oraz we wschodniej części Grochowa, widział on, jak niemieccy żołnierze, zrywali tory oraz ścinali drzewa przy arteriach komunikacyjnych. Działania te miały na celu zagrodzenie drogi pojazdom kierującym się do Warszawy. 31 lipca po południu Monter złożył generałowi Tadeuszowi Borowi Komorowskiemu meldunek o pojawieniu się czołgów sowieckich na Pradze. Informacje zawarte w tym meldunku pochodziły od cywilów przechodzących przez most Poniatowskiego. Twierdzili oni, iż widzieli 3 lub 5 czołgów radzieckich na Pradze. Zasłyszaną wiadomość wywiadowcy przekazali Monterowi. Cytowany wyżej opis p. Adama Mickiewicza jest jedyną odnotowaną w literaturze relacją naocznego świadka, który widział czołgi sowieckie, ale 30 lipca 1944 r.Relację Mickiewicza wspiera pośrednio współczesny omawianym dniom zapis w kronice Szkoły Nr 52.

     Powstanie w Warszawie zdopingowało stronę niemiecką do rozstrzygnięcia bitwy z 2 Armią Pancerną. (…) Koncentryczne ataki wojsk niemieckich skierowane zostały na Radzymin, który dostał się w ich ręce. 

     2 września 47 Armia podjęła próbę przebicia się przez ugrupowanie 3 dywizji pancernej SS „Totenkopf”. Uderzono wzdłuż drogi z Radzymina na Pragę do Czarnej Strugi. 10 września rozpoczęło się natarcie wojsk radzieckich na przedmoście warszawskie (w tym1 dywizja piechoty imienia Tadeusza Kościuszki, do której dołączyły potem pododdziały 1 Brygady Westerplatte). 12 września nacierające wojska 47 Armii dotarły już do Utraty na wschodnim skraju Pragi. W tym dniu walki toczyły się w rejonie Elsnerowa, Ząbek, Witolina i południowo – wschodnim skraju Pragi. 13 września rozgorzały walki na przedmościu warszawskim. Natarcie wojsk 70 i 47 Armii wspierał bardzo silny ogień artylerii i falowe uderzenia lotnictwa szturmowego. 129 korpus Armii nawiązał walki o Marki i opanował okrążone poprzedniego dnia Ząbki. 77 korpus Armii po odparciu silnych kontrataków nieprzyjaciela z rejonu Zacisza zepchnął jego siły na wschodni skraj osiedla. 125 korpus Armii również odparł dwa kontrataki nieprzyjaciela wykonane z rejonu Zacisza i Targówka. W toku całodziennego natarcia opanował Zacisze, przełamał front 19 Dywizji Pancernej w rejonie Utraty, wyzwolił Gocławek i rozpoczął walki o Saską Kępę.14 września był ostatnim dniem walk o Pragę.

 

 
Powracamy do książki Jerzego Koniecznego:
"[…] Równocześnie dywizje radzieckie zdobyły Saską Kępę i Bródno. W tym czasie cała 1 Armia zbliżyła się ku Warszawie.
 
Robotnicza Praga była już wolna. Piechurzy, saperzy i artylerzyści polscy wsparci potężnym ogniem artyleri radzieckiej rozpoczęli krwawą walkę na wybrzeżu warszawskim, idąc ofiarnie z pomocą powstaniu warszawskiemu. Wraz z nimi walczyli radzieccy i polscy lotnicy.
 
Poważne zadanie przypadło  wypadło wówczas do spełnienia młodym oficerom politycznym jednostek Odrodzonego Lotnictwa Polskiego. Wychowywali oni młode kadry lotnicze w duchu umiłowania  Ludowej Ojczyzny, w duchu braterskiej przyjaźni z Armią Wyzwolicielką – Armią Radziecką, w duchu nieubłaganej nienawisci do faszyzmu. Oficerowie polityczni, członkowie partii i bezpartyjni, byli troskliwymi wychowawcami swoich towarzyszy broni, byli ideowym trzonem jednostek lotniczych. W okresie walk nad Warszawą jesienią 1944 roku mobilizowali młodych polskich lotników do akcji pomocy bohaterskiemu ludowi Warszawy.
 
Piloci "Warszawy" zaciskali pięści. Wszyscy bez wyjątku chcieli lecieć. Nadeszła przecież ta chwila, o której rok temu marzył każdy z "Warszawiaków" na dalekim lotnisku w Grigoriewskoje pod  Riazaniem.
 

 Para za parą startowały codziennie "Jaki" z lotniska Zadybie Stare, by lecieć na pomoc Warszawie. Cyfry kursów na busolach polskich "Jaków" startujących we wrześniu na wykonanie zadania były te same – 310 stopni…

"Warszawa" walczyła o Warszawę…".

Czytanie ze zrozumieniem tekstów "z okolic" roku 1950 jest coraz trudniejsze

– PAMIĘTAJCIE :)))

-"Niesforne Dziecię Gutenberga".

 

0

jakk

Czlek rozmowny... Negocjator, mediator, arbiter! Dzieki GEOLOGII.

895 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758