Polska poradzi sobie bez niepodleglej Ukrainy.
31/08/2011
410 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Najwiekszym kretynizmem spuscizny politycznej po Jerzym Giedroyciu jest teza, jakoby nie bylo wolnej Polski bez niepodleglej Ukrainy.
Najgorsze elementy tej spuscizny, przemieszane z “genetycznym” polakozerstwem, wbija nam do glow gazeta zydowska ( GW ).
Tymczasem przez cale wieki Polska miala sie calkiem dobrze, kiedy Ukraina nie istniala nawet jako nazwa wlasna. Ale po kolei.
Strategicznym celem polityki polskiej na wschodzie nie jest bynajmniej istnienie niepodleglych panstw “postjagiellonskich” (de facto postsowieckich ), ale odsuniecie Moskowii jak najdalej od polskich rubiezy. Takie odepchniecie bedzie skutkowalo jednoczesnym oslabieniem strategicznego partnerstwa “Ribbentrop-Molotow” i rozerwaniem mogacej zadlawic nas obreczy.
Istnienie niepodleglej Ukrainy moze byc jednym ze sposobow realizacji takiego celu, ale nie celem samym w sobie.
Tu warto sobie uswiadomic, iz poczatkiem upadku dawnej Rzeczpospolitej ( jako mocarstwa ) nie byl szwedzki potop z jego zniszczeniami, ale podzial ziem ruskich konczacy wojne z Moskwa ( rozejm andruszowski 1667 i pokoj Grzymultowskiego 1686 ).
Podzial Ukrainy na lewo i prawobrzezna spowodowal przesuniecie sie Moskowii na wschod o kilkaset kilometrow oraz jej wzmocnienie ekonomiczne i militarne, przy jednoczesnym, analogicznym oslabieniu Rzeczpospolitej.
Jedynym sensownym rozwiazaniem z naszej strony byl wtedy nie podzial, ale nadanie szerokiej autonomii kozakom / Rusinom w wojewodztwach na wschod od kijowskiego ( byc moze lacznie z kijowskim ), przy jednoczesnym zagwarantowaniu pierwotnej granicy z Moskwa.
Podobnie obecnie, o ile nie mamy najmniejszych powodow, by wspierac integralnosc Ukrainy w jej obecnych granicach ( wrecz przeciwnie, autonomiczna czy tez zwiazana z Wegrami Rus Zakarpacka lezy w interesie stabilnosci naszego regionu ), o tyle wazne jest dla nas zapobieganie ekspansji Rosji kosztem wschodniej Rusi.
Tragiczny w skutkach blad rozejmu andruszowskiego zostal powtorzony wiele wiekow pozniej podczas pokoju ryskiego ( 1921 ), ktory nie tylko pozostawil milionowa spolecznosc polska na pastwe bolszewickich bandytow, ale pozwolil tym ostatnim na ekspansje w kierunku wschodnim kosztem podzielonej Ukrainy.
( niestety, wielki polityk, jakim byl Dmowski, popelnil w tym czasie dwa zbrodniczo wielkie bledy, tzn. w sprawie granicy wschodniej oraz w sprawie rozbioru korony sw. Stefana w Trianon ).
Tymczasem banderowska agentura w Polsce ( np. komentator “Wyborczej”, byly gensek UW, Miroslaw Czech ) wykorzystuja antyrosyjski straszak do paralizowania jakiejkolwiek reakcji na odradzanie sie baderowszczyzny, faszyzacje Ukrainy czy antypolskie prowokacje.
Uroczystosci w Hucie Pieniackiej w lutym 2009 roku zaklocaly rizuny ze “Swobody”, wznoszac okrzyki “Slawa Ukrainie” ( cos, jakby “enerdowcy” zaklocali marsz zywych w Auschwitz okrzykami “Deutschland hoch” ). Nie poszedl za tym zaden oficjalny prostest strony polskiej, bo … rizun nie rizun, mozna go co najwyzej po glowce poglaskac, bo inaczej skorzystaja na tym Rosjanie.
A przeciez w zywotnym interesie Polski jest wytepienie banderowskiej agentury w Polsce oraz wspieranie przyjaznych Polsce wladz w Kijowie, a nie “juszczenkowcow” gloryfikujacych bandytow splamionych krwia polskich kobiet i dzieci.
Podobnie sytuacja przedstawia sie na Litwie. Ostatnia “akcja odwetowa” w Punsku wzbudzila powszechne oburzenie, podczas gdy wladze Litwy oficjalnie i w swietle reflektorow zachowuja sie wobec Polakow jak chuliganeria ze spolecznego marginesu. ( gwoli prawdy trzeba przyznac, iz zdaniem wielu tamtejszych Polakow, najwiekszymi szowinistami i polakozercami w Sejmasie okazuja sie ci sami, ktorzy jeszcze niedawno glosowali przeciw niepodleglosci Letuwy ).
I znow slyszymy opinie, ze nie wolno nam nikogo karcic, bo skorzystaja na tym Rosjanie.
Tu musimy sobie zadac pytanie, czy Litwa i Ukraina to panstwa powazne, biorace odpowiedzialnosc za swoje czyny, czy tez jest to tylko postsowiecka i odpowiednio post-szaulisowska i banderowska swolocz, ktora nalezy takoz traktowac.
Bo jezeli – jak pokazuja ostatnie lata – to ostatnie, to niestety, musimy zweryfikowac nasz stosunek do ich niepodleglosci oraz integralnosci.
Bo prawda jest taka, ze Polska poradzi sobie bez niepodleglej Litwy i bez niepodleglej Ukrainy. Natomaist bez polskiego wsparcia i bez polskiej zyczliwosci losy tych panstw sa przesadzone.
Nie wspomnialem o Bialorusi. Wbrew pozorom bialoruski batiuszka poki co skutecznie oddziela nas od Moskowii i aktywnosc Polski winna byc skierowana na poprawe bytu materialnego tamtejszych Polakow i ich lacznosc z Macierza, zamiast na “demokratyzacje”. Celem powinno byc PRZYWROCENIE tamtejszym Polakom polskiego obywatelstwa ( przy zachowaniu bialoruskiego ) – to samo zreszta powinno miec miejsce na Litwie i na Ukrainie, zamiast upokarzajacej “karty Polaka”.
Na zakonczenie zwroce uwage na zadziwiajaca obojetnosc gazety zydowskiej na odradzanie sie faszyzmu i zwiekszanie wplywow banderowszczyzny na Ukrainie, przy jednoczesnej groteskowosci w zwalczaniu polskiego patriotyzmu.
Warto wspomniec tez, iz nie tak dawno Szechterowi wyrwalo sie, iz marzy o wspolnym panstwie, ktore zgodnie z bolszewicka maniera jezykowa nazwal UKR-POL-em albo POL-UKR-em.
Wydaje sie to miec zwiazek z wciaz nie do konca rozwianymi planami budowy judeopolonii ( zydolandu ) na naszych terenach, planami ktorych proba realizacji skonczylaby sie tragedia dla wszystkich objetych tym eksperymentem.
Podsumowujac, prometejskie mity do lamusa, banderowcow i szaulisow na historyczny smietnik obok ich przyjaciol – hitlerowcow, zas moskwicinow jak najdalej na wschod.