Kiedy powróciłem na łono Kościoła Katolickiego około roku 1975-1976, tak zwana “Teologia Wyzwolenia” była w Argentynie codziennością. Nawet w elitarnych “angielskich” szkołach katolickich średniego stopnia na porządku dziennym było korzystanie z ”Latynoamerykańskiej” wersji Biblii.
Ta Biblia, wydana przez Teologów Wyzwolenia przedstawiała, na zamieszczonych w niej fotografiach, Kubę jako “ziemię obiecaną”, a czerwonych partyzantów jako nowych krzewicieli wiary. Podczas Mszy Świętych wielokrotnie musiałem zatykać sobie uszy, aby uniknąć słuchania politycznych komentarzy w czasie kazań. Obecny Papież Franciszek był w owym czasie szanowanym 40-letnim Jezuitą: Jorge Mario Bergoglio. Nigdy nie pochwalał on owej marksistowskiej wersji Biblii, ale akceptował niektóre aspekty Teologii Wyzwolenia.
Podobnie jak Jan Paweł II uznawał on, że orędzie chrześcijańskie jest o wyzwoleniu. Rocco Butiglione, filozof i przyjaciel Jana Pawła II twierdził zaś w jednym z udzielonych wywiadów, iż zarówno Jan Paweł II w późniejszym okresie swego pontyfikatu, jak i Papież Franciszek dzielili przekonanie, że orędzie chrześcijańskie nabiera życia gdy „wkracza ono w historię ludzi czy narodu” i za niezbędne w propagowaniu dobrej nowiny uznawali lokalne kręgi kulturowe. Polska kultura Jana Pawła II odegrała niebagatelną rolę w sposobie w jaki głosił on chrześcijańskie przesłanie. Czy nie możemy zatem przyjąć, iż argentyńska kultura, przesiąknięta peronizmem nie miała analogicznego wpływu na przesłanie Papieża Franciszka?Zagłębmy się w tok rozumowania Papieża Franciszka czytając ojca Lucio Gerę (1924-2012), który jako teolog i nauczyciel miał znaczący wpływ na Bergoglio (…).