Instytucja państwa trochę przypomina instytucję kata. Państwo potrafi odciąć nam głowę, co oznacza mniej więcej ustalić takie zasady współżycia z poddanymi (można też czytać obywatelami), żeby nie mogli oni tej głowy w obecności państwa podnosić i jednocześnie domaga się, by przy użyciu pozostałych części ciała miała miejsce pożyteczna dla tegoż państwa aktywność. Im bardziej bezrozumna, tym lepiej. A do tego głowy przecież nie potrzeba. Pożytek poddanych zawsze schodzi na plan drugi, a wszechobecna promocja tzw. indywidualizmu i samospełnienia w działaniu (poszukiwanie szczęścia) odnosi się już tylko do indywidualnej konsumpcji, tego motoru stabilizującego również pozycję państwa kolaborującego z wielkim biznesem. Jeden z przykładów to uznanie, jakie państwo wyraziło dla Biedronki wręczając dyrektorowi tejże medal za wybitne zasługi. Z punktu widzenia […]
Instytucja państwa trochę przypomina instytucję kata. Państwo potrafi odciąć nam głowę, co oznacza mniej więcej ustalić takie zasady współżycia z poddanymi (można też czytać obywatelami), żeby nie mogli oni tej głowy w obecności państwa podnosić i jednocześnie domaga się, by przy użyciu pozostałych części ciała miała miejsce pożyteczna dla tegoż państwa aktywność. Im bardziej bezrozumna, tym lepiej. A do tego głowy przecież nie potrzeba.
Pożytek poddanych zawsze schodzi na plan drugi, a wszechobecna promocja tzw. indywidualizmu i samospełnienia w działaniu (poszukiwanie szczęścia) odnosi się już tylko do indywidualnej konsumpcji, tego motoru stabilizującego również pozycję państwa kolaborującego z wielkim biznesem. Jeden z przykładów to uznanie, jakie państwo wyraziło dla Biedronki wręczając dyrektorowi tejże medal za wybitne zasługi. Z punktu widzenia czysto ludzkiego (czytaj poddanych) były to działania kontrowersyjne, wręcz oburzające. Z punktu widzenia państwa, jak najbardziej na miejscu, bo kanalizacja emocji społecznych nawet niskimi pensjami w świecie opartym na niewolniczym wyzysku jest lepsza, niż wybuch społecznego niezadowolenia.
Historia i to wcale nieodległa dowodzi, że niewolnik (bez głowy) nigdy nie domaga się dogłębnych reform państwa (czytaj zniesienia instytucji kata), a co najwyżej poprawy swojej pozycji materialnej i ekonomicznej. Wynikłe na tej bazie rewolucje (Solidarność) są na tyle zaskakujące, że poddani wystraszeni zamieszaniem pozwalają na przejęcie inicjatywy przez część sfrustrowanych systemowych elit pragnących nie tyle zmienić państwo, co ulokować się przy korycie w miejsce elit usuniętych. Pojęcie elita proponujemy w powyższym kontekście ująć w nawias.
I w ten sposób historia zatacza koło. A jest to, jak się okazuje koło od tego wozu, pod którym znajdują się permanentnie poddani wyszydzani przez jadące na nim i wymieniające się, co jakiś czas elity.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję