Lewacki syf zatruwa odruch sprzeciwu wobec niefrasobliwości i matactw tzw. światowego bankierstwa.
"Oburzeni" wyszli na ulce setek miast świata. Oburzają się – i słusznie – na poczynania tzw. światowej finansjery, która efekty klęsk swoich prestidigitatorskich sztuczek, próbuje skladać na barki milionów uczciwych ludzi. Ale to tylko jedna strona medalu. W całym tym bowiem "oburzeniu" uderzające jest lewackie zaburzenie. To niewątpliwy skutek ciężkiego odurzenia ideologią socjalizmu. Co sobą reprezentują "oburzeni", profanujący kościół w Rzymie? Co mówią o sobie "oburzeni", wrzeszczący przeciw kapitalizmowi, który "się nie sprawdził"?
Ci młodociani osobnicy – zaćpani miazmatami lewactwa i zwykłą głupotą – nie widzą, że światowy kryzys to efekt socjalizmu, który coraz bardziej dławi rozwój setek krajów świata. Do zalewaczonych półmóżdżkow nie dociera to, że zbiurokratyzowana i przeregulowana – spętana koncesjami, licencjami, regulacjami, limitami, wysokimi podatkami, tudzież innymi etatystycznymi układami patologicznymi – gospodarka zwalnia, dusi się i w efekcie, przestaje się rozwijać. Umysłowo lewiźnięci chcieliby wszelakich mozliwych świadczeń socjalnych, wszelkich darmowości, z refundowaniem środków antykoncepcyjnych włącznie. Oni chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że buntują się przeciw rządom socjalistycznym. Hasła komunistyczne, żądania wręcz marksistowskie, zdają się to potwierdzać.
W Polsce też "zaburzeni" maszerowali. Również i oni pokrzykiwali, że "kapitalizm zawiódł". Wśród nich łuoburzali siem tacy "oburzeni", jak wielce prominentny i niemniej korpulentny poseł postkomunistyczny; zaburzony seksualnie (homoseksualnie) spec od tzw. zwalczania homofobii (też poseł), oraz krwiożercza aborcjonistka (takoż posłanka).. Tak więc, ewidentnie lewackie zaburzenie w tym "oburzeniu" się ujawniło.