Może to szczęście, że mój pierwszy wpis przypada na dzień św. Mikołaja. To co nas otacza w tym zwariowanym świecie w dniach bliskich tego święta sprawiło, że dzielę się moimi przemyśleniami.
Chciałbym swoimi wpisami poruszać sumienia, jeśli jeszcze takowe pojęcie istnieje we współczesnym zwariowanym świecie, sprawiać, że zaczniemy się zastanawiać nad tym co robimy i jak kreujemy naszą rzeczywistość. Chciałbym pisać o sprawach, które się przemilcza albo profanuje i pokazywać ich prawdziwy sens. By świadomość, że od tego co czynimy też dużo zależy dla świata. Kropla drąży skałę, powoli…
Tak piękne święto w dzisiejszym świecie mało przypomina już to zachowanie, któremu patronuje św. Mikołaj. Chciałbym zaznaczyć niewtajemniczonym, że ów św. Mikołaj to postać która żyła na naszej ziemi na przełomie III i IV w. na terenie obecnej Turcji (dodam, że obecna zachodnia część Turcji była wielkim skupiskiem pierwszych gmin chrześcijańskich). W młodości wyróżniał się pobożnością i troską o potrzebujących. Po śmierci rodziców (był jedynakiem) odziedziczył znaczny majątek, którym dzielił się chętnie z potrzebującymi. Jego działania sprawiły, że był bardzo szanowany w społeczeństwie i swoją troską o potrzebujących zaskarbił sobie serca wiernych. Wybrano go na biskupa Miry. Zmarł 6-go grudnia. Zwany był św. Mikołajem cudotwórcą a po śmierci był patronem wielu stanów. Po najazdach arabów na te tereny, jego szczątki zostały przez kupców włoskich przewiezione do Bari gdzie spoczywają do dziś. Stąd ci, co naśladują postać św. Mikołaja, osoby szanujący tego świętego, przebierają się strój przypominający biskupa czyli ornat lub kapa, w ręce pastorał i mitra na głowie.
Ni jak się ma św. Mikołaj do rosyjskiego Dziadka Mroza zatwierdzonego propagandowo przez Stalina ok. 1936 r. czy Mikołaja wypromowanego przez koncern Coca-Cola w 1931r.. Na pewno nie jest to też ten, który jest błaznem z workiem na saniach zaprzężonych w renifery, który przyjeżdża z Laponii (nie mówiąc już to tych co obecnie się promuje wchodzących przez komin, czy wspinających się po elewacji budynku do okna).
Musimy sobie raz na zawsze uświadomić, że mamy do czynienia z czterema różnymi postaciami, z czego tylko jedna jest postacią prawdziwą, której święto przypada dzisiaj i na jego zachowaniu powinniśmy się wzorować. Pozostałe postacie to działanie marketingowe, które wymyślone zostały dla osiągnieciu właściwych dla twórców celów. Niestety, stare powiedzenie, że „Sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą” się tu sprawdziło. Wszystkie trzy postacie fikcyjne zostały stworzone na bazie hojności św. Mikołaja ale pominęły źródło jego miłosiernego zachowania. Obecny mikołaj to działanie – musisz kupić coś dla bliskich, musisz wydać pieniądze, przyjdź, kup u nas – a będziesz spełniony w dniu 6-go grudnia. Ten dzień bez darowania paczki, prezentu to dzień stracony. Nieważne, że nie masz pieniędzy na chleb, na życie codzienne, na godne życie – musisz coś kupić!!! Nie wypada nic nie kupić na mikołaja!!!!
Św. Mikołaj dla ubogich to przede wszystkim był – on się o nich troszczył z konkretnym celem do osiągnięcia. A my teraz to robimy tylko to, by na chwilę zadowolić bliskich – dać im coś. Nie ważne, że nasze dzieci dostaną chińskie zabawki, które jakieś biedne chińskie dzieci lub dorośli za marne pieniądze składają nie bacząc na ochronę środowiska czy warunki pracy nie mówiąc już o zarobkach. Ważne, że dziecko się ucieszy!! Ale nic to, że zabawka za kilka dni się rozwali albo poleci w kąt i będzie zapomniana przez długi czas. Za chwilę będą kolejne prezenty, no bo przecież wigilia (oj, przepraszam – powinienem napisać Wigilia Bożego Narodzenia).
Tak, tak. Konsumpcja pełną parą. Kupuj, kupuj i zadowalaj bliskich prezentami a zarazem ty będziesz zadowolona(y) i spełniona(y)!!! A gdzie są czyny miłosierdzia, które przecież są ważniejsze od prezentów. Czy może umyłeś dziś zamiast żony naczynia i posprzątałeś w kuchni, czy spędziłeś(aś) dziś z dzieckiem popołudnie na wspólnej zabawie czy grze planszowej, czy dałeś(aś) trochę siebie temu kto ciebie potrzebuje, czy darowałeś(aś) swój cenny czas bliźniemu? Jeśli mówimy „czas to pieniądz”, to warto się zastanowić czy właśnie dziś, 6-go grudnia, nie zrobić zamiany odwrotnej do tej co obecnie stosujemy. Nie przeliczajmy, że nasza godzina to kosztuje tyle a tyle, lecz jeśli moja godzina jest warta XX zł a wydawaliśmy YY zł na prezenty to poświęćmy bliskim YY/XX godzin. Proste, co – a zarazem jak trudne. Łatwiej jest nam wydać 100 czy 200 zł na prezenty niż spędzić czas razem czy pomóc bliskim przez 2 lub 4 godziny. Darowanie prezentu to w pewnym stopniu niespodzianka a nie pomoc potrzebującemu. A czy rozglądnąłem się dookoła czy ktoś z sąsiadów, z bliskiego otoczenia nie potrzebuje czegoś do życia.
Życzę wszystkim w tym dniu głębokiego przemyślenia nad tym jak się zachowujemy w dzień św. Mikołaja. Czy pomagamy bliźniemu czy może raczej go rozpieszczamy. A może napędzamy koniunkturę sprzedawcom! A kryzys nadchodzi…