Jak redaktor Lisicki manipuluje faktami…
Wysmażył taką antynotkę, że tylko ją zwinąć w rulon i lutnąć go w pysk…żeby się obudził : ))) (żarcik)
Najpierw w czterech pierwszych akapitach rozprawia się z dowodem na kłótnię Błasika z Protasiukiem, podaje fakty…
Następnie dokonuje superwazeliniarskiego wkrętu w czyją d…? Nie wiemy, nie dowiemy się, ale widać, że musiał to zrobić bo inaczej felietonu by mu nie puścili…
Cytuję sam wkręt i podaję adres artykułu: http://blog.rp.pl/lisicki/2011/03/18/spojrzec-w-oczy-wdowy/
"Dla mnie sprawa rzekomej awantury to przejaw choroby mediów. Skoro „GW” od początku przyjęła, że w taki czy inny sposób Lech Kaczyński wywierał nacisk na pilotów, to zrobi wszystko, by tego dowieść. Powoła się na anonimowych oficerów i rzekomo nagrany film. Jest to dokładnie ten sam rodzaj zacietrzewienia, który wcześniej doprowadził „Gazetę Polską” do sugerowania, że niektórzy oficerowie BOR przeżyli katastrofę i zdążyli zadzwonić do domu.
Byle postawić na swoim – jedni udowodnić winę śp. prezydenta, inni dowieść zamachu– media nie wahają się deptać uczuć ofiar i ich rodzin. Ciekawe, czy teraz dziennikarze piszący o rzekomej awanturze mieliby odwagę spojrzeć w oczy wdowie po generale Błasiku. Nie sądzę."
Co ten Lisicki próbuje udowodnić wstawiając taką szmatę jak wyżej podkreślona?
Że "Gazeta Polska" badając każdy trop uprawia "nekrofilię"?
Panie Lisicki, jak Panu się nie chce rzetelnie badać sprawy, albo boisz się Pan jej szukać, to przynajmniej nie szkaluj swoich kolegów, którzy prawdy szukają rzetelnie…
Powinien Pan brać z nich przykład, a nie porównywać ich do zakłamywaczy z GW…
Panu od początku nie chce się skonfrontować z faktami, porusza się Pan w sferze wiary lub niewiary w zamach, a to świadczy o pana braku dziennikarskiej dojrzałości…
Więc lepiej niech Pan już więcej nie dotyka tematu, bo robi Pan z siebie infantylną kukiełkę, specjalizującą się w tyłowłaźstwie bezwazelinowym…
Otrząśnij się człowieku, pomódl się, opamiętanie i światło na pewo się pojawią…