I znowu „warszawska fizyka” ruszyła w bój. Zaniepokoili się tym, że ludzie coraz lepiej rozumieją to, co do nich donoszę i rzucili na linię frontu kolejnego TW.
Trzeba przyznać, że fantastycznie zamaskowanego pod "Turystę".
Do faceta nic nie dociera. Wykładaj mu kawę na ławę, a on się będzie upierać, że ani to kawa, ani to ława.
Oryginał jego wypowiedzi można znaleźć w komentarzach pod adresem:
http://manipulatorzy.salon24.pl/363255,predkosc-czastek-materialnych-a-zmyslenia-cz-2
Ja twierdzę, że nia ma żadnych, ale to żadnych powodów, żeby uważać, iż ze wzrostem prędkości rośnie masa cząstki, a on, być może uczeń einego, znanego warszawskiego jełopa, powtarza swoją mantrę:
Na poczatku rosnie liniowo i nic w tym dziwnego, ale pozniej nieliniowo i to w tym dziwnego.
lub:
A piszac troche powazniej, to gdyby masa czastek nie rosla z predkoscia, to znacznie ulatwiloby to zycie konstruktorom cyklotronow.
Cyklotron nie radzi sobie ze wzrostem relatiwistycznej masy, stad trzeba albo modyfikowac czestotliwosc przelaczania miedzy polkulami albo rozklad pola magnetycznego w polkulach.
Co mają do tego akceleratory?"
wiecej niz by sie niektorym wydawalo.
Cyklotron sklada sie z dwoch polkul, w ktorych czastki zakrecaja zeby byc znowu przyspieszone przez pole elektryczne miedzy polkulami (nawet nie zakladam ze Pan tego nie wie, ustawiam tylko eksperyment). Wraz ze wzrostem predkosci czastek, promien zagiecia czastek wzrasta wiec poruszaja sie one po wiekszym obwodzie niz te niskoenergetyczne. W zwiazku z tym i te niskoenergetyczne i te wysokoenergetyczne kreca sie z ta sama predkoscia katowa:
Omega = B * q /m
Gdyby nic sie w tym wzorze nie zmienialo, to koncowa energia czastek ktore wychodza z cyklotronu zalezalaby tylko od ilosci kolek ktore zrobily. Wiec hurra, budujmy olbrzymie cyklotrony zeby osiagnac olbrzymie energie!
I tu nastepuje wdepniecie na kupe: przy relatywistycznych predkosciach "m" rzeczywiscie sie zwiekszai szybkie czastki w cyklotronie rozsynchronizowuja sie z wolniejszymi.
Ciekawy dyskutant mi się trafił. Oblatany i w kozach i w podlotkach pobierających lekcje fizyki. Sprawdźmy:
"… ze kozy rozmnazaja sie przez paczkowanie …"
oraz:
W obecnych czasach dziewczyna moze sie dowiedziec tak samo jak chlopak: uwazajac na fizyce.
Zapomniał wszakże, że ja też kiedyś studiowałem, a w ramach studiów pobierałem lekcje fizyki. I do tego pobierałem je z żoną. Mam więc w tym zakresie zdecydowanie lepsze doświadczenia.
Z nas dwojga, ona, to jest moja żona, dowiadywała się na lekcjach fizyki więcej niż ja. Jej było wsyzstko jedno, o czym jej mówią, a mój mózg, wyposażony w "chłopski rozum" i "zdrowy rozsądek", nie przyjmował do swojej naturalnej pamięci tych zmyśleń, którymi karmili mnie wykładowcy.
I to przy tym, że miałem za nauczyciela prawdziwego inteligenta, a nie takiego jełopa, jak jeden warszawski fizyk.
Wróćmy jednak do zasadniczego wątku analizowanego zagadnienia.
Zwracam wszystkim czytelnikom uwagę na ten przydługi cytat, w którym dwa fragmenty wyróżniłem na czerwono.
Mój krytyk pisze:
Wraz ze wzrostem predkosci czastek, promien zagiecia czastek wzrasta wiec poruszaja sie one po wiekszym obwodzie niz te niskoenergetyczne.
Ależ ja to samo twierdzę już kilka lat. Im większa prędkość tym szerszy musi być wiraż, żeby samochód utrzymał się w osi drogi.
Co? Co Pan tam bąka?
Nie chodzi o takie prędkości? O większe?
To proszę poinformować moich czytelników o tym, gdzie w cząstce jest centrum analityczne, śledzące za wzrostem prędkości i włączające fabrykę masy, która jest potrzebna cząstce do tego, żeby zmienić kategorię wagową.
Szanowny Panie "Turysta",
Jakimi metodami pedagogicznymi wpływano na Pana, że na starość nie ma Pan krztyny wstydu.
Czemu nie wypowiadam się na temat tego równania, które Pan przytoczył? A po co. Przecież to rezultat typowego fitowania, a jego sens fizyczny jest taki sam jak sens równania E = m*c^2.
Nie ma w tych równaniach fizycznego sensu.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!