koła już nie obracają górniczej nadziei...w pustych kopalniach mrok oblepia...
naszym instrumentem jest godność i honor...niech pan nas nie tumani panie...
wyrok już dawno zapadł na zdrajców Ojczyzny...nie ważne czy latarnia...szorstki sznur...czy...
wśród ochłapów rzucanych hojnie obcą ręką...każdy szuka dla siebie...
jeszcze srebrnik podzwania...po kamieniach sumienia...już nas uczą pokory...taktownego...
Mowo Moja ! w śmierdzących knajpach....z wykręconymi rękami metafor...z ślinotokiem...
Każde jak święta rana żyje dziś w pamięci...którą odgrzebujemy czule z popiołu i krwi...Listopadowym płaczem...gęstym lasem krzyży...Styczniowe w katordze drogi syberyjskich...
Boga już nie ma...Honor sprzedany...Ojczyznę toczą...gnijące...
i Pani Go zachowa gdy dziecięciem małym...złożony pod Jej opiekę w Ostrobramskim...