Chcąc panować nad człowiekiem, trzeba sprawić, by zaczął się bać. Tę najprostszą zasadę władzy doskonale rozumiał Stalin, przyznając, że woli, by ludzie popierali go ze strachu niż z przekonania. Ono bowiem jest zmienne, podczas gdy strach zawsze pozostaje ten sam. Również grupa rządząca Polską opanowała perfekcyjnie tę regułę i z rozgrywania lęków uczyniła podstawowe narzędzie swojej władzy. Prymitywny, lecz skuteczny przekaz sączony przez ośrodki propagandy szermował lękiem przed demonicznymi „kaczorami”, epatował setkami rzekomych afer, straszył powrotem rządów przemocy i zniewolenia – oferując w zamian życie bez narodowych trosk i obywatelskiej odpowiedzialności. Funkcjonalność tej metody pozwala również dziś odwoływać się do najniższych instynktów społeczeństwa i straszyć Polaków recydywą „PiS-owskiej nocy”.
Podstawową miarą tego lęku jest jego całkowita irracjonalność, widoczna w zderzeniu z mizernymi efektami czteroletnich poszukiwań uzasadnienia dla tezy o „PiS-owskich zbrodniach”. Kłamstwa propagandystów okazują się wyjątkowo czytelne, gdy demagogię i medialny terroryzm zastąpimy rzeczowymi argumentami i spróbujemy wskazać prawdziwe zagrożenia odpowiadając na pytanie: co czeka Polaków, jeśli obecnej koalicji ponownie powierzą swój los i zdecydują o oddaniu władzy na kolejne lata?
Nie trzeba w tym celu snuć domysłów ani posługiwać się insynuacjami. Ostatnie cztery lata rządów PO-PSL przyniosły dość dowodów, na których można oprzeć opis realiów po 2011 roku i przedstawić scenariusz przyszłych wydarzeń. Zamiast pozwalać, by Polacy byli traktowani i straszeni niczym dzieci – stwórzmy zatem kompendium autentycznych zagrożeń ze strony grupy rządzącej.
Po pierwsze trzeba dostrzec, że obecna władza dysponuje wszystkimi narzędziami, by utrzymać się przez następne lata, niezależnie od pogarszających się wskaźników ekonomicznych oraz politycznych zawirowań.
Temu celowi podporządkowano niemal wszystkie regulacje prawne, decyzje personalne, działania polityczne i ekonomiczne – tworząc monopartyjny, pseudodemokratyczny system, w którym media, służby specjalne oraz środowiska oligarchii spełniają rolę wsporników i strażników patologicznego układu. System ten obejmuje całą strukturę państwa, jego organy konstytucyjne, sądy, prokuratury i instytucje nadzoru, porządkując życie publiczne zgodnie z aktualnymi potrzebami władzy. Jest to system wzorowany na rządach kremlowskich „siłowików”. Tym mianem określa się w Rosji grupę dawnych i obecnych oficerów służb specjalnych, którzy mają bezpośredni wpływ na strategię polityczną oraz działania prezydenta i rządu Rosji. Ludzie ci konsolidują swoje interesy w wąskim kręgu decydentów i podejmują decyzje o charakterze scentralizowanym. Działaniom „siłowików” towarzyszą pozory legalizmu i demokracji, ponieważ formalne decyzje zapadają w sposób zgodny z obowiązującym prawem, a ich przesłanką są zwykle kwestie „bezpieczeństwa narodowego” lub wzgląd na „dobro obywateli”.
Obecny rząd III RP uchwalił szereg ustaw, posiłkując się hasłem „zagrożeń terrorystycznych” lub „obowiązkiem implementacji prawa europejskiego”. Ich wspólna cecha polega na forsowaniu takich regulacji, które zapewniają kontrolę jak największych obszarów życia publicznego, a jednocześnie poszerzają uprawnień służb specjalnych. Służyły temu m.in.: nowelizacja ustawy o zarządzaniu kryzysowym, nowelizacja ustawy o ochronie informacji niejawnych, rozporządzenie o wdrożeniu unijnej dyrektywy o tzw. retencji danych, ustawa medialna, ustawa dotycząca bezpieczeństwa podczas Euro2012 czy nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej, pozwalająca ukryć niewygodne dla rządu informacje za parawanem „ochrony ważnego interesu gospodarczego państwa”. Znowelizowano także ustawy o policji, wywiadzie skarbowym, CBA, ABW, AW, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej oraz Służbie Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego – dając służbom m.in. prawo ingerencji w procesy gospodarcze oraz rozległego stosowania metod operacyjnych. Dzięki ciągłemu poszerzaniu uprawnień inwigilacyjnych służb, III RP awansowała na pierwsze miejsce wśród państw UE w ilości stosowanych podsłuchów. Uchwalona przed kilkoma dniami ustawa o wymianie informacji z organami ścigania państw członkowskich Unii Europejskiej, umożliwia natomiast służbom zbieranie najbardziej poufnych danych o polskich obywatelach oraz przekazywanie ich nie tylko organom UE, ale także służbom specjalnym Rosji, Chin, czy Białorusi.
W przypadku wygranej PO należy spodziewać się powstania kolejnych aktów prawnych pozwalających na jeszcze ściślejszą kontrolę społeczeństwa, w tym cenzurę internetu. Temu ma służyć nowela ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która pozwoli na skuteczne zablokowanie treści internetowych niekorzystnych dla władzy. Istnieje również projekt zmian prawa dotyczącego retencji danych telekomunikacyjnych. Wprowadzenie tych rozwiązań umożliwi służbom niekontrolowany dostęp do naszych danych gromadzonych przez operatorów. Po wygranych wyborach rząd planuje kolejne nowelizacje i poszerzenie uprawnień służb, a szczególnie policji – do pozyskiwania w uproszczony sposób, a więc bez decyzji sądu, informacji dotyczących osób podejrzanych o dokonanie przestępstw oraz utworzenie ogromnej bazy danych – Elektronicznego Systemu Odzyskiwania Mienia (ESOM), zapewniającego służbom dostęp do informacji o klientach banków czy biur maklerskich.
Jednocześnie na podstawie już przyjętych przepisów rząd skutecznie ukryje informacje o stanie gospodarki i działaniach prywatyzacyjnych. Nadzór nad CBA oraz planowana obecnie pacyfikacja NIK-u pozwolą skupić w rękach władzy wszystkie mechanizmy kontroli antykorupcyjnej i zapewnią „ręczne” sterowanie procesami gospodarczymi. Po wyborach – ujawnienie nawet największych afer – stanie się wręcz niemożliwe. Na szczególną uwagę zasługuje zgłoszona przez Bronisława Komorowskiego tzw. ustawa o cyberbezpieczeństwie, a dokładnie nowela ustawy o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej, przyjęta głosami koalicji w dniu 30 sierpnia br. Jej uchwalenie pozwala prezydentowi m.in. na wprowadzenie stanu wyjątkowego na podstawie niezdefiniowanych „zagrożeń w cyberprzestrzeni”.
Konstruując takie prawo grupa rządząca przygotowuje się do ostatecznej rozprawy z opozycją i stworzenia modelu parlamentarnego istniejącego w putinowskiej Rosji. Działalność przeciwników politycznych lub niezależnych mediów kontrolujących władzę jest niedopuszczalna w systemie opartym na kłamstwie. W trakcie drugiej kadencji grupa rządząca przystąpi zatem do ograniczenia aktywności, a następnie rozbicia i likwidacji partii opozycyjnej i zgodnie z logiką sprawdzoną w latach 80. zastąpi ją grupami „konstruktywnej”, ściśle kontrolowanej opozycji. Prognozy takich działań słyszeliśmy wielokrotnie, by wspomnieć tylko dywagacje Mazowieckiego o „rokoszu” czynionym przez PiS, deklarację Schetyny:„zrobimy wszystko, żeby przerwać tę eskalację nienawiści” czy radę prezydenckiego ministra o potrzebie leczenia „takich ludzi”, którą wkrótce potem chciał wprowadzić w życie warszawski sąd kierując prezesa PiS na obserwacje psychiatryczną. Podobnych działań należy spodziewać się w stosunku do niezależnych mediów. Inwigilacja dziennikarzy Gazety Polskiej, ataki na Radio Maryja, utrudnianie dystrybucji nowego tygodnika „Wprost Przeciwnie”, wystąpienia Rady Etyki Mediów w związku z artykułami o Smoleńsku czy utworzenie przez KRRiT centrum monitoringu prasy i mediów, by wspólnie z prezydentem „obserwować, jak realizuje się dziennikarska rzetelność i obiektywizm" –można uznać za zapowiedź represji, jakie mogą spaść na niezależne środowiska medialne.
Niewykluczone, że podobnie jak w Rosji do niszczenia opozycji zostaną wykorzystane nośne hasła zagrożenia „prawicowym ekstremizmem” oraz postulat walki z „przejawami nacjonalizmu”. Niedawną deklarację Prokuratora Generalnego o zamiarze spotkania z szefem ABW w sprawie „incydentów o charakterze nacjonalistycznym i rasistowskim”, można odczytać również w tym kontekście. Wywoływanie takich incydentów od dawna należy do kanonu działań służb Putina, czemu więc miałby nie pojawić w Polsce?
Intencja zatajenia prawdy o tragedii smoleńskiej zmusza grupę rządząca do podjęcia takich kroków, również po to, by zapewnić sobie bezkarność. Opozycja wskazująca winnych tragedii, piętnująca błędy i akty zaprzaństwa, działająca na arenie międzynarodowej według reguł demokracji – stanowi śmiertelne zagrożenie dla obecnego porządku i musi zostać zneutralizowana. Błędne wydają się kalkulacje przejęcia władzy przez PiS na skutek całkowitego krachu gospodarczego lub innej formy kompromitacji władzy. Nie biorą one pod uwagę, że istniejący w III RP system wypracował skuteczne metody kanalizowania nastrojów społecznych, a posługując się dezinformacją i grą medialną z udziałem służb, zapewnił sobie wpływ na kształtowanie poglądów i zachowań Polaków. Przeświadczenie ogromnej części społeczeństwa o istnieniu naturalnych mechanizmów demokracji i towarzyszące tej wierze zaufanie do przekazu medialnego, jest jednym z najmocniejszych i cynicznie wykorzystywanych atutów grupy rządzącej. Najnowsza historia Polski zna upadki rządów, które chciały „same się wyżywić”, nie zna jednak przypadku obalania rządów uznanych przez społeczeństwo za demokratyczne.
Najpoważniejsze zagrożenie płynące z wygranej Platformy polega jednak na perspektywie trwałego związania Polski z władzą kremlowskich „siłowików” i dobrowolnym oddaniu naszego kraju w strefę wpływów Rosji. Podstawę tego scenariusza stanowią: zmowa milczenia wokół tragedii smoleńskiej i przyjęta przez grupę rządzącą rola zakładników kłamstwa smoleńskiego, ekonomiczne uzależnienie Polski od dostaw rosyjskich źródeł energii, instytucjonalne zadekretowanie „przyjaźni” polsko-rosyjskiej oraz zdominowanie życia publicznego przez członków „partii moskiewskiej”. Pewne zwycięstwo płk Putina w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w Rosji, będzie nieuchronnie prowadziło do wzmocnienia tendencji mocarstwowych i totalitarnych w tym kraju. Jeśli sąsiadem Rosji będzie państwo tak słabe jak dzisiejsza Polska, rządzone przez ludzi paktujących z wrogiem przeciwko własnemu prezydentowi – absurdalne byłoby oczekiwanie, że państwo to zdobędzie się na działania samodzielne i suwerenne. Nie można zapominać, że grupa rządząca Polską opiera swoje poczucie bezkarności na współdziałaniu z putinowską Rosją. To ona jest gwarantem, że sprawa Smoleńska zostanie przemilczana na arenie międzynarodowej. Stolice europejskie nie zdobędą się dziś na otwarty konflikt z państwem Putina i utratę ekonomicznych efektów „resetu”. Dla zażegnania takiej konfrontacji gotowe są na każdy rodzaj sojuszu z kremlowskim „diabłem” i jak najmocniejsze zaciśnięcie oczu na prawdę o smoleńskiej tragedii. Dla Zachodu, koegzystencja z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma „należną” mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.
Dlatego w przypadku kontynuacji obecnych rządów, możemy się spodziewać, że kłamstwo smoleńskie stanie się podstawą „nowego ładu” europejskiego, w którym Polsce przewidziano rolę „łącznika” i „obszaru tranzytowego”. Zawarty ponad naszymi głowami sojusz Moskwy i Berlina, ma – według tej koncepcji – doprowadzić do budowy historycznych fundamentów trwałego współistnienia Wschodu z Zachodem. Nawet za cenę Polski. Wszystkie negatywne procesy zachodzące w polityce zagranicznej III RP ulegną zatem pogłębieniu, a jej cele zostaną wyraźnie zdominowane przez rolę rosyjskiego „konia trojańskiego”. Stwierdzenie Bronisława Komorowskiego o wyjściu Polski z NATO, nie musiało być językowym lapsusem. Mogło bowiem wyrażać przyszłe intencje i zapowiadać decyzję zależną wyłącznie od woli Moskwy.
Polska słaba, bezwolna i pozbawiona perspektyw. Kraj wszechwładzy służb, inwigilacji obywateli, bez wolnych mediów i autentycznej opozycji. Zrujnowana gospodarka i rabunkowa polityka – ukryte za propagandową zasłoną. Polska poddana dyktatowi wrogich mocarstw, niezdolna do samo-istnienia i walki o własne interesy – to wizja zagrożeń niezwykle realnych w przypadku wygranej Platformy. Uświadamia nam, że nigdy wcześniej nie staliśmy wobec tak dramatycznej sytuacji i nigdy wcześniej od naszego wyboru nie zależało tak wiele.
Artykuł opublikowany w nr 39/2011 Gazety Polskiej.