Jaki mógł być cel zamachowców, którzy doprowadzili do Tragedii Smoleńskiej? Czy cel ten został osiągnięty?
Wydaje się, że z dzisiejszej perspektywy można się już pokusić o pewną ocenę, przynajmniej z naszej, polskiej perspektywy; należy przy tym pamiętać, że niewiele brakowało, aby w Tragedii tej zginął również Jarosław Kaczyński.
Jaka jest dzisiaj sytuacja w naszym kraju? Narodowy Bank Polski został przejęty, przy czynnym udziale prezydenta, przez ludzi związanych z SLD i PO. Prezydentem został członek Platformy Obywatelskiej. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zostało przejęte przez ludzi związanych z obecnym Prezydentem Komorowskim już w trzy dni po Tragedii Smoleńskiej. Instytut Pamięci Narodowej został częściowo sparaliżowany i jego przyszłość rysuje się w co najmniej ciemnych barwach. W telewizji publicznej przeprowadzono czystkę i niemal całkowicie wyeliminowano rzetelnych i uczciwych, a jednocześnie profesjonalnych dziennikarzy. Media prywatne pominę; od początku zajmują się głównie opozycją, więc pewnie nie za bardzo się orientują, co się dzieje w naszym państwie, szczególnie, jeśli chodzi o ekonomię i gospodarkę.
A co się działo w tym czasie u opozycji? SLD nie ma sensu się zajmować; skutecznie promują tą partię zaprzyjaźnione media, próbując wmówić społeczeństwu, że ta nowa twarz lewicy nie ma już twarzy Leszka Millera, choć to kłamstwo ma krótkie nóżki, co można było zobaczyć na niedawnej konferencji prasowej w Sejmie Pana Napieralskiego.
A co w PiS? No właśnie… Gdyby nie Jarosław Kaczyński, PJN nie musiałby powstawać – wystarczyłoby, żeby stery w PiS przejęły osoby, które PJN utworzyły. Czy Panowie Kurski czy też Ziobro zdołaliby temu zapobiec? Trudno powiedzieć, ale widząc determinację Pani Kluzik-Rostowskiej, jej tajne łamane przez przypadkowe spotkania z Palikotem, a teraz podobno pogawędki ze Schetyną, nie zdziwiłbym się, gdyby im się nie udało. Gdyby nie Jarosław Kaczyński, prawdziwej opozycji prawdopodobnie już by nie było; i w tym momencie zamachowcy mogliby powiedzieć, że osiągnęli swoje cele w 100 %!
Mogliby śmiało przystępować do wyborów z niemal równie 100 % – ową gwarancją, że mogą sobie nasz kraj nadal spokojnie niszczyć i rozkradać przez kolejne cztery lata – i nikt, ale to nikt nie będzie im w stanie w tym przeszkodzić.
Tego celu jednak nie osiągnęli; w związku z tym można założyć, że spróbują go osiągnąć w inny sposób. Jaki? I tu przechodzę do meritum mojej notki.
Jaki jest aktualny stan naszej wiedzy na temat Tragedii Smoleńskiej, starałem się niedawno opisać w swojej notce „Zamachowcy chcą nas skłócić”.Ten stan wiedzy można w skrócie ująć korzystając z wypowiedzi polskich prokuratorów na konferencji prasowej, która odbyła się kilka dni temu:
Zamach został wykluczony – chyba, że pojawią się jakieś nowe, nieznane okoliczności.
Faktyczna przyczyna lub też przyczyny katastrofy nie są znane.
Wniosek? Wiemy, że na razie, przynajmniej oficjalnie, nic nie wiemy…
Może inaczej: „oni” nic nie wiedzą. „Oni”, czyli władze i instytucje ze strony polskiej odpowiedzialne za prowadzenie śledztwa.
Dlaczego nic nie wiedzą? Wystarczy przeczytać polskie uwagi do Raportu MAK oraz wyciągnąć logiczne wnioski z braku dostępu do większości dowodów.
„My” jednak wiemy nieco więcej. „My”: czyli osoby, które starają się dotrzeć do prawdy, pomimo identycznej sytuacji w kwestii dowodów czy dostępności materiałów, jak oficjalne instytucje. Przez ostatni rok udało nam się wykazać wręcz nieprawdopodobną ilość matactw i kłamstw strony rosyjskiej, która wg Raportu MAK cały czas winą za katastrofę obciąża kpt. Protasiuka, ponieważ nie uwzględniła w swoim końcowym raporcie jego komendy na wysokości decyzyjnej 100 m „odchodzimy”!
Postępowanie władz polskich jest osobnym tematem samym w sobie, poczynając od potulnej akceptacji sposobu prowadzenia śledztwa, narzuconego przez władze rosyjskie. Do tego możemy dodać nieprawdopodobną wręcz ilość „wrzutek”, serwowanych nam przez „ekspertów”, „dziennikarzy”czy „tajemniczych świadków”, którzy widzieli niewidzialne kłótnie, czy też słyszeli w stenogramach rozmów z kabiny pilotów słowa wypowiadane przez gen. Błasika, których… nigdy nie wypowiedział.
Nie łudźmy się: naszemu śledztwu z uwagą przyglądają się również zamachowcy, którzy prędzej czy później reagują na nasze ustalenia. Bo nasze śledztwo, wbrew oczekiwaniom zamachowców, „zaprzyjaźnionych”mediów, ”ekspertów”, „dziennikarzy” i podobno zmęczonego już, na podstawie badań instytutów badania opinii publicznej, społeczeństwa, jak i pragnących wreszcie zakończyć „okres żałoby” władz, ciągle trwa. Nie będziemy przecież poważnie traktować ustaleń naszej prokuratury czy też komisji Millera, które głównie opierają się na… kopiach. Mamy też nadzieję, że z naszego śledztwa korzysta, przynajmniej w jakimś stopniu, Zespól Parlamentarny kierowany przez Pana Antoniego Macierewicza
My zamachu nie wykluczyliśmy, w odróżnieniu od MAKu, prokuratury czy też komisji Millera; wręcz przeciwnie, zastanawiamy się tylko, kto w nim mógł brać udział i w jaki sposób zamach ten został przeprowadzony. Widzimy też, że nasza praca jest obserwowana; zastanawiające, że gdy osoby prowadzące niezależne śledztwo, zaczynają dochodzić do pewnych bardzo ważnych wniosków, momentalnie pojawia się kolejna „wrzutka”, mająca za cel te ustalenia podważyć lub zdyskredytować. Widoczne jest też nagłe „uaktywnienie” się osób wrogo komentujących te ustalenia: zarówno w internecie, jak i w „zaprzyjaźnionych mediach”.
Celem zamachowców jest finalne zakończenie naszego śledztwa: chcą w ten sposób wreszcie zamknąć sprawę Tragedii Smoleńskiej, a jednocześnie zapewnić sobie dalszą kontrole nad naszym krajem. Zastanawiając się logicznie, w jaki sposób mogą to zrobić, przychodzi mi do głowy pewna możliwość, która chyba nie jest przez zbyt wiele osób brana pod uwagę:
zamachowcy będą chcieli nas skompromitować
Nas, czyli osoby prowadzące niezależne od władz śledztwo oraz opozycję, czyli PiS i przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego. Jego cały czas próbują „załatwić” na przeróżne sposoby, czego przykładem jest chociażby ostatnia sprawa RAŚ; jednak wydaje mi się, że to tylko wstęp do większej gry, której osią będzie mimo wszystko Tragedia Smoleńska.
Jak mogą nas skompromitować? Jak mogą skompromitować PiS, który jest chyba jedyną poważną siłą polityczną, domagającą się rzetelnego śledztwa i wyjaśnienia przyczyn tej Tragedii? Podsuwając odpowiednio spreparowany „trop” zamachowy, który będzie nieprawdziwy, ale jednocześnie będzie tak mocny, że z czasem uwierzy w niego większość osób prowadzących niezależne śledztwo, jak i sam Jarosław Kaczyński, który na jego podstawie zacznie atakować rząd czy też Prezydenta, zarzucając im kłamstwo i domagając się postawienia winnych pod sąd.
„Trop”, który w decydującym momencie „oni” będą w stanie obalić i czarno na białym pokazać opinii publicznej, że to Jarosław Kaczyński cały czas „grał” Tragedią Smoleńską, aby ponownie spróbować sięgnąć po władzę.
Pisząc to zakładam, że „oni”, czyli zamachowcy, mają jeszcze w ręku jakieś „atuty”, których do tej pory nie ujawnili; poprzednio „wyprodukowane” okazały się bowiem zbyt słabe i zostały w końcu obalone. Zakładam również, że „atuty” te są odpowiednio spreparowane i tym razem będą znacznie trudniejsze do podważenia; choć może być i tak, że najważniejsza będzie ich chwilowa, „medialna” moc, nie mająca głębszego oparcia w rzeczywistości. Zakładam, że uderzenie z „ich” strony będzie zapewne mocne; wydaje się też, że zostanie ono wykonane w jednym z następujących przypadków:
Tuż przed wyborami parlamentarnymi
W sytuacji, kiedy PO gwałtownie zacznie tracić poparcie, chociażby ze względu na coraz trudniejszą sytuację gospodarczą kraju
W przypadku, kiedy obchody rocznicowe Tragedii Smoleńskiej pokażą prawdziwą siłę opozycji społeczeństwa wobec obecnych władz
Mogą do tego też dojść implikacje międzynarodowe oraz polityczna walka wewnętrzna w Rosji, o ile do niej faktycznie dojdzie; zakładam jednak, że aktualne rządzący i tak będą się starali za wszelką cenę utrzymać się przy władzy, bez względu na cenę, jaką w ostatecznym efekcie i tak zapłacą nie oni, a społeczeństwo. Dlaczego? Ponieważ biorąc pod uwagę sposób, w jaki aktualne władze naszego kraju prowadzą tzw. „śledztwo” w sprawie Tragedii Smoleńskiej, jest to dla zamachowców jedyna możliwa gwarancja, aby nigdy nie zostali postawieni przed sądem.