Refleksje po Marszu dla Życia w Brukseli
02/04/2011
304 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Marsz dla Życia w Brukseli pokazał, że my Polacy, możemy jeszcze zrobić bardzo dużo na rzecz przemieniania tego świata.
Obiecałem komentarz po Marszu dla Życia w Brukseli. Bardzo on mnie zbudował. Uczestniczyło w nim ponad 3000 osób, wysłuchałem przejmujących świadectw osób zajmujących się ochroną życia z różnych krajów. Była prawnik, która walczy o prawa kobiet w Chinach, które są często siłą zmuszane do aborcji jak nie mają pozwolenia na dziecko; była dziewczyna, która zdecydowała się urodzić pomimo gwałtu i teraz bardzo kocha swoje dziecko oraz stara się walczyć o to aby jak najwięcej osób tak jak ona wybierało miłość i szczęście; była osoba która od lat modli się pod klinikami aborcyjnymi i uratowała już życie wielu ludziom. I jeszcze wiele innych niezwykłych osób. Bardzo cieszyłem się, że są takie osoby. Zarazem mogłem poczuć, że sam jeszcze mogę zrobić dużo, dużo więcej aby przemieniać ten świat na lepszy.
Druga moja refleksja wiąże się z tym jak postrzegamy siebie, Polaków na tle zachodniej Europy. W Polsce często wydaje się nam, że Europa jest całkowicie zdemoralizowana. Na pewno stan prawny, sytuacja polityczna i medialna zmierza w okropnym kierunku. Większość ludzi w Europie albo zobojętniała albo odwróciła się od wartości. Ale mimo to w miniony weekend miałem poczucie, że my, ponoć religijni Polacy, moglibyśmy się od niektórych Belgów bardzo wiele nauczyć: pasji i zaangażowania, chęci niesienia wartości i wiary w przestrzeń publiczną, profesjonalizmu w działaniu na rzecz wartości.
W Belgii poglądy pro-life ma pewnie niewielka część społeczeństwa, podobnie odsetek wierzących praktykujących nie jest zbyt duży. U nas przeciwnicy aborcji i szerzej konserwatyści stanowią większość społeczeństwa. Powinno być więc nam dużo łatwiej opowiadać się po stronie mądrych wartości publicznie. My jednak najczęściej wolimy milczeć. Gdy widziałem ludzi, którzy działali na rzecz wartości mimo poważnych przeszkód, niezrozumienia społecznego i porównywałem to z Polakami, którzy takich przeszkód nie mają, ale im się po prostu nie chce albo boją się być zakwalfikowani jako obciachowcy i ciemnogrodzianie (mimo że jakbyśmy się przyznawali do naszych poglądów, to raczej nikt by tak nie myślał) to było mi trochę wstyd. Z jednej strony czułem pewną dumę, że jednak żyję w kraju gdzie większość ludzi ciągle myśli normalnie, ale z drugiej rozsadzało mnie wewnętrznie, że mamy takie możliwości a niewiele robimy.
Jan Paweł II wierzył, że Polska może być krajem, który pomoże odnowić moralnie Europę i wzywał nas do tego. Mamy wszelkie możliwości ku temu! Dlatego podkreślę to co powiedziałem Belgom. Potrzeba aby każdy z nas dawał świadectwo milości i prawdzie, poprzez swoją postawę na codzień, rozmowy z bliskimi, znajomymi, uczestnictwo w Marszach Życia, podpisaniem się pod odpowiednim projektem ustawy, czy listem i podejmowaniem innych działań, każdy w miarę swoich możliwości.
Czekająca nas beatyfikacja Jana Pawła II może być świetną okazją do tego by postanowić sobie, że już nie będę dłużej bierny wobec tego co się dzieje na świecie!