Piłkarska reprezentacja Polski gra bez jaj, ale jej trener po bezbramkowym remisie z Grecją jest oczywiście zadowolony. – Dzisiejszy występ nie był zły w naszym wykonaniu, graliśmy w bardzo dobrym tempie przez 90 minut, nie było przestojów. Gdyby w Kownie było tak dobre boisko, a nie kartoflisko, to zwyciężylibyśmy 5:0 – podkreślił szkoleniowiec. Nie wiem, śmiać się, czy płakać?
Nie ma sukcesów, są za to afery, a że prawdopodobnie wymyślone przez dziennikarzy, jakie to ma znaczenie? „Fakt”, bez pokazania dowodów, oskarżył reprezentantów, że urządzili sobie w poznańskim hotelu bunga-bunga. Piłkarze się wkurzyli i przed meczem z Grecją zbojkotowali media. I co? I nic. Jest jak zwykle, czyli wszyscy się oburzyli na kadrowiczów, że zachowują się nieprofesjonalnie. O tym, że nieprofesjonalnie jest pisać nieprawdę, nikt się nie zająknął. Ale to chyba już standard, że media kłamią, dlatego nie robi to na nikim wrażenia.
Piłkarze bywają niegrzeczni i swoje za uszami mają. Zawsze tak było, jest i będzie. Niektóre z takich przypadków w przeszłości ujawniano, inne zamiatano pod dywan. W ostatnich miesiącach publicznie napiętnowani bywali za zawinione lub wydumane wybryki jedynie ci z futbolistów, którzy reklamują sprzęt Pumy – Żewłakow, Boruc, Peszko. Pewnie to przypadek, ale przedstawiciele Adidasa, który jest sponsorem reprezentacji i zaopatruje ją we własny sprzęt, pewnie zacierają ręce po każdej takiej aferze.
Wszystko to, co tu opisuję straszne jest i śmieszne zarazem. Kto chce, niech się oburza, kto chce – śmieje. To nie tylko polski futbol w pigułce, ale i III RP. Nazywanie sukcesem tego co mierne, niezauważanie medialnych kłamstw, dorabianie gęby tym, którzy nie chodzą w tych samych butach co władza… Jaja jak moherowe berety.
Nie tylko o sporcie - w blasku slonca, bez sciem i mrocznych tajemnic.