A właściwie czerwono-różowo-salonowo-politycznie poprawnych dynastii.
Cóż jak na takie dzieci aparatu PZPR jak Justyna Pochanke, czy Piotr Kraśko Tomasz Lis miał "ciężkie" życie. Rodzice dzięki swym koneksjom partyjnym nie załatwili mu dobrego startu i nie występował np. w programie "5, 10, 15" jak wyżej wymieniona dwójka. Jednak jak już się załapał do TVP z miejsca wyczuł skąd i jakie wiatry wieją. Kogo można krytykować a kogo należy nienawidzieć. Ponieważ kariera zawodowa i jego zakręty ideologiczne są szeroko znane nie będę ich ty przytaczał. Dość powiedzieć, że obecnie wylądował na pozycji dziennikarskiego Palikota i jednego z głównych propagandystów Donalda Tuska, którego jest osobistym pluszakiem. Cechą charakterystyczną Lisa jest także ego rozrośnięte do rozmiarów twitterowego herosa naszej dyplomacji Radka Sikorskiego. Pomyślał więc Tomasz Lis, że tak dobre geny jak jego nie mogą się marnować i należy zapewnić ich przetrwanie na polskiej scenie dziennikarskiej. Zaczął więc na swej parówkowej stronie promować swą córkę Polę Lis.
dzienzzycia.natemat.pl/42889,pola-lis-fotografuje-tate-dzien-z-zycia
Pierwszy krok więc już zrobiony. Teraz tu się córce pomoże, tam się córkę polansuje. I za parę lat będzie jak ulana do pracy w TVP, TVN, czy Polsacie. W końcu dla tego nazwiska, z takimi koneksjami, z takim talentem posada zawsze się znajdzie. A ja się nie zdziwię, gdy za lat powiedzmy 20-25 główny dziennik w TVP w ramach płodozmianu będzie prowadzić dziecko Pochanke, w TVN dziecko Lisa. Natomiast w Polsacie Ibisza – w Polsacie lubią się kisić we własnym sosie).
I zaznaczam od razu. Tomasz Lis ma święte prawo na swej parówkowej stronie promować kogo chce. Natomiast ja mam święte prawo zauważać i komentować to kogo tam promuje.
By żyło się lepiej wszystkim.