Dyzma polskiego futbolu

„Kiedy ten cyrk się skończy i ktoś wreszcie wyp… tego Smudę. Przez niego tylko się skompromitujemy na Euro” – powiedział po przegranym przez Polaków 0:2 meczu z Litwinami Jan Tomaszewski, facet, którego angielski trener Brian Clough przed wielu laty nazwał „Błaznem”.

Wtedy, w 1973 roku, nie podzielałem zdania Anglika, ale od czasu kiedy Tomaszewski przestał grać w piłkę, a zaczął o niej mówić i pisać, zacząłem dochodzić do wniosku, że Clough miał rację. Chodzi mi bardziej o sposób komunikowania się byłego bramkarza ze światem niż o to, co ma do powiedzenia, bowiem – jak w przypadku każdego błazna – w tym co mówi lub pisze niekiedy jest sporo gorzkiej prawdy.
Podzielam zdanie Tomaszewskiego o Franciszku Smudzie. Obecny selekcjoner piłkarskiej reprezentacji to facet, którego od dawna uważam za Nikodema Dyzmę polskiego futbolu i też obawiam się kompromitacji na Euro 2012. „Franz” już od półtora roku buduje narodową drużynę. Z jakim skutkiem? Widzieliśmy podczas piątkowej transmisji z Kowna.
Przy okazji tej relacji pojawiła się reklama sieci handlowej Biedronka, w której wystąpił Smuda. Kto nie widział tej promocji, niech obejrzy

. Selekcjoner powołuje w tej reklamie do reprezentacji klientów Biedronki. Wymienia ich po kolei: „Adamiak Ada, Adamiak Adrian, Adamiak Aleksander, Adamiak Aldona, Adamiak Alojzy, Adamiak Alicja…” A na końcu mówi: „Wszystkich trzeba wypróbować”.
Niech próbuje dalej, ale z drużyną Biedronki. I niech powoła do niej premiera – jej najsławniejszego klienta. Drużynę narodową oddajmy lepiej w ręce kogoś kompetentnego, kto przez pozostałe do mistrzostw miesiące da nam nadzieję na sukces. Niech cyrk, w którym Smuda udaje mistrza trapezu wreszcie się skończy. W przeciwnym razie on i prowadzona przez niego reprezentacja runie spod cyrkowego namiotu w dół na oczach całej Europy.