Bez kategorii
Like

Elektromagnetyzm nie istnieje. Cz 1.

11/11/2012
437 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Po opublikowaniu, tego jednoznacznie brzmiącego twierdzenia, dostałem list, w treści którego była taka prośba:

0


 

Może by Pan opublikował parę krótkich (serię) postów robiących powiedzmy "translację" zjawisk elektromagnetycznych na Pańską teorię widzenia świata. Ciężko oczywiście zrobić translację z czegoś co nie istnieje, jednak teorie o które Pan się opiera muszą na pewno posiadać wytłumaczenie zjawisk zachodzących a zdefiniowanych "błędnie" jako elektromagnetyzm..

 

List ten sprowokował wspomnienia, a w nich na plan pierwszy wysunęła się historia, jaką opowiedziała mi mama, gdy podczas burzy błyskawica wywołała wielki pożar we wiosce, rozpołożonej w pobliżu nowego osiedla, w jakim rodzice dostali mieszkanie.

 

Zjawisko było straszne, ale atrakcyjne dla młodego chłopca, jakim wtedy byłem. Biły błyskawice, wiał silny wiatr, ale nie padał deszcz.

 

Nagle nieboskłon rozbłysł jaskrawo czerwonym kolorem. Na tle tego koloru widać było wielką ilość przedmiotów wznoszących się w powietrze i fruwających w różne strony. To były najczęściej deski i belki, lecące na nasze osiedle ze strony sąsiedniej wioski.

 

Strach było oberwać takim przedmiotem po głowie, ale … ciekawość zwyciężyła. Ubłagałem mamę i pobiegłem na miejsce pożaru. Gdy tam dobiegłem, to zobaczyłem tłum ludzi, którzy pomagali polewać dom, który mógł się zająć od płonącej jak fajerwerk stodoły.

 

Już na miejscu przekonałem się, że źródłem tych latających na "nieboskłonie" przedmiotów była właśnie ta płonąca stodoła. Gorące powietrze podnosiło deski i belki nad słup ognia, a już tam porywał je wiatr i niósł na osiedle w którym mieszkaliśmy.

 

Gdy brudny i zmęczony wróciłem do domu mama opowiedziała mi pewną historię związaną z błyskawicami.

 

Działo się to w jakiejś wiosce. Nie pytajcie mnie dzisiaj w jakiej i co mama tam robiła. Opowiadała mi ona o tym ponad 50 lat temu.

 

Było piękne letnie popołudnie. Nagle niebo ściemniało od ciężkich deszczowych, a lepiej powiedzieć, burzowych chmur. Wszyscy uciekli do domu, gdyż spodziewali się szybkiego deszczu.

 

Nagle mama usłyszała syczenie i do kuchnii wpadł przez okno piorun kulisty. Był jaskrawo czerwony i miał średnicę ok. 15-20 cm. Najciekawszym było to, że przedostał się od do kuchnii nie bijąc szyb, a topiąc je. Pokręcił się po kuchnii, poleciał do wnętrza domu, a następnie przebił podłogę i znikł w ziemi.

 

Dopiero gdy przez dom przeleciało kilka takich piorunów kulistych o różnych średnicach, mama zauważyła, że gospodarze zostawili otwarte drzwi do domu. Jak się okazało – celowo, żeby pioruny miały możliwość wlatywania do domu i wylatywania z niego bez dużych szkód materialnych.

 

Zdumiewające było to, że pioruny nie czyniły krzywdy ludziom. Ludzie już się do nich przyzwyczaili i nawet rozmawiali z nimi.

 

Na drugi dzień, po takiej inwazji piorunów kulistych, trzeby było zakładać buty, gdy się wychodziło w podwórze, gdyż ziemia stawała się tak silnym magnesem, że upuszczone na nią gwoździe stały pionowo i najczęściej ostrzem do góry.

 

Mama interesowała się tym zjawiskiem, gdyż zauważyła, że takie pioruny atakują najczęściej tą wioskę, w której ona przebywała. Okazało się, że wioska stoi na pokładach żelaza. To żelazo, pod wpływem piorunów, zamieniało się na magnes z lokalnymi centrami oddziaływania.

 

Gdy w 7 klasie szkoły podstawowej usłyszałem na lekcjach fizyki historię magnetyzmu, to byłem jednym z nielicznych, który żywo zareagował na historię greckiego pastucha Magnesiusza, którego żelazne przedmioty były przyciągnięte magnetytem, jaki zalegał pod trawą tych łąk, na których on pasł stado kóz.

 

Tales z Miletu pisał o przyciąganiu żelaza przez magnetyt już 600 lat p.n.e. W pierwszym wieku do naszej ery pisał o nim Lukrecjusz w swojej pracy "O naturze Wszechrzeczy".

 

Istnieje też inna wersja tej legendy. Okazuje się, że nazwa "magnes" mogła pochodzić od nazwy prowincji Magnezja w regionie administracyjnym Tesalia (Grecja).

 

Właściwie wszystkie filozoficzne szkoły starożytnej Grecji wysuwały swoje hipotezy na temat siły przyciągającej żelazo do magnesu. Były wśród nich i takie, które przypisywały magnesowi duszę. Pojawiały się i takie dziwolągi, jak ten w którym przypisywano magnesowi pewną wilgotność. Jeszcze w innej właści magnesu przypisywano jakimś wyparowaniom.

 

Nie pominięto również takiej możliwości, że żelazo i magnes oddziaływują między sobą tylko przy wzajemnym kontakcie.

 

Trzeba jednak oddać Lukrecjuszowi i to, że on pierwszy dokonał spostrzeżenia, iż dwa magnesy mogą się odpychać.

 

A co na temat magnetyzmu mówi współczesna fizyka?

 

Ona zmyśliła dla potrzeb wyjaśnienia tego zjawiska mikro domeny, takie małe cudeńka, które ustawiają się w określone położenia, przez co zwyczajny materiał staje się magnesem.

 

I jak tu się nie odwołać do informacji, którą  zamieściła w swojej notce "A co, jeśli komputer stanie człowiekiem", blogerka "zeszyt-w-kratke":

 

Jak wiemy, elementy komputerów są wykonane z krzemu. Jednak kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja, że wąska grupa naukowców pracuje nad rozbudową komputerów o komórki zwierząt i innych organizmów żywych. Eksperymenty, które naukowcy przeprowadzają lub zamierzają przeprowadzić  nie są już czysto teoretyczne. Pierwszymi królikami doświadczalnymi były kraby i pleśnie. Obecnie swoje kilka minut pionierskich doświadczeń ma bakteria, która żyje w stawach i jeziorach, która nie potrzebuje zbyt dużo tlenu i.. która żywi się żelazem wytwarzając kryształki magnetytu.

 

http://zeszyt-w-kratke.salon24.pl/461596,a-co-jesli-komputer-stanie-sie-czlowiekiem#logged

 

Aż się chce zapytać fizykalistów o budowę odbytu tej bakterii, który to odbyt nasuwa skojarzenie z polaryzatorem spinów.

0

waldemar.m http:/electrino.pl

Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758