Bez kategorii
Like

Rozmowa z Witomiłą Wołk-Jezierską

01/11/2012
651 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

na zdjęciu: porucznik Stanisław Fihel z siostrami Marią i Haliną w rodzinnym Miechowie. Fotografia ze zbiorów rodzinnych Tomasza Sokolewicza

0


Tomasz Sokolewicz, cioteczny wnuk majora artylerii Stanisława Fihela (+1940, Katyń) w rozmowie z Witomiłą Wołk-Jezierską, córką kapitana artylerii Wincentego Wołka (+1940, Katyń), która od lat przed sądami rosyjskimi, a obecnie przed Europejskim Trybunałem w Strasburgu dochodzi praw rodzin oficerów wymordowanych na „nieludzkiej ziemi”, w Katyniu do osądzenia zbrodni i w myśl obowiązujących praw międzynarodowych do pogrzebania swoich bliskich w Polsce.

 

TS: W jednej z gazet przeczytałem o naturalnej śmierci w 2012 roku najstarszego więźnia niemieckiego Oświęcimia. Nasi krewni zginęli zamordowani w 1940 roku w stalinowskiej Rosji. Czy wie Pani, kiedy i gdzie zginął Pani Ojciec?

WWJ: 30.04.1940 roku w Katyniu. Ojciec był jednym z około 400 oficerów przywiezionych tego samego dnia, co profesor Świaniewicz. Świadectwo Świaniewicza jest jedyne i niepowtarzalne – Profesor jako jedyny „otarł się” o Katyń, zatrzymany nieoczekiwanym rozkazem Stalina na stacji Gniezdowo obserwował, jak do transportu oficerów w wagonie kolejowym podjeżdżają autobusy z zamazanymi wapnem oknami, powoli ustawiając się tyłem do drzwi bydlęcego wagonu, tak aby oficerowie z otwartego wagonu mogli przechodzić wprost do autobusu jakieś metr nad powierzchnią ziemi. Do takiego autobusu wchodziło około 40 oficerów. Wypełniony autobus ruszał, by po około 30 minutach powrócić na miejsce po następną grupę oficerów.  W ten sam sposób zginął Pana Bliski – wykładowca Mazowieckiej Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii im. Gen. J. Bema w Zambrowie – mjr art. Stanisław Fihel, którego nazwisko jest na liście NKWD z 9 kwietnia ’40 o numerze 022/2 pod pozycja 85.

Zdumiony dziwną techniką transportowania jeńców na nowe miejsce profesor Świaniewicz  nie przypuszczał, że będzie to ostatnie miejsce przed śmiercią, a on będzie ostatnią osobą która ich widziała żywych.

TS: Jakie były losy Pani Ojca w sowieckiej niewoli?

WWJ: Z Włodzimierza Wołyńskiego, gdzie dostał się do niewoli sowieckiej przeszedł na piechotę do obozu filtracyjnego w miejscowości Gorodok, położonej na wschód od Moskwy. Idąc spali w oborach i chlewach pozbawieni jedzenia i picia. Jeńcy marli jak muchy. Mojego Ojca trzymała przy życiu wiara i miłość do rodziny. Od czasu do czasu udało im się dostać coś do jedzenia od współczującej ludności. W tym samym czasie deportowano na wschód 19 innych członków mojej rodziny w tym dziewięcioro dzieci..

Może chodziło o świadome niszczenie substancji oficerów i patriotów? Proszę pomyśleć, że problem ludobójstwa nie został dotąd nigdzie przedstawiony..

TS: "Wszyscy, którzy wybrali wartę przy trumnie śp. Prezydenta, wybrali słusznie, i zyskali "zbawienie", niezależnie od tego, co robili wcześniej."  To cytat z popularnego dziennikarza Jacka Karnowskiego utożsamianego z partią „Prawo i Sprawiedliwość”.

WWJ: To wyjątkowo niedelikatne w chwili, gdy 12 najbliższych zamordowanych w Katyniu stara się osądzić największą na świecie zbrodnie wojenną popełnioną na jeńcach wojennych, Polakach. Na szczęście kreskę w tej sprawie może postawić nie Jacek Karnowski, tylko Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, a Jacek Karnowski powinien powiedzieć tym, którzy jeszcze teraz po 72 latach od masakry bezbronnych jeńców wojennych – Polaków walczą o ich honor: „jestem z wami, jako dziennikarz i Polak. Wyrażam moją solidarność ludzką i polską z tymi, którzy starają się o prawo i sprawiedliwość dla ofiar zbrodni katyńskiej.” Na taką deklarację mało kogo stać, raczej stoi się „obok” i czeka na efekt rozprawy w Strasburgu.  Kogo, wobec takich postaw, chce chronić Jacek Karnowski swoją „grubą kreską”? 

TS: Z Katynia nikt nie uciekł. To świadczy nie tylko o trudnym do przejścia w drodze powrotnej do Polski terenie, ale i o niezłej agenturze celowej. Nie ma powodu, aby nie przypuszczać, że znaczna część ocalałych z egzekucji zdecydowała się na służbę Stalinowi i jego Rosji. Rodziny tych, którzy uniknęli śmierci wraz z Zygmuntem Berlingiem mogłyby zostać skonfrontowane z pytaniem o cenę przeżycia. Gdy dokumenty podłości znajdują się w Moskwie, a świadkowie nie żyją łatwo jest znaleźć wytłumaczenie cudownego ocalenia. Ale plątanie się w opowieściach w stylu szpicli „Solidarności” opowiadających ze swadą o tym jak „podjęli grę” z SB i wywiad cywilny wyprowadzili w pole jest trudniejsze niż odpust zupełny Jacka Karnowskiego ogłoszony blisko szyldu partii „Prawo i Sprawiedliwość”.  Zostawmy jednak świeckiego Papieża i jego atrapę odpustu… Jak do tego doszło, że zaczęła Pani proces z putinowską Rosją? 

WWJ: Ksiądz Musielak został sprzedany za wódkę do pracy w sowchozie i w ten sposób odnotowany został w Obozie Katyńskim jako „nie ma”.

Rosjanie postawili rosyjskie „Pomniki Historii i Kultury Rosji”, której integralna częścią są „Memoriały” z porzuconymi w nich szczątkami Polaków świadczącymi o zwycięstwie nad nimi Armii Czerwonej i NKWD. Już około roku 2000 Rosjanie ustami m.in. profesora Riazowa uznali „Sprawę Katyńską” za zakończoną. Trudno było mi uznać, aby miejscem odpowiednim do wiecznego spoczynku mojego Ś.P. Ojca był Katyń. Gdybym wyraziła na to zgodę, miałabym wrażenie, że potwierdzam słuszność dokonanej zbrodni. Na drugim miejscu jest powód praktyczny: chciałabym móc modlić się nad grobem Ojca, a dojazd na miejsce zbrodni jest wyjątkowo trudny…Gdy w 2004 zaistniała możliwość osądzenia zbrodni przed sądami rosyjskimi i Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu – wykorzystałam te możliwość. Nie było łatwo. Sprawę pilotował w MSZ Pan Kremer , a rząd Polski przed ETPC wystąpił, jako strona wspierająca.

W kwietniu roku 2007, w chwili gdy sprawa zaczynała toczyć się wstępnie przed sądami w Moskwie Pan Paweł Kowal, wice minister Spraw Zagranicznych zaproponował sponsoring przez Kancelarię Premiera.

 

TS: Jaka suma była wam potrzebna?

WWJ: 26.000 złotych polskich(!). Mimo gwarancji ministra Kowala Mariusz Błaszczak z Kancelarii Premiera odrzucił nasza prośbę. Po jej odrzuceniu minister MSZ Paweł Kowal obiecał porozmawiać z Mariuszem Błaszczakiem i zobowiązał nas do ponowienia naszego podania do Mariusza Błaszczaka. Było mi bardzo przykro, gdy Mariusz Błaszczak ponownie odrzucił naszą prośbę i nawet nie uzasadnił powodów tej decyzji. Nie, bo nie… Zostaliśmy na lodzie, ale pamiętam doskonale o takim stanowisku ówczesnej Kancelarii Premiera.

TS: Jak duża jest grupa procesująca się z Rosją przed Trybunałem Strasburgu i jakie są wyniki tych procesów?

WWJ: 12 osób najbliższych Ofiarom Katynia prowadzi 5 adwokatów – trzech z Polski i dwóch z Rosji przy wsparciu ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nasi adwokaci to dr Ireneusz Kamiński, Roman Nowosielski, Bartłomiej Sochański, Anna Stawicka i Roman Karpiński. Mamy mało kibiców, w moim odczuciu – świat, Polacy i tym razem kibicują Rosji – wyczekują z zainteresowaniem: „kto wygra?”. Pierwszy wyrok w Strasburgu nie był zadawalający, chociaż co jest najważniejsze – uznał zbrodnią katyńską za zbrodnię wojenną, która nie ulega przedawnieniu co daje podstawy do wszelkich starań związanych z osądzaniem tego przestępstwa wojennego. Odwołaliśmy się od tego wyroku o osądzenie zbrodni katyńskiej przez Wielką Izbę Trybunału w Strasburgu, w pełnym składzie sędziowskim – 17 sędziów Trybunału.

Tuż po naszym pierwszym zwycięstwie przed Trybunałem Strasburskim media masowe zaczęły sugerować, że sprawę prowadzi „Stowarzyszenie Rodzina Katyńska”. Pragnę z mocą podkreślić, że nie jest to prawda albowiem stowarzyszone „Rodziny Katyńskie”, ani ich „Federacja” nigdy nie wyraziły chęci osądzenia zbrodni katyńskiej, a przede wszystkim osądzenia przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Przyczyny tego stanu mogę się domyślać, szkoda, że nie miały na tyle cywilnej odwagi by powiedzieć – „akceptujemy to co daje nam Rosja to znaczy  – historyczne jej Pomniki, doły w Miednoje zalane szambem i szczątki Ofiar w workach z czarnego plastiku zwalone w dołach z 1940 roku.”

TS: Rodzina Państwa Skąpskich reprezentująca stowarzyszone Rodziny Katyńskie, po „okrągłym stole” w latach 80’ była blisko związana z juntą milicyjno wojskową w Polsce – nie każdy przynależał do PRON, a to wiele tłumaczy. W grupie „Rodzina Katyńska” na fb zapytałem internautów o zdanie na temat sprowadzenia ciał naszych bliskich do Polski. Kilkaset osób, w tym Pani odpowiedziało, że to obowiązek Polski i żyjących Polaków. Czy istnieje podstawa prawna dla naszego żądania?

 

WWJ: Nakazy Prawa Wojennego – Konwencji Genewskich nakazują zapewnienie spoczynku szczątków doczesnych jeńców wojennych w „kraju przynależności”,  to znaczy w ziemi ojczystej. Obowiązujące polskie Ustawy z 1933, 1936 i z 1959 oraz  Umowa polsko rosyjska opierając się na nakazach Konwencji Genewskich wyraźnie stwierdzają, że żołnierze Rzeczpospolitej powinni spoczywać w Ojczyźnie. Wszystkie zacytowane prawa na pierwszym miejscu stawiają PRAWO najbliższej rodziny tak do decyzji jak i pochówku ciała Męża i Ojca. Wszystkie kolejne władze Polski zlekceważyły te prawem określone obowiązki Państwa. Pora przywrócić nakazy prawa. Podkreślam, że wszystkie moje starania są oparte WYŁĄCZNIE na artykułach prawa.

TS: Amerykańscy żołnierze mają wielki cmentarz w pobliżu Washington DC z wielkim pomnikiem, Rosjanie sprowadzają swoich żołnierzy nawet z Afganistanu, a my…

WWJ: …Pomnik na Powązkach postawiony dzięki uporowi Stefana Melaka. O wielkim Muzeum Katyńskim i Muzeum Ofiar Rosji stalinowskiej nie ma mowy. Cmentarz jest miejscem czczenia zmarłych, a Muzeum jest tylko miejscem Pamięci. Obecnie nie mamy ani tego, ani tego. Przede wszystkim lekceważeniem Konwencji, Ustaw, Umowy i porzuceniem szczątków naszych Najbliższych w miejscach, które są Pomnikami cudzej historii zwycięstw naruszono nasze prawa człowieka i prawa konstytucyjne.

TS: Dokumenty po pracach archeologicznych mówią, że „pozyskanych” zostało setki złotych  koronek i mostków dentystycznych. W jaki sposób powstały te „uzyski”?

WWJ: Profesor Kola z Torunia jest podpisany pod protokołem działań archeologicznych dopuszczonych przez Rosję w „Stałych Pomnikach Historii i Kultury Rosji posiadających status nienaruszalności i niezmienności ich stanu zachowania”. Archeolodzy mogli jedynie „oczyścić” szczątki i ponownie, metodą katów z NKWD, ukryć w miejscach, z których te szczątki wydobyli. Protokół z prac archeologicznych, z dokładnym spisem zębów ze złotymi koronkami, udostępniony jest przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

TS: Czy sądzi Pani, że Rosjanie wydadzą nam dobrowolnie, bez działań sądowych akta katyńskie, o które prosił w Moskwie Prezydent Bronisław Komorowski?

WWJ: Rosjanie nigdy nie oddadzą nam dobrowolnie akt sprawy Katyńskiej, tak długo jak żyją potomkowie katów, którzy nie odcięli się od swoich rodzin, ale i tych, którzy podpisali tzw. „lojalki” i uniknęli drogi z Kozielska do Katynia. Można sądzić, że to jest przyczyna utajnienia tych akt.

TS: Co dla pani byłoby zakończeniem sprawy?

WWJ: Chciałabym spotkać się z ambasadorem Rosji już po pochówku mojego Ojca w Polsce. To byłoby dla mnie zakończenie tej sprawy. Mogłabym mu wtedy spokojnie powiedzieć: Adieu!

 

 

Tekst ukazał się po raz pierwszy w "Gazecie Obywatelskiej" http://gazetaobywatelska.info/news/show/351

0

Tomasz Sokolewicz

"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"

153 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758