Zakłamanie to jedna z głównych „cnót” katolickich. Kościół wraz z katolikami potrafi wytykać innym najmniejsze grzechy. Stają się one wtedy pretekstem do nieustannego ataku, potępiania, oczerniania znanych osób, grup społecznych itd.
Gdy jednak zawini ksiądz – wtedy nie można tego „roztrząsać” bo to nie po chrześcijańsku. Trzeba za to „wybaczyć” Tak też jest w przypadku biskupa Jareckiego, który pijany rozbił swój samochód.
Za Onetem:
„Ojciec Tadeusz Rydzyk broni biskupa Jareckiego, który spowodował wypadek drogowy kierując autem pod wpływem alkoholu – informuje serwis „Gazety Wyborczej”.
Zdaniem o. Rydzyka to ataki na Kościół mogły skłonić biskupa Jareckiego do sięgnięcia po kieliszek.
Na antenie Radia Maryja o. Rydzyk mówił: „Rzeczywiście, stało się to, co się stało w Warszawie. Ale czy to jest powodem, żebyśmy wszyscy to wyciągali i się pastwili nad tym, komu to się przydarzyło? Czy to nie będzie bardziej po chrześcijańsku, jeżeli my będziemy się modlili za siebie nawzajem? Każdy może zgrzeszyć, popełnić jakiś błąd”
Zdaniem o. Rydzyka do sięgnięcia po alkohol mógł księdza skłonić stres, który odczuwa jako osoba duchowna, często osamotniona w swojej posłudze.
Redemptorysta skrytykował także postawę polityków, którzy negatywnie wypowiadali się na temat czynu biskupa Jareckiego.”
Gdyby niewierzący spowodował taki wypadek od razu Kościół by krzyczał jak to jego niewiara odpowiada za takie karygodne zachowanie. Media katolickie by się o tym rozpisywały a księża pouczali z ambon. Gdy dotyczy to katolickiego biskupa, sprawa nagle wygląda całkowicie inaczej. Za jego pijaństwo odpowiadają „ataki na Kościół” których to biedaczek nie wytrzymał. A czym są ataki na Kościół? To wszelkie głosy które są niezgodne z głosami Kościoła, wszelka krytyka kościelnych nadużyć (jak zmuszanie dzieci do lizania kolan księdza w salezjańskim gimnazjum) i przekrętów, wszelkie działania ustawodawcze, które nie wiążą się z nadaniem Kościołowi przywilejów. Wszystko to związane jest zaś najbardziej z niekatolikami – a zwłaszcza ateistami. Za to że biskup się schlał i spowodował wypadek, nie odpowiada więc on sam, nie kościelna rozpusta i bezprawie episkopatu, ale ludzie spoza Kościoła, którzy nie działają w jego interesie!
Z biskupa zaś zrobiono męczennika. Co tam rodzice, którzy trudzą się by utrzymać swoje dzieci, co tam ludzie którzy mimo chorób ciężko pracują by zarobić na chleb. oni nie mają prawa sięgać po alkohol by radzić sobie z trudami. Co innego biskup. On przecież tak „ciężko” pracuje! Wożenie tłustego zadu limuzyną, noszenie złotych pierścieni i wypowiedzenie raz na jakiś czas kilku zakłamanych sloganów, to przecież taka ciężka praca!
Co więcej – jak się okazuje, ludzie, którzy skrytykowali biskupa, postąpili źle! Najwyraźniej według Kościoła o biskupim pijaństwie podobnie jak o pedofilii czy zbrodniach katolickich, można mówić wyłącznie w pochwalnym tonie…
Jeden komentarz