Biden – Rayan, ani slowa o Izraelu – widziane z USA
12/10/2012
530 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Najwiekszym zaskoczeniem debaty, bylo milczenie w sprawie Izraela. Widocznie ich sztaby uznaly ze na przecietnym wyborcy moze to slowo dzialac jak plachta na byka. Izrael jest kojarzony jako panstwo, ktore zeruje na podatniku amerykanskim.
Podczas gdy w Polsce wszyscy zyja expose Donalda Tuska, jakby sie cos mialo zmienic pod wplywem czarodziejskiej rozdzki, oczywiscie na lepsze, wczorajszego wieczoru odbyla sie debata wiceprezydenta Bidena i kandydata na to stanowisko Paula Rayana.
Jak zwykle w debatach viceprezydenckich, atakuje sie prezydentow i ich programy. Byl to pojedynek starego doswiadczonego wygi, oraz politycznego przedszkolaka. Niestety w tej debacie na konkrety Rayan polegl definitywnie. Taktyka przyjeta przez Bidena okazala sie skuteczna. Bezwzglednie powyciagal wszystkie najgorsze gafy Romneya. Najwieksza gafa bylo powiedzenie ze 47 % Amerykanow jest zdanych wylacznie na pomoc rzadowa, gdyz nie chca sami sobie pomoc. W zalozeniu strategow Romneya mialo to byc uderzenie w polityke wewnetrzna Obamy, wedlug ktorej to wlasnie coraz wiecej ludzi jest uzalenionych od pomocy rzadowej, przez co nie potrafia pomoc sobie samym i sa obciazeniem dla budzetu. Ale jesli bylaby to prawda, to wolalabym, by pieniadze byly wydawane w kraju, niz na chronienie monopolu atomowego Izraela.
Jako republikanka stwierdzam,ze jest to oczywiste klamstwo. Niech ktos sobie sprawdzi jak wygladalo w stanie Illinois zalozenie restauracji za Busha a jak to wyglada teraz. Nie widze zeby Obama wprowadzal jakies ograniczenia dla bussinesu. I o tym mowil Biden.
W sprawach podatkowych uderzenie Bidena w Romneya bylo bardzo celne. Wielokronie podkreslal, ze Obama chcial zmienic system podatkowy, w ktorym tacy ludzie jak Romney zarabiajac miliony placa 14%, a reszta Amerykanow zarabiajac ok 60000 USD na rok, placi o wiele wyzsze podatki. Odwroceniu tego trendu sprzeciwiaja sie zdecydowanie republikanie. Natomiast podatki proponowane przez Rayana wydaja sie bardziej rozsadne i sprzyjajace tworzeniu nowych miejsc pracy. I to byl jedyny jasny punkt Paula Rayana w tej debacie.
Co do polityki zagranicznej, Rayan okazal sie o wiele gorszym nawet od Sary Pahlin. Biden nie mial zadnego problemu by rozprawic sie z mocarstwowymi wizjami republikanow. Powiedzial wyraznie ze Ameryki nie stac na nowa wojne nawet w Syrii, a coz mowiac o Iranie. Kiedy Rayan mowil o zwiekszeniu wydatkow na wojsko, ale tylko po to, by sojusznicy Ameryki czuli sie bezpieczni, mowil to w sposob beznadziejny.
Starly sie tutaj dwie koncepcje. Polityka prowadzona przez Obame, ktora zaklada redukcje na wydatki zbrojeniowe, bo po prostu Ameryke po katastrofie irackiej i nadciagajacej katastrofie w Afganistanie, nie stac na prowadzenie wojen. Przypominam, jak Bush zaczynal wojne w Iraku, byly na to pieniadze w budzecie federalnym. Teraz w budzecie nie ma pieniedzy na wydatki wojenne, chyba ze jak chca wlasnie republikanie zadluzac jeszcze bardziej Ameryke, kosztem przecietnych podatnikow, rozpoczac wojne z Iranem. Biden slusznie zauwazyl, ze blokada ekonomiczna Iranu jest duzo mniej kosztowna i bezpieczna niz akcja militarna. Slogany powtarzane przez Rayana, utwierdzily mnie osobiscie ze jest on czlowiekiem podstawionym bez zadnej charyzmy. Gorzej niz przecietnosc.
Jednak najbardziej zaskakujace bylo to, ze obaj vice prezydenci t.j. obecny i kandydat, prawie nic nie wspomnieli o Izraelu, a konkretnie o pomocy dla niego. Mowiono tylko o pomocy dla ssojusznikow i ich chronieniu. Wszystko to bylo mowione w liczbie mnogiej.
Kiedy cztery lata temu ogladalam debate Biden – Pahlin, nawiekszym zaskoczeniem dla wszystkich Amerykanow,bylo wlasnie zachowanie Bidena podczas kwestii pomocy dla Izraela. Pierwszy odnosnie polityki zagranicznej przemawial Biden i jakos zapomnial potwierdzic pomoc dla Izraela. Pahlin odczytala swoje oswiadczenie i wpomnial oczywiscie ze przede wszytkim pomoc dla Izraela jest niezbedna. Na co przerazony Biden odpowiadal ze dla niego najlepszym przyjacielem jest Izrael i on zrobi wszystko by pomoc temu panstwu jak najwszechstronniej. Bylo to cos tak zenujacego ze tej wazeliny nie pokazano juz w powtorkach.
We wczorajszej debacie nie bylo mowy o pomocy dla Izaela. Wydawalo sie ze obaj kandydaci unikaja jak ognia mowienia o Izraelu w kontekscie polityki zagranicznej USA na Bliskim Wschodzie. Wydaje mi sie ze slowo Izrael, dziala dzisiaj na przecietnego Amerykanina jak plachta na byka. Izrael jest kojarzony glownie jako zrodlo obecnego kryzysu, po oszukaniu Amerykanow i wciagnieciu USA do wojny w Iraku, ktora okazala sie katastrofa, co sobie uswiadamia coraz wiecej Amerykanow. Wystarczy zobaczyc wpisy internautow pod artykulami dotyczacymi Bliskiego Wschodu w glownych amerykanskich dziennikach.
Natomiast co zrobia nasi wybrancy po wyborach, to jest juz inna sprawa.