Bez kategorii
Like

Jak Roman Giertych broni wolności słowa

06/09/2012
424 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Dziś przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie zapadł wyrok w sprawie Cezarego Stypułkowskiego (były prezes PZU, obecnie BRE Bank) przeciwko AWR „Wprost”, redaktorowi naczelnemu Markowi Królowi i dziennikarzom (mnie i Krzysztofowi Trębskiemu).

0


Reprezentujący mnie i Krzysztofa Trębskiego (byłych szefów najważniejszych działów tygodnika "Wprost" krajowego i ekonomicznego) Roman Giertych uzyskał ograniczenie wyroku, który w pierwszej instancji skazywał nas na zapłacenie, odpowiednio 90 tys. zł i 70 tys. zł zadośćuczynienia, wraz z odsetkami ustawowymi od 2006 r. (czyli ogromnymi) za teksty dotyczące oceny działalności Cezarego Stypułkowskiego, jako prezesa PZU. Prawomocny wyrok ogranicza roszczenia powoda do przeprosin na łamach "Wprost" za konkretne obraźliwe stwierdzenia.

Sprawa była jedną z precedensowych, ponieważ Stypułkowski żądał 3 mln zł. W trakcie procesu doszło do niespotykanej sprawy. AWR "Wprost" zmieniła właściciela, a jej nowi właściciele nie tylko wycofali – wbrew zapisom umowy o pracę – ochronę prawną dla nas jako byłych dziennikarzy, ale – co musi szokować – zaczęli popierać stanowisko powoda.

Sprawa o tyle była precedensowa, że jako dziennikarze byliśmy związani lojalnością wobec redakcji, a więc nie kwestionowania wspólnego stanowiska. Tymczasem najmocniejsze zarzuty powoda dotyczyły sformułowań, których kształt pochodził od redaktorów tekstu, a nie ich autorów. Gdy okazało się, że AWR "Wprost" zaczyna działać przeciwko nam poprosliśmy o czas na znalezienie obrońców, aby móc dostosować linię obrony do faktu iż wydawca wystąpił przeciwko własnym dziennikarzom (będąc – w teorii – solidarnie z nimi odpowiedzialny). Sąd pierwszej instancji oddalił nasze prośby, co skutkowało złożeniem wniosku o wyłączenie sędziego (wcześniej orzekającego już w kontrowersyjnym werdykcie dotyczącym oskarżeń o współpracę z SB kierowcy ks. Jerzego Popiełuszki na niekorzyść AWR "Wprost").

Występując w naszej obronie Roman Giertych podkreślił to, że celem było nie dopuszczenie do utraty przez państwo, na niekorzystnych warunkach, kontroli nad PZU, jedną z najważniejszych firm oddziałujących na polską gospodarkę. Dziś wbrew planom, przeciwko, którym protestowaliśmy, spółka ta pozostała pod kontrolą państwa, zamiast przejść w ręce Eureko. Nawiasem mówiąc warto przypomnieć, kto próbował dokonać tej cesji strasząc Polskę odszkodowaniem wartości kilkudziesięciu miliardów zł, gdyby ktoś odważył się nie oddać tej spółce kontroli w PZU. Giertych podkreślił również, że osoby publiczne – takie jak Cezary Stypułkowski – decydując się na objęcie władzy w spółkach skarbu państwa muszą "po prostu mieć grubszą skórę".

Uwolnienie nas od wyroku, którego skutkiem byłoby zrujnowanie dziennikarzy i przekazanie wiadomości innym piszącym, że nie warto dotykać kontrowersyjnych tematów i wpływowych osób jest niewątpliwie zasługą Romana Giertycha i jego argumentacji. I to jest naprawdę duży wkład w obronę wolności słowa i prawa do recenzowania poczynań wpływowych ludzi.

 

0

Jan Pi

938 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758