Bez kategorii
Like

Tusk i jego kompanii z „jedwabienskiej” szkoły historycznej uważają, że świetnym pomysłem na promocję Polski w świecie może być ukazanie nas jako pomocników Hitlera

08/08/2012
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Antypolska książka MSZ o „brakującym ogniwie Holocaustu”, czyli o rzekomej polskiej odpowiedzialności za Zagładę. Są w niej „szmalcownicy i Polacy szabrujący żydowskie majątki”. Współautorem tych odkryć jest m.in. Marcin Zaremba z „Polityki”

0


 

 Ilustracja: Broszura wydana w USA w 1938 roku "Jak działa komunizm".

 

 

 

 

 

Tusk i jego kompanii z "jedwabienskiej" szkoły historycznej uważają, że świetnym pomysłem na promocję Polski w świecie może być ukazanie nas jako pomocników Hitlera

 

O antypolskiej działalności zsowietyzownej instytucji zwącej się ministerstwem spraw zagranicznych PRL-bis pisałem w poprzedniej notce, podkreślając liczbę agentów sowieckich służb specjalnych z PRL pracujących w antypolskim MSZ.

Bowiem okazało się, że antypolscy propagandyści z MSZ propagują na Zachodzie po raz kolejny — wydaną w języku angielskim książkę wręcz szkalującą Polskę i Polaków — przedstawiając w tej książce Polaków niemal wyłącznie jako antyżydowskich szmalcowników. Poprzednio była broszura wydawnictwa Więź z tłumaczeniami artykułów z prasy niezbyt polskiej o Jedwabnem — także oskarżająca i szkalująca Polaków… 

Dlatego, znany polski historyk Słwomir Cenckiewicz pisze o postbolszewicko-żydowskiej, a więc tym samym antypolskiej, "jedwabieńskiej" szkole rozpowszechniania bolszewickich łgarstw na temat historii Polski przez postsowieckie mass media w PRL-bis.

Jednak, zadaniem polskiego MSZ powinno być propagowanie wizerunku Polski i Polaków zgodnego z polskimi interesami — a nie interesami  komunistyczno-bolszewickiego oraz żydowskiego lobby, jakie działają od utworzenia PRL-bis na szkodę Polski.

Jak widać, antypolscy lobbyści działają bez żadnych przeszkód w niezbyt polskim MSZ oraz w wielu instytucjach finansowanych z budżetu państwa.


 

Cenckiewicz: Podwójność platformerskich elit

Tusk i jego kompanii z "jedwabienskiej" szkoły historycznej uważają, że świetnym pomysłem na promocję Polski w świecie może być ukazanie nas jako pomocników Hitlera i "nazistów" w procesie Zagłady Żydów – pisze Sławomir Cenckiewicz

 

Niestety nie znam treści książki MSZ o "brakującym ogniwie Holocaustu", czyli o rzekomej polskiej odpowiedzialności za Zagładę. Z dostępnych informacji wynika, że bohaterami książki, która ma na Zachodzie przybliżyć polskie dzieje, są "szmalcownicy i Polacy szabrujący żydowskie majątki". Współautorem tych odkryć jest m. in. Marcin Zaremba, historyk z UW i publicysta "Polityki", którego pochwały pod adresem Jana T. Grossa, warsztat i dorobek dobrze znam, w tym również ostatnią jego książkę "Wielka trwoga".

W swoich pseudostudiach nad międzywojennym "detektywistycznym antysemityzmem" i "wirusem" "giertychowskich lęków" dowodzi on, że odegrały one istotny wpływ na mordy w Jedwabnem i Radziłowie podczas wojny i późniejsze wyobrażenia o żydokomunie, które dały o sobie znać w Kielcach w 1946 r. Są to poglądy nie nowe i nie oryginalne, ale dość typowe dla tej specyficznej szkoły myślenia o historii.

Przykładowo przed laty Krzysztof Persak, obecnie szef gabinetu prezesa IPN, zastanawiając się na łamach "Tygodnika Powszechnego" nad przyczynami mordu w Jedwabnem przypomniał, że "to właśnie Łomżyńskie zajmowało szczególne miejsce na mapie antyżydowskich ekscesów w Polsce w II połowie lat 30., co wiąże się z wyjątkowo dużą popularnością na tym terenie Stronnictwa Narodowego i jego ideologii, odwołującej się do antysemityzmu. W 1930 r. w gminach Wąsosz i Jedwabne głosowało na tę partię ponad 70 proc. wyborców; co ciekawe, w oddalonym o kilkanaście kilometrów od Jedwabnego Drozdowie spędził ostatnie lata życia Roman Dmowski". Tego typu bzdury, podparte zresztą zwykłymi konfabulacjami (np. Dmowski przebywał w Drozdowie nie kilka lat, ale dokładnie od 18 czerwca 1938 r. do dnia swojej śmierci 2 stycznia 1939 r.) stały się fragmentem owej pedagogiki winy i wstydu.

W dyskusji o książce promowanej przez MSZ warto zwrócić uwagę na dość charakterystyczną podwójność platformerskich elit politycznych, jeśli idzie o naszą politykę historyczną. Otóż Tusk i jego kompanii z "jedwabienskiej" szkoły historycznej (rozsiani od IPN, przez PAN aż po Muzeum II wojny światowej) uważają, że świetnym pomysłem na promocję Polski w świecie może być ukazanie nas jako pomocników Hitlera i "nazistów" w procesie Zagłady Żydów.

Dzięki wsparciu rządowych instytucji i systemu dotacji na siłę szuka się więc wszelkiego rodzaju polskich przewin wobec "sąsiadów", pomniejszając jednocześnie rolę Polski Podziemnej i Rządu RP na uchodźstwie w procesie pomocy Żydom i informowania świata o Zagładzie.

Z drugiej strony ta sama ekipa wielokrotnie twierdziła, że nie powinniśmy przyglądać się zbyt uważnie przeszłości np. Lecha Wałęsy, gdyż naraża to na szwank wizerunek Polski w świecie. W związku z tym zastraszono wielu historyków, odebrano część funduszy IPN i zmieniono nawet kształt ustawowy Instytutu w taki sposób, by kontrolować pomysły badawcze historyków.

Do rangi symbolu urasta z kolei fakt, że wydawcą "dzieła" MSZ jest oficyna Rytm, którą kieruje były oficer SB mjr Kotarski. Po raz kolejny okazało się, że minister Sikorski zbudował w MSZ prawdziwa "strefę skomunizowaną".

Sławomir Cenckiewicz

Za: stefczyk.info

 

0

Andy-aandy http://blogmedia24.pl/blog/3727

Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... -- Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą kaądego komunisty i lewaka są: nienawiść, mord, rabunek, okrucieństwo i donos... Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...

823 publikacje
236 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758