Silvio ritorna
01/08/2012
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Silvio Berlusconi, notoryczny kobieciarz i enfant terrible włoskiej polityki, znów jest sprawcą niepewności, która na rozwiązanie musi poczekać aż dziewięć miesięcy: czy po raz siódmy zostanie premierem Włoch?
Pytanie o powrót Berlusconiego pojawiło się w końcu czerwca, odkąd zaczął on drażnić włoskie media i opinię publiczną coraz mniej zawoalowanymi zapowiedziami swego startu na czele partii w wyborach parlamentarnych wiosną 2013. Otwarcie tego jeszcze wprawdzie nie zadeklarował. Ale zapytany o taką możliwość w wywiadzie 14 lipca wydawał się traktować to jako coś oczywistego mówiąc, że wolałby oficjalnie złożyć takie oświadczenie później, w bardziej stosownym czasie.
Dzień wcześniej jego lekarz oświadczył, że 75-letni miliarder jest w pełni sprawny i zdolny do objęcia każdego stanowiska, dodając że ostatnio rozpoczął on dietę, aby zrzucić osiem kilo zbędnej wagi. Zaraz potem okazało się, że b. premier umówił się na spotkanie i dyskusję programową za zamkniętymi drzwiami z międzynarodową grupą liberalnych ekonomistów. Jego współpracownicy ujawnili, że chodzi o plan ponownego wylansowania jego partii o nazwie Lud Wolności (Il Popolo della Liberta, PdL) na bazie zasad wolnorynkowych, jakie Berlusconi przyjął, kiedy po raz pierwszy objął urząd premiera w roku 1994, ale których, co bardzo symptomatyczne, nie zdołał wprowadzic przez wiele następnych lat, w których rządził Włochami.
Sygnałem, że start Berlusconiego staje się coraz bardziej prawdopodobny było oświadczenie sekretarza generalnego PdL Angelino Alfano, iż uważa on, że pani Nicole Minetti, jednoznacznie kojarzona z niechlubnymi epizodami za kadencji b. premiera, powinna zrezygnować z funkcji radcy regionalnego w Lombardii. Pani Minetti, ongiś sama występująca na podniecających pokazach w nocnych lokalach, ma właśnie sprawę sądową o to, że jakoby dostarczała prostytutek na słynne zabawy bunga-bunga w willi Berlusconiego pod Mediolanem. Inni współoskarżeni w tej sprawie już poznikali z życia publicznego. Jeden – wydawca i prezenter dziennika telewizyjnego – został wyrzucony z sieci Berlusconiego i ślad po nim zaginął. Inny, agent show businessu, siedzi w więzieniu oskarżony o umyślne bankructwo.
Pomijając wszystko inne, wydarzenia ostatnich tygodni pokazują jednak, że kontrowersyjny magnat medialny wciąż potrafi budzić zainteresowanie i skupiać na sobie uwagę opinii publicznej. W tym czasie pani Minetti wyjechała już do Paryża, gdzie znów opadły ją flesze paparazzich, a Włosi, którzy przez wiele miesięcy dyskutowali tylko o podatkach i o oprocentowaniu obligacji, dziś znów rozmawiają w domach i w mediach o Berlusconim, jego niezmordowanych planach i nowych zgrabnych kobietach, bez których towarzystwa nie potrafi się publicznie pokazywać.
Czy to miałoby oznaczać, że podobnie jak w końcu lat 1990-tych i w połowie pierwszej dekady lat 2000-ych Berlusconi mógłby powrócić na scenę niemal z politycznych zaświatów? Czy jego partia jest jeszcze w stanie podjąć się takiego zadania? W ciągu ośmiu miesięcy od jego odejścia z urzędu premiera, kiedy to mianował Alfano kandydatem PdL na premiera, popularność jego partii i jej notowania spadły na łeb na szyję. W ostatnim sondażu spadła niemal do poziomu Ruchu Pięciu Gwiazd (Movimento Cinque Stelle) groteskowej partyjki pod wodzą Beppe Grillo, blogera i komedianta. Czy z takiej pozycji możliwa jest jakakolwiek poważna myśl o ekshumacji Berlusconiego na urząd i do władzy?
Obserwatorzy polityczni, analitycy i włoskie media intensywnie spekulują ostatnio na ten temat. Najpoważniejsza część tej debaty omija osobę samego Berlusconiego i skupia się na jego partii, bo mowa przecież o wyborach do parlamentu, które są dyscypliną zespołową. Mówi się o trzech możliwych powodach katastrofalnego spadku popularności PdL. Pierwsza teoria głosi, że PdL płaci cenę swego parlamentarnego poparcia dla technokratycznego rządu Mario Montiego i wprowadzonych przezeń oszczędności z nakazu Brukseli, które bardzo ciężko uderzyły Włochów po kieszeni. Ale przecież Montiego poparła także centrolewicowa Partito Democratico, która wcale nie doświadczyła z tego powodu istotnego uszczerbku w sondażach popularności.
Druga teoria mówi zatem, że PdL mimo wszystko traci bez swego charyzmatycznego i rozpoznawalnego założyciela i przywódcy. Tu można jednak argumentować, że przecież Berlusconi i tak nigdzie nie odszedł i nie przesiadł się na tylną ławkę, a tylko pozwolił, aby Alfano podbudował swą wyborczą pozycję i publiczny wizerunek w okresie, który z założenia miał być tylko przejściowy.
Trzeci możliwy powód jest jednak taki, że wielu Włochów uznało, iż okres rządów PdL, czyli lata 2001-2011, były dla ich gospodarki czasem karygodnego zaniedbania, w którym dopuszczono do pogłębiania się korupcji i nie przeprowadzono żadnej z niezbędnych a tak bolesnych obecnie reform. Berlusconi musi zdawać sobie sprawę, że to na nim teraz zaciąży, jeśli znów pojawi się w świetle jupiterów. Czy w takim kontekście ma jeszcze jakiekolwiek szanse? Jawi się pytanie jak ongiś przy Mussolinim: Il Duce ritorna, ma si Italia aspetta? (Wódz powraca, ale czy Włochy czekają?)
W sondażu, którego wyniki opublikował 9 lipca portal Termometro Politico, aż 72% respondentów zarzekało się, że już nigdy więcej nie zagłosuje na Berlusconiego. Sondaż sugeruje też, że zwłaszcza informacje i plotki dotyczące jego życia prywatnego poważnie nadszarpnęły jego reputację wśród najwierniejszych wyborców, a więc przyjęły się na poziomie najważniejszym – podświadomości i emocji. Stwierdzono np. że 53% kobiet, które oddały na niego swój głos w ostatnich wyborach 2008 roku, teraz już by tego nie zrobiło.
Wynikałoby z tego, że tym razem Silvio Berlusconi szykuje swój powrót z niższego i mniej obiecującego pułapu niż kiedykolwiek przedtem. Ale przecież już nie raz udowodnił, że jego rezerwy sił i środków są równie niewyczerpane jak jego ambicje, oraz że ma fantastyczne zdolności komunikacyjne. Być może ma też i mocną kartę do wygrania, jeśli po nią sięgnie. Włosi bowiem powszechnie przeklinają już dzień, kiedy Berlusconiego zastąpił Mario Monti wprowadzając nowe podatki i ostre cięcia budżetowe. Obietnica odwrócenia tej polityki może też odwrócić wyborcze koło fortuny dla PdL. I chociaż dla wielu ludzi perspektywa powrotu starego uwodziciela do władzy wydaje się trudna do wyobrażenia, nie należy go przekreślać. Już starożytni wiedzieli, że mundus vult decipi (świat lubi być oszukiwany), a ludzie mają krótką pamięć.
Bogusław Jeznach
Dodatek muzy:
Włoski zespół Ricchi e poveri (Bogaci i biedni) wykona swój największy choć raczej tandetny przebój pt. „Mamma Maria”. Film z koncertu w Moskwie w roku 2002