Róbta co chceta. Siema.
11/07/2012
615 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
„Róbta co chceta” to pełną gębą karykatura naszego skarłowaciałego ducha. Doskonałe szyderstwo z pracy i wolności, z godności człowieka. I tabuny wyznawców nie podważą tej prawdy.
„Kochaj i czyń co chcesz” – słowa te przypisano świętemu Augustynowi. Są one głębokie duchowo i mądre, o czym za chwilę (w następnym felietonie). Słowa te jednak są niezrozumiałe dla współczesnych analfabetów popkultury, co daje okazję karykaturzystom z rozmaitych stajni ideologicznych do urągania zdrowemu rozsądkowi.
Demon współczesnego materializmu, gębą jednego ze swoich pomniejszych klownów, którego imienia nie warto nawet wymieniać, kusi wyznawców postępu inną mantrą. „Róbta co chceta!” Róbta, co chceta.
Wieta, czego chceta? Wieta! Róbta! Nie wieta? Nie martwa sie, guru wom powieta! Siema.
Ściema. Toż to gęba pełna zniewolenia, która krzyczy z samego postmodernistycznego piekła rozpaczy o łyk wody prawdy.
Lecz ta gęba powykręca się z nienasycenia i pić nie będzie. Szuka frajera, którego oszuka maską i imitacją wolności. Szuka i znajduje.
Mami maminsynków, że pójdą bez smyczy na wolność. Pójdą, jeśli szarpną cuglami i uwierzą w cokolwiek, co na ich robotę czeka.
A co czeka na robotę? Wolność czeka. Seks czeka. Przyjemność czeka. Kasa czeka. Polityka czeka. Wystarczy chcieć być zwolennikiem nowego porządku świata, żeby wejść w samo oko cyklonu pociągającego pożądliwe pragnienia do konsumpcji na farmie Wielkiego Brata.
I co rusz, i bez pudła, nastaje na farmie płacz i zgrzytanie zębów, gdy wolność nieuczyniona z miłości odlatuje od rzeczywistości do bagna rachunków do zapłacenia i zaczyna pełzać pośród marności. Farma nie toleruje jednak płaczu i lamentu, wywala więc po zużyciu ludzkie śmiecie na śmietnisko cywilizacji śmierci.
Recykling i utylizacja. Jeśli nadasz się po opraniu mózgu do recyklingu, pójdziesz dalej – w karierę, sławę, władzę i po kasę z naszych sejfów. By grabić i ogłupiać następne pokolenie cweli. Lecz biada ci, jeśli nie nadasz się jako półprodukt dla młynów „róbta co chceta”, które mają tolerancję tylko dla samych swoich i grają w tolerancję dla nieprawości.
Ale guru siema ma się wyśmienicie. Jego kwiat znów zachwyci spragnioną wizji wolności publikę. I tak, pod kloszem mediów, które sieją chwasty nowego człowieka, w błogim królowaniu pośród fanfar i oklasków klakierów, dotrwa do późnej starości. A nie nada się na dalszy recykling, to i do niego zapuka utylizacja. „Róbta co chceta’. Siema.