Bez kategorii
Like

Tegoroczne wyniki matur – znów matematyka górą!!!

30/06/2012
490 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Tak – górą. Pod względem ilości maturzystów, którzy oblali egzamin z tego przedmiotu.

0


Jak podaje Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE), w tym roku maturę zdało 80 % absolwentów, natomiast matematykę zdało 85 % zdających. Nietrudno obliczyć, że 20 % maturzystów nie zdało egzaminu dojrzałości, w tym 15 % oblało matematykę. To wprawdzie lepiej niż rok temu (odpowiednio 25 % oblanych matur i 21 % z „powodu” matematyki), ale ten wynik nie jest dobry. I jest to niestety najwyższy odsetek oblanych matur, inne przedmioty poszły o wiele lepiej.

Dlaczego królowa nauk faktycznie „króluje” w tym niechlubnym rankingu? Odpowiedź jest prosta, są tego następujące przyczyny:

1)     nieumiejętność przekazania wiedzy przez nauczycieli,

2)     fatalna metodyka nauczania tego przedmiotu,

3)     fatalnie ułożona podstawa programowa, zwłaszcza na poziomie podstawowym.

Ad 1) Jak uczą nauczyciele? Różnie, jedni bardzo dobrze, inni kiepsko, o tym wiadomo od dawna, ich wiedza jest też różna, poza tym niektórzy nie mają daru „sprzedawania” wiedzy w przystępny sposób, choć mają jej dużo – to jedna z przyczyn  tego stanu rzeczy.

Ad  2) Metodyka nauczania matematyki jest pod psem, zadania rozwiązuje się metodami „dookoła świata” zamiast prosto. Większość nauczycieli do rozwiązania nawet prostych zadań stosuje skomplikowane metody, mimo istnienia prostszych, np. układy równań z dwiema, a nawet trzema niewiadomymi tam, gdzie zadanie da się rozwiązać prostym równaniem z jedną niewiadomą, zadania z rachunku prawdopodobieństwa rozwiązuje się drzewkami, które ledwo się mieszczą na kartce A4, zamiast prostymi metodami kombinatorycznymi itp. Przykładów można mnożyć, nie będę się rozpisywał, ale w każdym dziale matematyki można byłoby zastosować prostsze metody od „szkolnych”,

Ad 3)  Fatalny i niespójny program nauczania, niedopracowany pod względem metodycznym i merytorycznym, przypomina on ser szwajcarski, bo jest tak dziurawy. Z nieznanych mi przyczyn większość prostych zagadnień i metod usunięto z poziomu podstawowego i przeniesiono na poziom rozszerzony albo w ogóle usunięto z programu szkoły średniej, a zadania, w których te metody by  pomogły, rozwiązuje się „na piechotę” – z pięć razy dłużej i trudniej. Jest to paradoks, ale taka jest prawda: wiele zadań na poziomie rozszerzonym uczniowie rozwiązują prostszymi metodami, niż na poziomie podstawowym, tylko dlatego, że ktoś w MEN uznał, że prosty wzór jest za trudny (a może za prosty?) dla uczniów na podstawach. I trzeba utrudnić im życie. Jako przykład mogą służyć wektory – do obliczenia ich współrzędnych wystarczy od współrzędnych końca odjąć współrzędne początku – potrzeba jest tylko znajomość dodawania i odejmowania, a to już jest na rozszerzeniu. Tymczasem wektory znacznie ułatwiają rozwiązywanie zadań z tzw. geometrii analitycznej – działu opisującego figury w układzie współrzędnych. Inny przykład – kombinatoryka, która jest podstawą rachunku prawdopodobieństwa – podstawa usunięta z podstaw, w zamian za to mamy drzewka i inne murzyńskie metody „dookoła świata”. Kto taki badziewny program opracował???

Nauczanie matematyki wygląda tak, jak jazda z Warszawy do Łodzi przez Paryż. Nic dziwnego, że tak dużo abiturientów oblewa ten przedmiot, bo mało kto rozumie skomplikowane metody. A wiadomo – im dłuższą drogą jedziesz, tym więcej czasu to zajmuje i łatwiej zbłądzić. W zadaniach z matematyki jest dokładnie tak samo: im dłuższy sposób, tym więcej czasu zajmuje zadanie i łatwiej o pomyłkę. Winę za tę fatalną metodykę ponosi cały system oświaty: od ministra edukacji narodowej poprzez autorów podręczników, kuratoria, na nauczycielach skończywszy. Bo mimo kiepskiej podstawy programowej nauczyciel ma prawo rozszerzyć program i pokazać uczniom zagadnienia z poziomu rozszerzonego a nawet zagadnienia nie objęte podstawą programową, jeżeli uzna, że ułatwią one zrozumienie materiału. MEN nawet do tego zachęca. Takie samo prawo mają też autorzy podręczników – wystarczyłoby tylko zaznaczyć jakimś znakiem graficznym postawionym z boku, że jest to materiał spoza podstawy programowej. CKE również zezwala na rozwiązywanie zadań dowolnymi metodami, byleby tylko były one prawidłowe, wiem coś o tym, bo rozmawiałem z egzaminatorami. Można np. pole trójkąta obliczyć za pomocą matematyki wyższej, ważne tylko, żeby się nie pomylić.

Niestety zdarzają się też nauczyciele, którzy nie akceptują innych metod, każą uczniom rozwiązywać zadania tylko „swoimi” sposobami, za użycie innych metod, choć prawidłowych, odejmują punkty na sprawdzianie i do tego wciskają uczniom kit, że CKE nie uzna tych metod na teście gimnazjalnym czy maturze. Nic gorszego. Zmusza się w ten sposób ucznia do trudniejszych metod, uczeń się stresuje a nie rozumiejąc tej „szkolnej” metody nie potrafi potem rozwiązywać zadań na sprawdzianach i egzaminach i po prostu oblewa je. Takie „nauczanie” to tylko krzywdzenie uczniów, idąc tym tokiem rozumowania, to należałoby oblać wszystkich geniuszy. Tak postępujący nauczyciel powinien zostać dyscyplinarnie zwolniony, bo nie dość, ze zaniżając ocenę za dobrze rozwiązane zadanie łamie prawo, to jeszcze postępuje niepedagogicznie, uniemożliwia uczniowi rozwój i zniechęca do poznawania przedmiotu: „po co się mam wysilać, skoro dostanę pałę za to?”. Tymczasem jeżeli uczeń stosuje inne metody, to tylko o nim świadczy, że się albo interesuje matematyką albo dokształca, np. chodzi na korepetycje. A to powinno tylko dobrze świadczyć o uczniów, że wie więcej, niż pani go nauczyła w szkole.

Nie bronię tutaj uczniów, bo wśród nich są różni ludzie – mniej lub bardziej zdolni, mniej lub bardziej pracowici i na pewno część z tych 15 % oblało, bo nie przyłożyli się do nauki albo byli bardzo słabi, ale jestem pewien, że co najmniej 50 % spośród tych oblanych maturzystów to wina tej fatalnej metodyki. Zmienić metodykę, a zdawalność matematyki na maturze przekroczy 90 %, bo to nie jest trudny przedmiot, tylko fatalnie nauczany.

Na sprawdzianie, maturze czy innym egzaminie czas jest cenniejszy od pieniądza. Jeżeli uczeń zna krótsze sposoby, to każde zadanie zajmie mu mniej czasu, a co za tym idzie – zdąży rozwiązać ich więcej i tym samym zdobędzie więcej punktów, osiągnie lepszy wynik. A jeżeli idzie na kierunek studiów, na którym matematyka jest brana pod uwagę przy rekrutacji, to ma większe szanse dostania się na ten kierunek. Tylko skąd uczeń ma znać te metody, skoro nauczyciel w szkole nie pokazał?

0

Gustlik222

Sprawiedliwosc jest najwazniejsza

108 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758