Kolejny raz czytam wspomnienia amerykańskiego profesora, piszącego komentarze pod pseudonimem SNAFU. Wykładowcy, czytającego lekcje dla przyszłych idiotów mianujących się specjalistami od energetyki atomowej. Kolejny raz czytam w jego wspomnieniach o głupocie radzieckich specjalistów obsługujących elektrownię atomową w Czernobylu, w tragicznym dla ludzkości 1986 r.: Był cały "łańcuszek" przyczynowo-skutkowy, i głupota była tylko jednym z jego ogniw. Oczywiście, "ogniwem o krytycznym znaczeniu", bo bez tego czynnika pozostałe by do katastrofy nie doprowadziły. Mimo tego, że są to komentarze generalnie prawdziwe, nie mogą być uznane za obiektywne. Wyczuwam, że wypowiadane są z pozycji pewnej wyższości "Zachodu" nad "Wschodem". Celem takich wypowiedzi jest zdyskredytowanie całej nauki radzieckiej i bloku Układu Warszawskiego, oraz kadr, które tą naukę zamieniały na konkretne inżynierskie […]
Kolejny raz czytam wspomnienia amerykańskiego profesora, piszącego komentarze pod pseudonimem SNAFU. Wykładowcy, czytającego lekcje dla przyszłych idiotów mianujących się specjalistami od energetyki atomowej.
Kolejny raz czytam w jego wspomnieniach o głupocie radzieckich specjalistów obsługujących elektrownię atomową w Czernobylu, w tragicznym dla ludzkości 1986 r.:
Był cały "łańcuszek" przyczynowo-skutkowy, i głupota była tylko jednym z jego ogniw. Oczywiście, "ogniwem o krytycznym znaczeniu", bo bez tego czynnika pozostałe by do katastrofy nie doprowadziły.
Mimo tego, że są to komentarze generalnie prawdziwe, nie mogą być uznane za obiektywne. Wyczuwam, że wypowiadane są z pozycji pewnej wyższości "Zachodu" nad "Wschodem". Celem takich wypowiedzi jest zdyskredytowanie całej nauki radzieckiej i bloku Układu Warszawskiego, oraz kadr, które tą naukę zamieniały na konkretne inżynierskie decyzje.
Do wczoraj nie komentowałem takich wypowiedzi, gdyż nie miałem odpowiedniej jakości argumentów na prowadzenie rzeczowej dyskusji, a przepychanka typu "A w Ameryce biją Murzynów" mnie nie interesowała i nie satysfakcjonowała.
Wczoraj jednak sytuacja uległą zmianie i to za sprawą jednej krótkiej informacji podanej przez jakąś agencję, a dotyczącą wydarzeń jakie rozgrywały się w Elektrowni Atomowej Fukushima (Japonia) po piątkowym tsunami. Oto ta informacja i adres źródła:
Nie ma wątpliwości co do tego, że wybuch w jednym z budynków, w którym znajduje się reaktor nastąpił, niszcząc cały budynek. Władze japońskie twierdzą, że reaktor nie ucierpiał. Czego jednak władze japońskie i oficjalne media nie podają to fakt, iż całe zużyte paliwo nuklearne z reaktora, było składowane na najwyższej kondygnacji budynku i w momencie wybuchu zostało ono wystawione na reakcje z atmosferą, powodując powstanie chmury radioaktywnej:
"The Fukushima nuke plant is almost identical to Vermont Yankee (VY).It has a Mark 1 (earliest) containment. The fuel pool is on the top floor, and after the explosion the fuel pool is open to the environment. Many years of spent fuel (the used fuel that is the most radioactive,) is not being cooled and is in direct contact with the air so it is beginning to release significant amounts of radiation".
http://www.globalnaswiadomosc.com/nowyczernobyl.htm
Mister SNAFU i wszyscy fizycy świata!
Jeśli ta informacja jest prawdziwa, to wasz sposób myślenia nie jest głupotą. Jest zbrodniczą głupotą.
I nie jest to jedyny znany mi przykład takiej głupoty, ze strony "Zachodnich" specjalistów.
Dam tylko dwa przykłady.
1. Trwa ruch testowy nowej instalacji polioli (półproduktu dla produkcji izocyjanianów – pianki poliuretanowe). Noc. Wszystko idzie zgodnie z planem. Wsady załadowane do reaktora i rozpoczyna się synteza najdelikatniejszego poliolu. Jesteśmy szczególnie uczuleni przez "Zachodnich" specjalistów, kontrolujących gwarancyjny rozruch licencyjnej instalacji.
Nagle buch! Nie wiadomo skąd wzięła się ta straszliwa burza. Pierwszy piorun trafił w instalację produkującą tlen i azot. Zaczęło brakować gazu potrzebnego do pracy automatyki. W kilka minut później wyszła ze stroju nasza elektrownia i odłączyły się zasilania od dwóch innych elektrowni.
Na wszystkich instalacjach (tak zwanych "starych") rozpoczął się cyrk. Włączyły się awaryjne chłodzenia. Zaczęły się awaryjne zrzuty zawartości tego co w instalacjach do kanalizacji.
Tylko my czuliśmy się jak Pany! Diesle dawały nam awaryjne oświetlenie i zasilanie układów kontrolno-pomiarowych. Napędzały również pompy awaryjnego chłodzenia (w ramach licencji zbudowano specjalny basen do układu awaryjnego chłodzenia).
Tak trwało gdzieś około godziny. Reakcja sobie biegnie. Wszystko gra.
Nagle do sterowni wpada strażak i informuje nas, że zatkało kanalizację zrzutową i woda wylewa się na drogę zatapiając nasze pomieszczenie z Dieslami, które były ustawione poniżej poziomu gruntu.
TO BYŁO NASZE POLSKIE TSUNAMI!
Patrzyliśmy bezsilni jak woda zalewa maszynownię, w której były ustawione nowe, wspaniałe, pracujące silniki Diesla. Awaryjne zasilanie reaktora było przerwane.
Sytuacja jak w Fukushimie, tyle że nam groziła lokalna katastrofa, a Japończykom totalna!
2. Amerykańska licencja. Instalacja chloru i chlorku winylu. Odległość między instalacjami kilkaset metrów. Obie instalacje połączone rurociągiem dużej średnicy, do przetłaczania ciekłego chloru z chlorowni do instalacji chlorku winylu.
Rurociąg ma dziwną budowę. Od strony chlorowni wznosi się, a następnie opada w stronę chlorku winylu.
Pytamy głównego projektanta z Anglii dlaczego taki rurociąg i czy gdzieś na świecie taki rurociąg pracuje. Odpowiada, że nie pracuje, a kształt został specjalnie tak zaprojektowany, żeby w razie jego awarii można było z niego zrzucić chlor. Część do chlorowni (maleńka) i resztę do zbiornika na instalacji chlorku winylu.
Na pierwszy rzut oka, aż ręce się składały do oklasków, ale szybko przyszła refleksja: objętość tej części rurociągu, która była pochylona w stronę przyjmowania chloru była kilka razy większa niż objętość zbiornika, który miałby przyjąć zrzucany awaryjnie chlor.
To są zbrodnicze niedopatrzenia specjalistów!
O czym to świadczy? Projekt pierwszej polskiej elektrowni atomowej powinien być sprawdzany przez kilka niezależnych interdyscyplinarnych ekip złożonych przez młodych i doświadczonych specjalistów pracujących po kilka lat na instalacjach w energetyce i chemii.
P.S.: Do dzisiaj nie bałem się pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Jednak dzisiaj wypowiedział się jakiś największy specjalista w zakresie energetyki jądrowej:
Jego zdaniem z racji tego, iż Polska dopiero przymierza się do budowy elektrowni "mamy szansę na przyjęcie jak najbardziej bezpiecznego pakietu". Jak mówił, rozwiązania, które zostaną przyjęte w Polsce, na dany moment będą należały do najbardziej bezpiecznych na świecie.
Rozumiem, że chcecie wiedzieć kto taki "mądry"?
To niejaki Graś, a jego konsultantami będą na pewno Miro, Ździcho, czy Rycho!?
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!