Zachowała się analiza dotycząca ks .Adama Bonieckiego sporządzona 20 lutego 1980 r. przez Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej w Krakowie.
Fragment książki "Agenci SB kontra Jan Paweł II" Leszka Szymowskiego.
W latach 80. Ksiądz Adam Boniecki był bardzo precyzyjnie rozpracowywany przez I Departament MSW w ramach sprawy kryptonim „Ero”. To odwrócony skrót od słów „Osservatore Romano”. Sprawę figuranta kryptonim „Ero” założył 16 stycznia 1984 r podporucznik Tadeusz Denerz – inspektor Wydziału III. Powodem było to, iż „w/wym prowadzi wrogą działalność wobec PRL”. Sprawę zarejestrowano w Samodzielnej Sekcji Ewidencji I Departamentu dnia 20 stycznia 1984 pod numerem 15673. Sprawę założono na wniosek oficerów I Departamentu MSW, którzy twierdzili, że ksiądz Boniecki jest bardzo ceniony przez papieża ze względu na swoje zdolności organizacyjne i umiejętności docierania do młodzieży akademickiej.
Z czasów rozpracowywania księdza Bonieckiego zachowała się analiza dotycząca jego osoby sporządzona 20 lutego 1980 r. przez Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej w Krakowie, adresowana do pułkownika Jerzego Porowskiego – naczelnika Wydziału III wywiadu, wówczas szefa rezydentury rzymskiej. Czytamy w niej:
„W roku 1956 wymieniony jest pozyskiwany do współpracy przez SB w Olsztynie jako tw. ps. „Adam” nr rej. 3190, jednak po kilku miesiącach współpraca z nim zostaje zaniechana ze względu na jego nieprzydatność i nieprzekazywanie informacji.
Zapis dotyczący współpracy księdza Bonieckiego z SB jest enigmatyczny. Nie wiadomo bowiem z niego jak przebiegała współpraca. Znalazł się też niezrozumiały zapis „jest pozyskiwany”, z czego nie wynika, że do współpracy udało się go pozyskać (nie wynika również, że nie udało się pozyskać). Więcej mówi na ten temat druga, niezależna analiza sytuacyjna sporządzona przez Andrzeja Wrońskiego z III Wydziału I Departamentu MSW. Czytamy w niej:
Pierwsze próby pozyskania w dniu 25.01.1956 r. przez WUBP w Olsztynie. Wyraził zgodę na współpracę, lecz nie przekazał żadnych informacji. Wyeliminowany na skutek odmowy współpracy i nieprzydatności w dn. 17.02.1956 r. Jego zobowiązanie o zachowaniu w tajemnicy treści przeprowadzonych z nim rozmów znajduje się w materiałach nr 9720/I.
W jawnym zbiorze Instytutu Pamięci Narodowej nie ma materiałów o sygnaturze 9720/I. Albo zostały zniszczone, albo wciąż znajdują się w zbiorach Agencji Wywiadu.
Z teczki rozpracowania księdza Bonieckiego wynika, że kolejna próba pozyskania go do współpracy miała miejsce w styczniu 1968 roku w Krakowie. W aktach sprawy „Ero” czytamy:
Na propozycję współpracy oświadczył, że „rozumie sens takich propozycji, że docenia tolerowanie jego osoby i jego działalności na kierunku akademickim, ale prosi o wyrozumiałość i zrozumienie jego pozycji. Godząc się na współpracę z SB musiałby mówić o swojej działalności i swoich najbliższych, a to nie leży w jego naturze.”W końcu tej notatki znajduje się również inny, intrygujący zapis:
O stawianej propozycji poinformował przełożonych kościelnych i redakcję „TP” W maju 1968 r. ponownie przeprowadzono z fig. rozmowę. Tak jak poprzednio odmówił, informując jednocześnie prowincjała zgromadzenia.
Także to nie była ostatnia próba pozyskania księdza Adama Bonieckiego do współpracy. Wykorzystując jego rosnącą pozycję w Kościele, Służba Bezpieczeństwa rozbiła, co mogła, aby uczynić z niego źródło informacji. Negatywna postawa kapłana nie zniechęcała esbeków. W analizie wykonanej przez Departament I czytamy dalej:
Kolejną rozmowę przeprowadzono w styczniu 1972 r. Miała ona charakter profilaktyczno – wyjaśniający w związku z ubieganiem się fig. o wyjazd do Francji. W jej wyniku anulowano zastrzeżenie do wyjazdu za granicę. W latach następnych nie podejmowano żadnych przedsięwzięć operacyjnych w celu pozyskania fig. do współpracy. Prowadzono jedynie dokumentację w ramach TEOK. W związku z wyjazdem Bonieckiego do Włoch w 1979 r. rozpracowanie jego osoby było ograniczone i sprowadzało się do inwigilacji korespondencji i zabezpieczenia jego wystąpień w trakcie rekolekcji w kościołach krakowskich.
Opisywana próba również zakończyła się stanowczą odmową. Od tamtego czasu, księdzem Bonieckim i jego działalnością w Rzymie zainteresował się Departament I. W cytowanej notatce czytamy dalej:
Od 1980 r. Boniecki pozostaje w zainteresowaniu naszego Wydziału. Na terenie Rzymu sporadyczny kontakt z pozycji przykrycia utrzymuje z nim „Pietro”. W marcu 1983 r. Wydział IV bez naszej zgody przeprowadził z fig. rozmowę w aspekcie zbliżającej się wizyty papieża w Polsce. Boniecki zgodził się na kolejne spotkanie podczas następnego przyjazdu do kraju. Powyższą sytuację zamierzaliśmy wykorzystać do wprowadzenia do rozmów naszego pracownika. Planowanych przedsięwzięć nie udało się zrealizować.
Ksiądz Adam Boniecki – mimo deklarowanej niechęci do współpracy z wywiadem – zgadzał się na spotkania z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa. Odbywały się one w Krakowie. Najwięcej informacji ksiądz Boniecki przekazał podczas spotkania 18 marca 1983 roku z kapitanem Leszkiem Gładychem – starszym inspektorem Wydziału I Departamentu IV MSW. Podczas tego spotkania, ksiądz Boniecki przekazał bardzo cenne informacje na temat planów działania Papieża, zwłaszcza w kwestii planowanej pielgrzymki w Polsce. Kapitan Gładych sporządził obszerną notatkę z rozmowy, w której zanotował: „Zdaniem rozmówcy papież nie wierzy w możliwość realizacji wizyty pomimo, że mówi się o tym duż i prawie oficjalnie. Na potwierdzenie swojej tezy A.B. stwierdził, iż sam papież, nawet w najbliższym gronie nie wypowiada się na ten temat, a „bardziej naciskany odpowiada, że jest to w rękach opatrzności bożej” (…) Papież, zdaniem A.B. niewątpliwie nie wyobraża sobie aby podczas wizyty w Polsce nie mógł spotkać się z przedstawicielami b. „Solidarności” lub zawrzeć akcentów wspierających ten ruch. „Papież chce do Polski przyjechać, ale nie za wszelką cenę”. Z notatki wynika, że ksiądz Boniecki wyraził wolę kontynuowania spotkań i rozmów z esbekiem. Bez żadnych skrupułów przyjął propozycję ponownego spotkania – „znam pana telefon więc będąc w maju zadzwonię”.Całość notatki kapitana Gładycha przedrukowujemy w dziale „ilustracje”.
Notatki kapitana Gładycha sporządzone na podstawie rozmów z księdzem Bonieckim kontrastują z materiałami wywiadu, podkreślającymi opór kapłana, jego niechęć do współpracy i patriotyczną działalność. W aktach sprawy „Ero” zachowała się informacja o spotkaniach z przedstawicielami Radia Wolna Europa, o współpracy w celu kolportowania w Polsce antysocjalistycznych ulotek i broszur. Jest też mowa o tym, że Boniecki – podczas jednego z pobytów w Polsce spotkał się z księdzem Jerzym Popiełuszką i obiecał mu pracę w Radiu Wolna Europa, jeżeli będzie musiał uciekać z Polski.
Kontakty z księdzem Bonieckim na bieżąco starał się utrzymywać „Pietro” czyli major Edward Kotowski. Jednak nie udało mu się pozyskać go do współpracy. „W trakcie rozmowy red. Adam Boniecki w formie spokojnej, a jednocześnie stanowczej, poruszając różnorodne tematy /trudności paszportowe, cenzura, utrudnianie duszpasterstwa akademickiego, braki papieru dla wydawnictw katolickich, inwigilacja duchowieństwa ze strony SB/ zaprezentował się jako człowiek wyraźnie rozczarowany do naszego systemu politycznego i nie widzący możliwości jego akceptacji– pisał „Pietro” 7 lutego 1980.
Ostatnią próbę pozyskania księdza Bonieckiego do współpracy podjął w marcu 1988 roku kapitan Jerzy Florczak czyli „Albano”. „Ero” nie jest zbyt rozmowny – zanotował później Florczak. Nie wiadomo jakie kroki podejmował, bo ich śladów w aktach sprawy nie ma. Ostatecznie 2 marca 1989 r. sprawę kryptonim „Ero” zakończono i złożono ją do archiwum.
W notatce zbiorczej z 13 listopada 1981 dotyczącej stanowiska Kościoła wobec sytuacji w PRL, „Ero” wymieniony jest jako źródło informacji. Nie wiadomo jaką informację, komu i kiedy przekazał, ani czy zrobił to w sposób świadomy czy nieświadomy.
Z akt sprawy „Ero” wynika, że ksiądz Adam Boniecki z jednej strony odcinał się od kontaktów z wywiadem PRL, z drugiej jednak w sposób bardzo otwarty rozmawiał z funkcjonariuszami SB w Krakowie. Wielokrotnie przez niego deklarowana niechęć do współpracy wyraźnie kontrastuje z notatką kapitana Gładycha, zawierającą przekazane przez niego informacje dotyczące zamiarów Jana Pawła II. Analiza dostępnych materiałów nie pozwala w sposób jednoznaczny przedstawić całości relacji księdza Adama Bonieckiego ze Służbą Bezpieczeństwa, jednak nie ma wątpliwości, że duchowny w kilku momentach swojego życia zdecydował się otwarcie rozmawiać z bezpieką. Tym samym dalekie od prawdy są wypowiedzi księdza Bonieckiego, który kreuje się jedynie na ofiarę esbeckich intryg i pomówień agenta „Pietro”. W tym kontekście też wydaje się zrozumiały nurt polityczny reprezentowany przez Bonieckiego i jego często manifestowana niechęć do lustracji w Kościele.
W korespondencji listowej z Leszkiem Szymowskim (znajduje się na końcu książki) ksiądz Boniecki przedstawił swoją wersję zdarzeń, w której odciął się od związków z SB
Fragment książki "Agenci SB kontra Jan Paweł II" Leszka Szymowskiego. Do kupienia w sklepie Nowego Ekranu:
http://www.sklep.nowyekran.pl/product.php?id_product=39