Bez kategorii
Like

Walizka pełna skarbów. Czy takie reformowanie oświaty ma sens? Cz.4.

29/04/2012
422 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Rozpakowanie walizki, którą ilustrowałam w poprzednich tekstach dramatyczny obraz oświaty, to zastosowanie holistycznego sposobu myślenia, kiedy chcemy przywrócić ład w działaniach oświatowych.

0


 Od lat bawimy się edukacją, dywagując, niemal jak Jan Tadeusz Stanisławski w swoim kultowym programie „O wyższości Świąt Wielkiej Nocy, nad Świętami Bożego Narodzenia”, które święto jest ważniejsze? My pytamy wciąż, kto i co w edukacji jest ważniejsze?

Kiedy wyjmiemy z naszej walizki nadmierną liczbę uczniów w klasie, (o czym snułam rozważania w poprzednich częściach cyklu edukacyjnego), wtedy zmieści się w niej wszystko, co jest ważne dla nauczania, dla wychowania, dla efektów pracy osób zatrudnionych w szkole i dla Polski.

 

Nauczanie i wychowanie można porównać do awersu i rewersu.  Nie da się tego rozdzielić, wyodrębnić, pominąć jedno, lub drugie. To rodzice wychowują swoje dzieci, jednak szkoła ma obowiązek wspierać rodziców w tym procesie. Tu nie ma rywalizacji. Tu jest uzupełnianie. Żaden rodzic (nawet w rodzinie wielodzietnej), nie ma takiej możliwości obserwacji i takiego wpływu na funkcjonowanie swojego dziecka w grupie, jakie ma nauczyciel. Tylko zrozumienie tych różnic i współpraca, da efekt, o jaki powinno chodzić nam wszystkim.

Tak samo, nie da się oddzielić celu, dla którego budujemy żłobki, przedszkola, szkoły i uczelnie, od rozwoju kraju. Zastanawiam się, czasami, na ile np. władze szczebla wojewódzkiego planując rozwój swojego regionu, korelują ilość i rodzaje szkół, związanych ze szczególnymi potrzebami tego właśnie regionu? Na ile władze państwowe potrafią przewidzieć rozwój kraju w oparciu o przygotowaną do tego w szkołach i na uczelniach, kadrę? Tylko, że w walizce, w której panuje bałagan, reformatorzy widzą, raz jedno, raz drugie, a już o sensie tego, co w niej jest, zapominają niemal wszyscy. 

Wracając do moich rozważań … Czas sobie biegnie, młodzi za chwilę dorośleją, trzymając w ręku (kamyk zielony?) „świadectwa” ukończenia kolejnych etapów, więc, o co mi chodzi? Chodzi mi o sens, prawdziwy, a nie o ten udawany pod różnymi maskami dobrych intencji.

Rozpakowanie walizki, którą ilustrowałam w poprzednich tekstach dramatyczny obraz oświaty, to zastosowanie holistycznego sposobu myślenia, kiedy chcemy przywrócić ład w działaniach oświatowych.

Spójrzmy na wieczko walizki. Każda z grup uczestników procesu edukacyjnego jest współzależna od siebie. Mówiąc bez ogródek, nikt nikomu nie robi łaski, że jest i coś „robi” w tym procesie. Ani społeczeństwo nie robi łaski, że zadba o warunki dla procesu edukacyjno- wychowawczego, ani uczeń nie robi łaski, że z tego korzysta, żeby po przejściu cyklu pokoleniowego, oddać dług społeczeństwu za te warunki. Wszyscy mają tu swoje oczekiwania, zadania i zobowiązania. Inaczej mówiąc, mają swoje prawa i obowiązki. Wszystkich powinny obowiązywać jednakowe zasady i normy, które służą temu procesowi. Cykl ten powinien trwać „na okrągło”, z głębokim przekonaniem, że wnętrze walizki  jest skarbem, który należy chronić przed burzami (kolejnymi reformami bez sensu) i przed obcymi (relatywizującymi historię i przyszłość naszego Narodu tak, jak im wygodniej).

I teraz z innej beczki, a jakoby z tej samej walizki …

Każdy człowiek (a dziecko też jest człowiekiem), funkcjonuje w czterech obszarach: fizycznym, emocjonalnym, intelektualnym i duchowym. Te obszary (podobnie, jak „awers i rewers” w edukacji i wychowaniu) też nie są takie sobie indywidualne, oddzielne, samowystarczalne. Jakiekolwiek zaburzenia w którymkolwiek obszarze, mają wpływ na pozostałe obszary. Najprostszym przykładem takiego wpływu jest grypa pospolita. Przypomnijmy sobie stan emocjonalny w tym czasie i naszą zdolność do koncentracji, nie mówiąc już o stanie naszego ducha, czyli np. chęci pójścia do muzeum, na spacer, czy modlitwy.

Jeśli pomyślimy w ten sam sposób (w wielkim uproszczeniu) o naszym Państwie, społeczeństwie, jako całości, to też funkcjonuje ono w tych obszarach i jakiekolwiek zaburzenia w jednym obszarze, odbijają się na pozostałych.

„Fizycznie” – pomyślmy o gospodarce, miejscach pracy i np. o organizacji życia społecznego, żeby przejść dalej do emocji związanych z taką, a nie inną organizacją, które wyrażamy czy to na ulicy w protestach, czy pisząc petycje, czy np. ‘blogując’.

 Obszar intelektualny to zdolność wykorzystania naszych potencjałów (wydobytych właśnie dzięki edukacji) w tworzeniu coraz lepszych rozwiązań dla gospodarki, itd.

Obszar duchowy, to nasz kod kulturowy, nasza tożsamość narodowa. Obszar duchowy, choć wymieniany, jako ostatni, jest najważniejszy. Tak, jak w drabinie potrzeb Maslowa, uważamy go za najcenniejszy, za nadający sens życia w wymiarze indywidualnym, oraz w dążeniach Narodu.

Próbuję udowodnić, że wieczko i wnętrze naszej walizki są jednakowo ważne i zbyt cenne, żeby traktować ją tylko, jako ciężki bagaż, czasami zbędny.

 

Jak napisać, rozpisać i realizować taki program edukacyjny, żeby nie pominąć nikogo i niczego? Można od początku, można też etapami spojrzeć na to, co już mamy i dostosowywać to „do walizki”, jednak z sensem, o który upraszam się u decydentów.

Jeśli ktoś mi powie, że nie stać nas na takie podejście do spraw edukacji, to zapytam? Nie stać nas intelektualnie? Czy finansowo? Jeśli jedno i drugie, to widzimy skutki zaburzeń w dwóch obszarach. Zgadnijcie, w których?  Nadzieję widzę w tym, że stabilizacja w jednym z obszarów, wpływa pozytywnie, niemal natychmiast, na pozostałe.

Obecnie dla szkół każda „reforma” oznacza zwykle kolejną porcję nowych dokumentów, koniecznych dla dobrego samopoczucia decydentów.  Nasze dzieci i ich przyszłość, oraz przyszłość kraju, to dla decydentów, wartości bez znaczenia.

Dla rozpolitykowanych czytelników mam złą wiadomość. Nikogo nie popieram, i nikogo nie skreślam, jeśli tylko rozumie to, o czym ja piszę. Przywykliśmy ostatnio, że są tylko dwie opcje w gronie decydentów. Tak się dziwnie porobiło, że albo coś jest po myśli PO, albo PiS-u, bo inaczej nie ma to szans na realizację. Jeśli ktoś wpatrzy się w moją walizkę, to zobaczy, że nie ma tu miejsca na takie polityczne „strony”.

OK., ja już zrobiłam co mogłam, teraz trzeba zawołać fachowców, a przede wszystkim „szczegółowców” 😉

PS. Do ilustracji moich myśli wykorzystuję bezwzględnie talent i czas Yago. 

0

InaMina

"„ojciec, Ty mi nie mów jak mam robic, Ty rób, jak mówisz"

97 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758