Bez kategorii
Like

Na co liczą stale kłamiące władze

30/04/2012
395 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Dlaczego istnieje obecnie „święte oburzenie” na Polaków, że nie myślą racjonalnie w aspekcie tragedii smoleńskiej, jeśli uważa się że obiektywna wiedza nie ma znaczenia w porównaniu z tą wylansowana w mediach.

0


 

Dlaczego elity nie widzą problemów „znanych Eskimosom” i się dziwią?
Niedawno zerkając na wywiad premiera Balcerowicza dla CNBC niemal doznałem szoku poznawczego gdy „na pasku” przeczytałem główną myśl rozmówcy. Otóż się okazało że zdaniem głównego kreatora polskiej rzeczywistości w ostatnim dwudziestoleciu „USA ma w porównaniu z UE dwa atuty: lepszą demografię i stabilniejszą walutę”. Czy to nie oznacza że dziwne opinie lansowane w Polsce są tylko wypadkami przy pracy w poznaniu prawidłowości finansowych. Aczkolwiek pytanie nadal pozostaje dlaczego osoby od lat mówiące o tym, że strefa euro nie spełnia wymogów optymalnego obszaru walutowego więc nie należy do niej wchodzić, jak i to że prowadzona polityka antyrodzinna jest tragiczna dla Polski są na każdym kroku krytykowane?
 
Dlaczego istnieje obecnie „święte oburzenie” na Polaków, że nie myślą racjonalnie w aspekcie tragedii smoleńskiej, jeśli uważa się że obiektywna wiedza nie ma znaczenia w porównaniu z tą wylansowana w mediach. I to bez znaczenia czy dotyczy ocieplenia klimatu, euro, prywatyzacji, czy Traktatu Lizbońskiego. Dlaczego część społeczeństwa ma nie uznać, że kłamiące władze mają wiarygodność wyższą od tej którą serwowano nam w dobie PRL-u?
 
Przecież jesteśmy światkami jak MFW walutowy dziękuje NBP za przekazanie €6,27 mld na „pomoc” na spłatę długu bogatych państw strefy euro w sytuacji kiedy my sami płacimy setki milionów rocznie za możliwość uzyskania pożyczki wspierającej nasze rezerwy walutowe. Ni mniej ni więcej przekazujemy rezerwy po to aby je jednocześnie od bogatych społeczeństw pożyczyć. Przy czym jak donosi w dzisiejszym WSJ Sudeep Reddy i Brian Blackstone w artykule „Euro-Zone Crisis Funds Face a Market Test” bogate społeczeństwa się z tą pomocą ociągają. USA nie zadeklarowały żadnych środków, jak podaje sobotni FT w artykule „UK ties extra IMF cash to quota reform” Wlk. Brytania obwarowała swoją £9,3 mld pożyczkę takimi warunkami (m. innymi koniecznością ratyfikacji porozumienia przez USA) powodującymi że skorzystanie z nich nawet technicznie nie będzie możliwe w tym roku. Podczas gdy Chiny, Indie i Brazylia czekają na czerwcowe posiedzenie G20 w Los Cabos, aby udzielić wsparcia w zamian za wzrost wpływów w kierowaniu MFW.
Gdy chodzi o kryzys euro w Grecji to wyjątkowo pokracznie wyglądają działania KE w tym kraju, która poprzez swoje decyzje doprowadziła do takich tragicznych sytuacji jak samobójstwa 77-letniego emeryta Dimitrisa Chrystulasa. Obniżono jemu wypracowaną emeryturę, nie redukując długów które on z niej spłacał i doprowadzając poprzez tak niesprawiedliwe decyzje do pozbawienia dochodów na życie. Ze względu na takie absurdy Chrystulas wg Gazety Wyborczej uznał „obecne władze Grecji do kolaboracyjnego rządu z czasów II wojny światowej” i bardzo ostro stwierdził, że „ma nadzieję, że młodzi Grecy chwycą kiedyś za broń i powywieszają zdrajców ojczyzny na Syntagmie, tak jak kiedyś Włosi powiesili Musoliniego.” Grekom po prostu nie mieści się w głowie dlaczego Komisja Europejska nie broni ich nabytych praw emerytalnych i wymusza 20%-ową redukcję emerytur jednocześnie osłaniając interesy nieroztropnych banków zagranicznych. I to w sytuacji bardzo dużej różnicy w zarobkach w Europie kiedy to przy średniej miesięcznej płacy w Grecji w wysokości 600 euro, a przeciętne wynagrodzenie w Niemczech jest prawie 4 razy wyższe i wynosi €2200 jak podaje w artykule „The slow shredding of western democracy” Loretta Napoleoni w Financial Times
Jak dodaje Wall Street Journal w artykule Paula Sonne „Irish Economic Crisis Devours Restaurants” proces wewnętrznej dewaluacji jest również bardzo bolesny w znacznie bogatszej Irlandii w której kryzys doprowadził do sytuacji że z oszczędności Irlandczycy przestali jeść w restauracjach. W efekcie mimo spadku cen o 20%, oraz VAT-u z 13,5% do 9% 1/3 restauracji została zamknięta, a 80% z funkcjonujących przynosi straty, a nabywców przy sprzedaży brak. Bycie w euro zaś spowodowało że mimo znacznego spadku dochodów jak powiedział gazecie jeden z właścicieli p. Grealish: „Największym problemem stojącym przed takimi firmami jak moja jest to, że nadal jestem winien tę samą ilość pieniędzy bankowi, jak poprzednio kiedy spodziewaliśmy się zysku”.
 
Rząd od lat ośmiesza się zachwalaniem euro, w sytuacji gdy nawet duża Hiszpania przeżywa ciężkie chwile z tego samego powodu co Grecja, Irlandia, czy Portugalia. Dostosowując się w kryzysie do niepasującego obszaru walutowego poprzez redukcję deficytu finansów publicznych, znanego u nas pod propagowaną kuracją „zaciskania pasa”, doprowadza do schłodzenia gospodarki, obniżeniem wpływów podatkowych i w rezultacie- wzrostem deficytu, a nie jego spadkiem. Powyższe przewidywania w pełni potwierdzają dane rynkowe mówiące o tym że tegoroczny 15%-owy spadek akcji hiszpańskich najwyższy na świecie ukazuje, że działania schładzające gospodarkę będą redukowały przyszłe zyski przedsiębiorstw, która to informacja już teraz jest dyskontowana na giełdzie. Nic dziwnego że Victor Mallet w piątkowym artykule Financial Times’a „Asian recipe for Spain’s embattled businesses” rozważa wszystkie aspekty faktu że Ibex35 stracił nawet więcej niż przeżywające kryzys indeksy Sri Lanki, Maroka i Cypru. Dziennik El Pais wyliczył, że Hiszpania, żeby rzeczywiście obniżyć deficyt – musiałaby redukować ów deficyt    w podwójnym wymiarze. Przy redukcji deficytu z 8,5% do 5,3% PKB oszczędności powinny wynieść nie €32 mld lecz €53-€64 mld. A pamiętajmy jak podkreśla w WSJ Jonahan House „Pressure on Spain Builds as Bonds Face Key Auction” jest to najwyższe zobowiązanie do redukcji jakie podjęto w tym roku w UE. Specyfika liczenia deficytu sprawia że obejmuje on nie tylko dług rządowy ale i samorządowy. A pod tym względem regiony odpowiadające za usługi społeczne w tym za służbę zdrowia i edukację w Hiszpanii, a ścierające się z kryzysem na znaczącą skalę były zmuszone do pogłębiania nierównowag finansowych. I tak odpowiadając za jedną trzecią wydatków publicznych o ile przed kryzysem były nieznacznie zadłużone o czym świadczy fakt że w relacji do PKB w 2008 r. najbardziej była zadłużona Walencja na skalę 12,3%, o tyle w roku 2011 na czele była już Katalonia w zadłużeniem w wysokości 20,7% PKB , w sytuacji kiedy i w innych regionach Hiszpanii dość znacząco wzrosło zadłużenie spowodowane faktem że stoją one za większością deficytu publicznego.
Sytuacja Hiszpanii jest tym trudniejsza, że równolegle z redukowaniem przez rząd deficytu następuje delewarowanie gospodarki, tj. banki zmniejszają nadmierne zadłużenie, w sytuacji gdy nawet rezerwy na złe długi wynoszą €147 mld – 14% PKB, do czego potrzebne jest wsparcie publiczne. Wg raportu MFW z końca września poziom należności nieregularnych wynosił w Grecji 14,7%. W przypadku Hiszpanii ich poziom wzrósł do 7,91% w styczniu, z poniżej 1% w 2007 r. Tobias Blattnera z Daiwa Capital Markets twierdzi że w efekcie zaostrzania sytuacji ekonomicznej ceny mieszkań spadną o dalsze 20% powodując spiętrzenie się problemów bankowych i konieczność utworzenia rezerw na znacznie wyższym poziomie €90 mld. Wg Baku Hiszpanii banki obecnie muszą już znaleźć środki w wysokości €53,8 mld w tym bezpośrednio €29,1 mld na rezerwy oraz €15,6 mld jako dodatkowy bufor kapitałowy. Oznacza to wysoki wskaźnik strat w wysokości 25%, w sytuacji kiedy całkowite ryzyko sektora nieruchomości wynosi €340 mld. I o ile wg Banku Hiszpanii około €176 mld stanowią hipoteczne aktywa „problematyczne”, to około 21% z kredytów powiązanych z firmami deweloperskimi stanowią należności nieregularne. Również wskaźnik złych długów z wykluczeniem budownictwa wzrósł do 5,4% z 1% w 2007 r.
 
W rezultacie tych procesów Hiszpanie są „wzięci w trzy ognie” – z jednej strony tracą pracę i dochody, a z drugiej – muszą spłacać zaciągnięte kredyty i dodatkowo wspierać banki ze środków publicznych. Również Polacy są wzięci w „dwa ognie” z jednej strony wyprzedali majątek narodowy w procesie prywatyzacji, z drugiej strony ulegając antyrodzinnej polityce znaleźli się bez środków do życia na starość.
 
Jak reaguje na tę politykę rynek kapitałowy? Oprocentowanie hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła od początku roku o 99 punktów bazowych balansując na granicy niespłacalnych 6%, a jednocześnie wzrosła wartość hiszpańskich CDS-ów o 139 punktów bazowych z poziomu 379 do 518 16 kwietnia. Oznacza to, że inwestorzy oczekują w Hiszpanii pogorszenia sytuacji. Jeśli rentowność obligacji idzie w górę to zarazem maleje wartość inwestycji w obligacje i rośnie ryzyko strat, toteż inwestorzy przyjmują strategię inwestowania w CDS-y, ponieważ one zyskują na wartości w miarę pogarszania się sytuacji. W efekcie następuje ucieczka inwestorów zagranicznych którzy o ile posiadali 44,5% obligacji hiszpańskich w 2010 r. do 33,5% obecnie. Jak podaje opisująca to w artykule Davida Oakley’a „Investors pull €100bn from eurozone bonds” analiza Deutsche Banku w ramach carry trade polegającego na wykorzystywaniu 1%-towych pożyczek EBC do inwestowania w obligacje krajowe hiszpańskie banki przekroczyły nawet limity w tym procederze. Otóż wg DB między grudniem 2011 r. a lutym 2012 r. zakupiły one aż €61 mld obligacji o €7 mld przekraczając wyznaczony poziom kredytów EBC. W sytuacji Hiszpanii absurdalność działań widać jak na dłoni w bilansach banków. Otóż wg wyliczenia WSJ hiszpańskie banki były w stanie sfinansować masowe €116 miliardowe wycofanie środków w powiązaniu z €41 miliardowym refinansowaniem długu, poprzez €76 miliardowe „carry trade”-owe inwestycje w obligacje rządowe, jedynie poprzez połączenie €54 miliardowej redukcji pożyczek i aż €200 mld wzroście środków pozyskanych z EBC. Przy czym o ile dzięki masowemu wsparciu z EBC banki posiadają rezerwę w wysokości €21 mld na finansowanie aktywności kredytowej to już nie wiadomo w jaki sposób Hiszpania uplasuje brakujące €47 mld długu przekraczającego te możliwości przy wycofaniu się inwestorów zagranicznych z tego rynku. Dlatego wbrew pozorom sytuacja finansowa Włoch tym różni się od sytuacji Hiszpanii tym, że w tym samym okresie rentowność obligacji włoskich spadła o 151 pb, CDS-ów o 40 pb, a udział inwestorów zagranicznych w portfelu o zaledwie 3,1 punktu procentowego. Gdyż Włosi, po odliczeniu kosztów obsługi długu, wykazali w 2011 r. 0,9% PKB nadwyżkę budżetową, a Hiszpanie, nawet po odliczeniu kosztów długu, mieli drugi po Irlandii 4,5%-owy poważny deficyt.
 
Nic dziwnego że problemy z euro widzą już wszyscy nawet Eskimosi jak zauważył Antonio Ramirez z Keefe, Bruyette & Woods : “Everyone, even the Eskimos, knows that bad loans in Spain are going up”. I aż dziw że nadchodzących problemów gospodarczych nie widzą w Polsce rządzący, jednocześnie dziwią się że społeczeństwo traci stopniowo zaufanie i cierpliwość do dwulicowości polityków.

Za http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii/przyczyny-ucieczki-kapitalow-z-hiszpanii

 

0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758