Czarna teczka
08/03/2011
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Major z lekkim skrzywieniem spojrzał na kalendarz – dziś ósmego marca. Podszedł bliżej i przeczytał na głos: światowy dzień kobiet. No tak, kiedyś, o ile dobrze pamiętał, było to międzynarodowy dzień kobiet. – Gdzie tamte czasy? – zapytał sam siebie. Ech, westchnął z nieukrywanym żalem. Wtedy, to były dni kobiet, nie to co dziś. W tamtym bloku dzień kobiet, to był prawdziwy raj dla niego i jemu podobnych. Wtedy ósmy marca, to był dzień prawdziwego samca. Nagle, jakby z jeszcze większym pragnieniem, zatęsknił za minionym czasem. Co zostało z tamtego? Nic, nie licząc poczciwej emerytury, której chcą go pozbawić te skurwysyny z ławek na Wiejskiej. Kiedy przyszedł czas na przemeblowanie, i zmianę nazwy z milicji na […]
Major z lekkim skrzywieniem spojrzał na kalendarz – dziś ósmego marca.
Podszedł bliżej i przeczytał na głos: światowy dzień kobiet.
No tak, kiedyś, o ile dobrze pamiętał, było to międzynarodowy dzień kobiet.
– Gdzie tamte czasy? – zapytał sam siebie.
Ech, westchnął z nieukrywanym żalem. Wtedy, to były dni kobiet, nie to co dziś.
W tamtym bloku dzień kobiet, to był prawdziwy raj dla niego i jemu podobnych.
Wtedy ósmy marca, to był dzień prawdziwego samca.
Nagle, jakby z jeszcze większym pragnieniem, zatęsknił za minionym czasem.
Co zostało z tamtego? Nic, nie licząc poczciwej emerytury, której chcą go pozbawić te skurwysyny z ławek na Wiejskiej.
Kiedy przyszedł czas na przemeblowanie, i zmianę nazwy z milicji na policję, zmienił nazwisko i adres; nie potrafił jednak zmienić wspomnień i tęsknoty do czasów, kiedy to on i jemu podobni byli panami t e g o świata. Mogli dużo, a nawet więcej – tak naprawdę mogli wszystko.
Zerknął na szafę, po czym podszedł do niej i otworzył drzwi. Z kieszeni szlafroka wyjął klucz i otworzył sejf. Wzrokiem ogarnął zawartość po czym wyjął butelkę alkoholu.
Na twarzy majora zagościł uśmiech, że już za chwilę napije się brandy i z tego, że jest dysponentem pewnych dokumentów.
– Poczekam, kurwa, poczekam do wyborów, a potem sami zobaczycie – ślepia wyjdą wam z orbit. Powiedział na głos i starannie zamknął sejf, a potem szafę. Klucz na powrót wsunął w kieszeń.
– Wasze zdrowie dziewczyny. Po czym przechylił butelkę raz, potem drugi i trzeci.
– Wasze zdrowie koledzy, coście wyszlachetniali wtedy z dnia na dzień i dziś wszystkie grzechy zostały wam odpuszczone. Poczekajcie jeszcze trochę, a zobaczycie jaki prezent ma dla was wasz stary druh major.