O kocie RzBiK’u
28/03/2012
553 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Takie sobie – ku przestrodze.
Przechodzący porankiem turyści dostrzegli lokalnego gazdę (a gazdowie, to lud najmądrzejszy i nie pozwalający sobie na wcinki), który zamiarował był uprać kota.
"Gazdo, kota się nie pierze – kot zmoczony – zdechnie"
"Gupie jesteśta, cepry miastowe, pieruńskie. I tyla. Kota trza czasami uprać".
To sobie poszli.
Pod wieczór wracają z wycieczki i przechodzą obok zagrody naszego gazdy. A tam inkryminowany gazda siedzi na przyzbie ze smętną miną, a obok leży kot całkiem zdechnięty.
"No, widzicie gazdo – kota nie można prać i teraz macie".
Wy gupie jesteśta, cepry miastowe, pieruńskie. Kota się pierze, ino się nie wykrąca".