Bez kategorii
Like

Niezadowoleni z MZK

13/02/2012
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Nie cichnie spór na temat działalności Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Bielsku – Białej, który wybuchł na linii radna Grażyna Staniszewska kontra radni miejscy i dyrekcja MZK.

0


Radna ostro krytykuje funkcjonowanie bielskiego przewoźnika nie zostawiając na zakładzie „suchej nitki”.  Pod koniec grudnia 2011 została przez radną Grażynę Staniszewską złożona interpelacja do prezydenta Bielska-Białej związana z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej. Przekazano ją następnie drogą urzędową dyrektorowi MZK, który odniósł się do krytyki radnej. Zdaniem pani Staniszewskiej sposób w jaki działa w chwili obecnej MZK jest zdecydowanie bardzo daleki od ideału.

Lista zarzutów wysuwanych przez radną jest pokaźna. Zaczynając od źle poukładanego rozkładu jazdy, w którym wielokrotnie powtarza się tzw. „stadne” kursowanie autobusów, dalej wymieniając nawet półgodzinne opóźnienia, niedostosowanie pojemności pojazdów do obsługiwanej linii i pory dnia na systemie wsiadania przednimi drzwiami i likwidacji kiosków na przystanków, mocno ograniczającym dostępność biletów kończąc. Radna stara się reprezentować interesy mieszkańców i to od nich dowiedziała się też o już wdrożonych w życie ograniczeniach kursowania popularnych linii m.in. 10 i 24 oraz planach kolejnych ograniczeń kursowania linii 1, 3 i 4. Radna konkluduje, że prowadzona przez miejskiego przewoźnika polityka ograniczania kursów autobusów spowoduje nietrudne do przewidzenia skutki w Bielsku, które jest już teraz wystarczająco zakorkowane. To oczywiste. Wiadomo, że gdy oferta MZK jest niedostosowana do potrzeb mieszkańców to ci mający możliwość wyboru czy jadą do pracy autobusem czy własnym samochodem wybiorą to drugie. Dostosowanie częstotliwości kursów i pojemności pojazdów na poszczególnych liniach spowodowałoby, że pewna część mieszkańców z większym prawdopodobieństwem wybrałaby komunikację miejską. To działanie MZK Radna kwituje, jako prowadzące do błędnego koła: ” MZK obcina liczbę kursów, tłumacząc to małą liczbą pasażerów, a pasażerowie “odpływają”, tłumacząc niedostosowaniem oferty MZK do ich potrzeb.” Zwraca też uwagę a dziwny fakt. Mianowicie zakład zakupił właśnie z wykorzystaniem środków europejskich nowoczesne autobusy. Jednym z podstawowych warunków było uruchomienie nowych kursów, podczas gdy to co można zaobserwować, to kolejne ograniczenia częstotliwości na już istniejących liniach.

Z totalną krytyką Radnej nie zgadza się zarówno Dyrektor bielskiego MZK Krzysztof Knapik jak i władze Ratusza z prezydentem Krywultem na czele. Padają argumenty w postaci uruchomienia w ostatnich latach nowych linii 5, 18, 26, 27, 30, 50, 52, D, a od 1 stycznia br. kolejne dwie nr 34, 35. Na marginesie pomija się przy tym milczeniem fakt likwidacji z początkiem bieżącego roku linii nr 5 w miejsce której uruchomiono 34 i 35, dodajmy na okres próbny. A później ? Jeśli linie się nie sprawdzą i zostaną zlikwidowane to czy linia nr 5 powróci ? Na to pytanie niestety nie ma odpowiedzi. Inna sprawa, że linia 34 jest już w ciągu ostatnich 2-3 lat uruchomiona po raz drugi. Obecna trasa jest niemalże identyczna z poprzednią. Różnica polega na tym, że uprzednio linia zaczynała kurs na osiedlu Langiewicza podczas gdy aktualnie początek ma na osiedlu Złote Łany. Poza tą zmianą całość trasy jest identyczna. Wygląda to tak, jakby ktoś w MZK po prostu „odkurzył” wcześniejszy pomysł na nową linię modyfikując jej trasę tylko kosmetycznie. Inne są godziny kursowania, jednakże częstotliwość kursów jest porównywalna. Dyrektor Knapik podkreśla, że nowo kupione pojazdy są wyposażone w czujniki zliczające automatycznie ilości pasażerów. Wyniki tego liczenia jednak dopiero przyniosą ewentualne zmiany w przyszłości, gdyż nowe autobusy na razie jeżdżą od niedawna. Kolejnym kontrargumentem przewoźnika jest organizowanie spotkań z radami poszczególnych Rad Osiedlowych w sprawie częstotliwości kursów, jednak tutaj samo MZK przyznaje, że „z uwagi na ograniczenia ekonomiczne, techniczne i organizacyjne, nie wszystkie postulaty mieszkańców, w szczególności dotyczące uruchomienia w tych samych godzinach bezpośrednich połączeń różnych rejonów miasta nie mogą być realizowane” jednak stwierdza, że „prawie wszystkie uzasadnione wnioski i sugestie są realizowane”. Ustosunkowując się do zarzutu braku punktów zakupu biletów, Dyrektor Knapik stwierdził, że jeśli obecna ilość 400 to za mało, to trzeba zainwestować w automaty biletowe. To wyjaśnienie zdziwiło Radną Staniszewską tym, że zamiast w kioskach punkty sprzedaży przeniosły się do urzędów oraz bezpośrednio oraz bezpośrednio do kierowców, gdzie wiadomo, że bilety są droższe. System wsiadania przednimi drzwiami działający od kilku dobrych lat w bielskim MZK, krytykowany przez Staniszewską, dyrekcja i władze ratusza uważają za korzystny i przynoszący korzyści ekonomiczne, a o utrudnieniach dla pasażerów ani słowa.

Kto w tym sporze ma rację? Zdecydowana większość argumentów Radnej Staniszewskiej znajduje potwierdzenie w faktach. Rada miasta i dyrekcja MZK zdają się sygnalizowanych problemów nie dostrzegać, uważając, iż wszystko jest w porządku. Pytanie czy nie dostrzegają ich faktycznie, czy nie chcą ich widzieć, gdyż tak jest wygodniej. Bielskie władze i zarządcy zakładu komunikacyjnego najwyraźniej lubią mówić tylko o tym, co potwierdza postawione przez nich wcześniej  tezy milcząc zgodnie na temat tego co ich twierdzeniom przeczy. Przykład z e zlikwidowaną linią nr 5 mówi tu sam za siebie. Linia została w ostatnich latach uruchomiona to jest w porządku i o tym należy mówić. Ale że ta sama linia została zlikwidowana z początkiem bieżącego roku i zastąpiona dwiema innymi, uruchomionymi na okres próbny to o to należy przemilczeć, bo podważa to przyjęte tezy. Wiadomo, że nikt nie lubi krytyki, nie jest to coś przyjemnego. Jednakże zarządcy przedsiębiorstwa świadczącego usługi na rzecz mieszkańców oraz miasto które je nadzoruje powinni jednak mieć odrobinę więcej samokrytyki oraz otwartości na kontrargumenty kierowane pod ich adresem obalające ich twierdzenia i tezy. Powinni umieć przyjąć krytykę, zamiast zarzucać Radnej, która dostrzega problemy, że jej się tylko wydaje i widzi je tam, gdzie ich nie ma. W związku z tym, że argumenty pani Radnej są rzeczowe, a krytyka konstruktywna i każdy kto je dogłębnie przeanalizuje przyzna tu rację, należałoby zaapelować do decydentów, aby wrócili to realizacji nadrzędnego zadania jakie powinien spełniać publiczny przewoźnik – wygody i zadowolenia pasażerów. Niech wiedzą, że kwota, jaką płacą za bilet jest tego warta, jest na odpowiednim poziomie. Czas chyba przypomnieć włodarzom miasta i zarządcom MZK też o jednej zasadzie, jaką kierują się klienci – w tym wypadku pasażerowie: „płacisz – wymagasz”. Nie powinno być tak, że pasażer płaci za bilet i za to otrzymuje jakąś przeciętnej jakości usługę transportową. Publiczny przewoźnik powinien na pierwszym miejscu mieć zadowolenie i wygodę pasażerów, co przełoży się w konsekwencji na efekty ekonomiczne. Pasażer jak każdy klient płacąc za usługę wymaga też jakości i aby ta usługa była możliwie jak najlepiej dopasowana do jego potrzeb – w przypadku przedsiębiorstwa komunikacyjnego odpowiedniej częstotliwości kursów oraz dopasowanych do danej pory dnia typów pojazdów na danej linii. Nie może być tak, że przewoźnik powołuje się na kwestie ekonomiczne, organizacyjne czy techniczne i z tych powodów ogranicza ilość kursów podczas gdy w tym samym czasie w godzinach szczytu, gdy pojazdów na trasach powinno być możliwie jak najwięcej to spora część taboru MZK stoi w zajezdni przy ulicy Długiej, czego byłem niestety ostatnio świadkiem.

0

Pablos Maximos

37 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758