Bez kategorii
Like

U Bronki w Stawach, czyli karnawał u Premiera

11/02/2012
377 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Gdy tak patrzę, jak zachowują się obecnie Premier Tusk i członkowie „elity” Platformy Obywatelskiej, to mam wrażenie, że znalazłem się na imprezie u Bronki w Stawach, o której śpiewał Grzesiuka. Albo na zabawie w remizie strażackiej w mojej wsi.

0


 

"Wtem – baczność proszę, koszyczek w prawo, Damulki naprzód, panowie w tył! No te! No co! No nie pchaj się! I buch go w cymbał, dwa razy w oko. I szust szufladką. I zmiana dam" – spiewał niezapomniany Grzesiuk

Gdy tak patrzę, jak zachowują się obecnie Premier Tusk i członkowie „elity” Platformy Obywatelskiej, to mam wrażenie, że znalazłem się na imprezie u Bronki w Stawach, o której śpiewał bard przedwojenny. Oto Pan Gowin stwierdza, że w sprawie ACTA rząd popełnił dwa błędy, z których drobniejszy (sic!) uznaje brak szerszych konsultacji społecznych. No jasny gwint, że też taki mały błąd wypaczył całą jakże przemyślaną strategię rządową i skłonił „żulię” do wyjścia na ulicę miast polskich, a teraz już nawet na ulicę miast europejskich. Pan Gowin wziął obecnie na siebie ciężar tłumaczenia porażek rządu, stając się wice – rzecznikiem rządu i chętnie opowiada, że zgrzeszył brakiem refleksyjności, gdy po chamsku ganił Premiera w początkowej fazie batalii o ACTA. Czujność ich psia mać, zawiodła, tłumaczy Gowiniątko, ale grzechu pychy jego Partia Zulików i Złodziei to nie ma – o to to nie!

Gowin bije się w piersi i mówi, że zawiodło Premiera zaplecze: „Każdy z nas był skoncentrowany na swoich priorytetach, na obejmowaniu, że tak powiem władania nad resortem, no ale tak czy owak, każdy z nas miał możliwość wygryzienia się w ten dokument”. Czyli normalnie w świecie zajęli ustalaniem premii na najbliższe miesiące; ustawianiem całego personelu, krewnych i znajomych, wsadzeniem wtyk po całym urzędzie, tak aby jedna pani Gosia donosiła, co o ministrze mówi pani Zuza z pokoju obok. Co się dziwić, że oleli sprawę jakiegoś tam dokumentu. A bo pierwszy i ostatni? Sam pan premier powiedział, ze tyle ustaw się hurtowo wyrabia rocznie, że by mu nocy nie starczyło, aby to przeczytać. I nie czyta.
Nie można się w sumie dziwić, że niezłomny minister Gowin, co „zawsze się sprzeciwiał uprawianiu polityki pod dyktando sondaży” ( a gdzieś ty chłopie uchował?), obecnie przejmuje rolę papugi rządowej. Pan Graś walnął bowiem Premierowi w oko tymi podpisami pod dokumentami pewnej firmy, co mu już ponoć CBA dość dawno, aby coś z tym zrobił, a on nic. No i cóż ma biedny Graś powiedzieć, niż zwykłe „izwienitie.. khem, khem, znaczy się, przepraszam, przyjaciele!
Ale z obroną subtelna obroną Pana Grasia wystąpiła pani Pitera, która, ze Graś jest człowiekiem „wyjątkowo uczciwym i nieprzywiązującym wagi do dóbr materialnych”. To jako zywo przypomina pana Palikota, który również z uwagi na studia filozoficzne ma odmienny stosunek do tychże spraw materialnych To tłumaczyło, nawiasem mówiąc, jego zaangażowanie w sprawy duchowe, szczególnie bliskie dla katolików. Że zaś Pan Graś zaś to uczciwina, to widać pierwszy rzut oka. Ba! że nie dość, że uczciwy, to jeszcze niemałostkowy, co pokazał po stosunku do katastrofy smoleńskiej.

Pani Pitera także podjęła się roli wice rzecznika numer dwa i ubolewa, że demos skupia się w przypadku emerytur tylko na tej magicznej liczbie ”67”, a nie rozumie, i co gorsza nie chce rozumieć, jaka to „skomplikowana reforma” i musi zostać przeprowadzana ze względu na warunki demograficzne”. Być może boi się, że nr. 67 lud zrozumie jako seksualną aluzję, a przecież od dawna się mówi, że rząd Tuska wszystkich p…

Problem w tym, że nijak rząd demosowi nic nie tłumaczy w sprawie emerytalnej, żadnej kampanii informacyjnej nie zamierza prowadzić, jedynie informuje, że „referendum nie będzie”. Pani Pitera w sumie odzyskuje dawną „dorszową charyzmę” i angażuje się w strofowanie Pani Muchy, której oczywiście nic a nic nie zazdrości. Wzorem Dorna radzi Musze, aby „nie szła tą drogą” i ujawniła nagrody dla szefów Narodowego Centrum Sportu, zanim się wtrąci w to jakiś prokurator. Kobita radzi Musze z dobrego serca, powodowana czystym altruizmem, mając korupcje głęboko we… krwi.

I sam premier także tańczy na tym karnawałowym balu. Jak przyznał jakiś czas temu „stachanowcem nie jest” i żadna opozycja go z urlopu przyzywać nie będzie. W sumie chyba jednak uznał częściowo rację krytyków i zamiast na urlop, wymyka się między 13 a 15 na kort tenisowy, gdyż ma tak napięty kalendarz dnia, a kondycję i potencję (umysłową!) dbać trzeba. Faktem jest, że dba o rozwój wszystkich partii ciała, gdyż teraz będzie brał reformę emerytalną „na klatę”.

W tym karnawałowym nastroju minęła w ciszy medialnej smutno-radosna wiadomośc, że płk. Przybył wyszedł ze szpitala, i to na własne życzenie. Jednak wojskowy ma pewną doze niezalezności: strzelał na polecenie, a ze szpitala wychodzi na własną prośbę. Pewnie i z wojska wystąpi na własne życzenie. Jak za komunistów.
Kuli jednak nie znaleziono. Nic się w sumie nie stało. Rząd i tak ma wiele kulek. Do gry ze społeczeństwem. I tak mam wrażenie, że z balu u Bronki wjechaliśmy na bal na Gnojnej. A mieliśmy mieszkać na ul Pięknej.

0

AlexanderHamilton

36 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758