1.01. 2012. „[…] Dla mnie malarstwo kończy się na Kossaku!”. – powiedziała gdzieś, kiedyś, komuś… -„Niesforne Dziecię Gutenberga”.
Nie wiem czy mówiła o Juliuszu?…
Czy o Wojciechu?
Może o najmłodszym Jerzym?
Z twórczości Wisławy Szymborskiej zapamiętałem "Ellę w niebie"…
Modliła się do Boga,
modliła gorąco,
żeby z niej zrobił
białą szczęśliwą dziewczynę.
A jeśli już za późno na takie przemiany,
to chociaż, Panie Boże, spójrz ile ja ważę
i odejmij mi z tego przynajmniej połowę.
Ale łaskawy Bóg powiedział Nie.
Położył tylko rękę na jej sercu,
zajrzał do gardła, pogłaskał po głowie.
A kiedy będzie już po wszystkim – dodał –
sprawisz mi radość przybywając do mnie,
pociecho moja czarna, rozśpiewana kłodo.
Pamiętam też…
"Nic dwa razy się nie zdaża" śpiewane przez Łucję Prus.
"- "Z wielka wprawa znajdujemy dla SIEBIE wymówki i z niezwyklym talentem zrzucamy wine na INNYCH." Laurence J. Peter"