Prezes Tusk cieszy się z „sukcesu Polski” w związku z uczestnictwem w tzw. pakcie fiskalnym. Sęk w tym, że za bilet Polska drogo zapłaci, ale prawa głosu nie dostanie.
Po pierwsze – nie był to tylko (rzekomy) spór Merkozy z Polską, ale z innymi kandydatami do klubu bankrutów. Teraz te państwa będą brać udział w szczytach eurogrupy, co narazi ich podatników na wydatki. Z biletu na to przedstawienie zrezygnowała Wielka Brytania i Czechy, ale to państwa Unii, a nie kraje. Po drugie – za drogi bilet wstępu będzie nam wolno tylko posłuchać o czym rozmawiają dorośli.
Post scriptum: jedyna nadzieja w tym, że Polska nie zdąży do eurogrupy.
Na razie pan Tusk oddał suwerenność Polski w kwestiach budżetowych UE.
To smutny dzień.