Między wierzącym a ekstremistą, czyli jak zostałem masonem
19/01/2012
525 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Wiara bez względu na to jaka, jest czymś pozytywnym czymś, co zapewnia człowiekowi pewien kanon wartości. Ale wiara, jak wiemy z historii powodowała, że człowiek był gotów mordować drugiego, tego złego, tego NIEWIERNEGO.
Prawdziwa wiara jest otwarta, jest tolerancyjna, stawia na nauczanie, na miłość. Iluż ludzi w chwilach trudnych życiowo zwraca się właśnie ku wierze, tam szuka zrozumienia, tam znajduje pociechę lub ukojenie. I czy można to negować? Czy ktoś myślący zaneguje słuszność dekalogu? Lecz za parawanem wiary kryje się drugie oblicze wiary, ekstremiści. Ludzie którzy twierdzą, że tylko ich wiara jest prawdziwa, tylko ich wykładnia tej wiary jest wykładnią Boga. Ci ludzie w styku nawet z wiernymi czują się odtrącani, bo mądry wierny nie chce być ekstremistą. Ci ludzie właśnie krzyczą, że są dyskryminowani, że ich wiara jest dyskryminowana i wreszcie zamykają się w gettach ludzi o podobnych poglądach, w których jeden drugiego podbudowuje, nakręca i właśnie z tych gett wyłaniają się ludzie gotowi wyzywać, przymuszać a nawet zabić tego, który ma nieco inne poglądy, nie chce głosić ich poglądów.
To oni w przypadku jakiejś katastrofy w pierwszym szeregu krzyczą, to kara boska, za to, że nie nawróciliście się, na wiarę – ich wykładnię wiary. To oni są gotowi popełniać przestępstwo, zbrodnię by inni w strachu nawrócili się na ich wykładnię wiary. Bo ich przecież katastrofy, nieszczęścia nie dotykają. Ich Bóg kocha, a jeśli już dotknie ich śmierć bliskiego inne nieszczęście, to nie jest „kara boska”, to Bóg ich doświadczył, by jeszcze gorliwiej spełniali jego – ich przesłanie.
Ludzie ci, są zaciekłymi zwolennikami zamiatania spraw trudnych dla ich Kościoła spraw. Metoda ta zdawała egzamin, gdy Kościół posiadał kontrolę nad przepływem informacji. Dziś w dobie swobodnego przepływu informacji, metoda ta daje skutki katastrofalne. Wystarczy przypomnieć, jak ogromne szkody dla Kościoła Katolickiego, spowodowało ukrywanie faktów molestowania, przestępstw seksualnych i pedofilii popełnianych przez niektórych kapłanów. Fakt, że któryś z księży, biskupów popełni przestępstwo obarcza tylko jego. Jednak jeżeli Kościół chroni taką osobę, staje się wspólnikiem w jej zbrodni. To właśnie takie poglądy i takie działania sił ekstremistycznych w Kościele Katolickim doprowadziły do tego, że Kościół Katolicki stał się wspólnikiem zbrodni pedofilii i molestowania popełnianych przez jego członków.
Jak zostałem masonem?
Z takimi ludźmi na portalach prawicowych spotkałem się nie raz. Jak ich poznać? To bardzo proste, wystarczy napisać jakąś prawdę, która jest niewygodna dla ich przesłania, a zaraz wyzwą cię tym co w ich mniemaniu najbardziej obraża. Ja już byłem Żydem, bolszewikiem, masonem, to jedne z najczęściej wyrażanych epitetów.
No cóż, znam swoje drzewo genealogiczne na pięć pokoleń wstecz i raczej to, że jestem Żydem jest wykluczone, co wcale nie odbieram za jakieś wyróżnienie, czy zniesławienie. Któż z nas wybiera, w jakiej rodzinie się urodził? Patrząc w kalendarz historyczny, moja data urodzenia też raczej wyklucza bym był bolszewikiem. Więc wychodzi na to, że jestem masonem.
Bo kim byli masoni?
No cóż, trzeba wrócić do czasów, gdy monopol na wiedzę miał Kościół Katolicki. Tylko posiadający święcenia kapłańskie mogli dostąpić możliwości zdobywania wiedzy na wyższym poziomie. Zainteresowania Kościoła szły w kierunku nauk humanistycznych, medycznych, przyrodniczych. Dwóch tylko dziedzin wiedzy Kościołowi przejąć się nie udało. Sztuki i nauk inżynieryjnych. Szuka wymaga talentu, który bardzo łatwo ocenić i żaden przykaz nie spowoduje, by wierny kleryk nagle stał się Michałem Aniołem, czy też Leonardem da Vinci.
Drugą dziedziną były nauki inżynieryjne. Można nakazać słońcu obracać się wokół ziemi, ale nie można nakazać by źle zaprojektowane mury katedry nie zawaliły się. Wiedza ta przekazywana była drogą mistrz – uczeń i tej nigdy Kościołowi przejąć się nie udało. Właśnie tymi rzemieślnikami, którzy posiadali wiedzę budowania budowli, które wytrzymywały wieki byli wolnomularze, czyli masoni. Ludzie światli, ludzie pewni swych umysłów i odporni na zastraszanie. Tak więc ja, mając w szufladzie dyplom politechniki, mogą się przyznać. Jestem adeptem nauk inżynieryjnych, jestem osobą myślącą niezalnie, jestem MASONEM.
Czy należy „kontrolować” ekstremistów?
Wszelkie skrajne poglądy często prowadzą do tragedii, utraty zaufania do całego środowiska. Przecież grupy ekstremistyczne, działające na łonie islamu w oczach społeczeństw świata obciążają wszystkich wyznawców tej religii, choć tak naprawdę islam jak i chrześcijaństwo są naukami miłości. Dlatego też dla własnego dobra takie zachowania powinny być kontrolowane przez środowisko w których wyrosły, ich Kościoły. Podsycanie takich poglądów prowadzi tylko do nieszczęść oraz utraty wizerunku środowiska na łonie którego grupa ta wyrosła. Nie można pozwolić, aby w miejscach ogólnodostępnych powstawały enklawy, do których dostęp będą mieli tylko ci, których oni wybiorą.
Osobiste p.s. o blogerach NE
Niedługo czytam ten portal, wpisy tutejszych blogerów i z pewnością nie poddaję się łatwo w rozmowie, o czym może świadczyć już kilka banów, które patrząc na cechy osoby, która mi je nadała poczytuję sobie za zaszczyt. Serdecznie pozdrawiam wszystkich którym się wydaje, że banem broni się swoich praw.
Ze względu na to, że interesuję się religią, co zresztą poparte jest moim wykształceniem (posiadam maturę z religii), osoby o których piszę spotkałem właśnie w tej zakładce. Powiem o jednej, będącej w mojej ocenie pozytywnym biegunem. Myślę tu o blogerce „Polonii”. W mojej ocenie osobie głęboko wierzącej, chcącej swą wiarę propagować. Kilka razy z nią rozmawiałem, czytałem kilka jej tekstów i zawsze rozmowa była na poziomie, poziomie ludzi wierzących, poziomie ludzi szukających. Mogę się z nią nie zgadzać, mogę jej argumentów nie przyjmować, ale nie widziałem, bo posuwała się do metod ekstremalnych, wyzwisk, banów. Mimo różnic podejść, różnic w ocenie pewnych faktów zdobyła mój pełen szacunek. Ciekawą osobą jest bar-bara, nie prezentuje poglądów katolickich, ale na poziomie można z nią porozmawiać. Szanuję również jej wiedzę w zakresie Biblii. Pozdrawiam też A1A, choć jego poglądów jeszcze w pełni nie poznałem.
A druga skrajna strona? No cóż, wystarczy popatrzeć na wpisy pod moimi tekstami, pod tekstami innymi w tym dziale. Czy muszę ich wymieniać? Czy nie widać jak na dłoni, tych którzy wyzwiskami siłę swych argumentów chcą wykazać, a drugiego poniżyć? Tych co się w swym getcie chcą zatrzasnąć? Jeden z nich zadał mi pytanie, „czy jestem blogerem katolickim”. Jest jakiś certyfikat na blogera katolickiego? Czy średnie wykształcenie w zakresie religii katolickiej plus zainteresowania religiami Europy i historią wystarczą? Tak, wycofałem swój tekst o papieżu z tej zakładki, choć życiorys papieża jest przecież sprawami K Katolickiego. Ja w tym getcie uczestniczyć nie muszę. Nie jestem ekstremistą, ani katolickim ale również ateistycznym.