Przyznam się, że nie rozumiem awantury: rząd p. Tuska spełnia nareszcie obietnicę i przystąpił do od lat zapowiadanej ofensywy ustawowej, której celem ma być przyjazne państwo, a to się znowu wyborcom nie podoba!
Polacy mają to, co chcieli: coraz bardziej przyjazne (policyjne) państwo, pracę (w Niemczech), tanie kredyty (w Lichtensteinie) oraz perfekcyjną ustawę refundacyjną jakże popularnej i lubianej b.minister Ewy Kopacz. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego p. Konstanty Radziwiłł, w radiu
TOK FM
gawędzi, że ktoś się rąbnął przy tworzeniu ustawy refundacyjnej. Jak wiadomo, ustawy piszą praktykanci, bo politycy nie mają czasu na takie peerele. Minister była jednak powinna ją przeczytać (zakładając, że umie) i tu leży pies pogrzebany. Oczywiście minister ponosi odpowiedzialność
polityczną
czyli żadną, a po praktykancie(tce) ani śladu. Nie wiem, na co narzeka wice Naczelnej Rady Lekarskiej: przecież lekarz ma wystawiać recepty, a nie leczyć – od tego jest Goździkowa. Radziwiłł narzeka teraz na powrót „poprzedniej epoki”, a przecież to taka, a nie inna była wola ludu.
Teraz wiem, dlaczego były kartki na cukier: ludzie postanowili więcej słodzić:
Taki był wybór:
Post scriptum: ikona sprawujących władzę neostalinowców, Józef Stalin, zarzucił swego czasu lekarzom spisek. Dzisiaj na razie mamy rewoltę pieczątkową, a za to nie idzie się do łagru. Bo (na razie) nie mamy łagrów. Ale p. premier już w przerwie meczu straszy lekarzy. Czy czeka ich los kiboli?