Za Smoleńsk za Katyń za Wilno i Lwów zapłaci czerwona hołota
Ja nie mam wątpliwości co to byli za ludzie – z jednej strony byli mordercy, a z drugiej ofiary. (…) Oni cały czas funkcjonują w obiegu publicznym, mają się świetnie i śmiem twierdzić, że wpływają na rzeczywistość i naszą świadomość. My czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale oni naprawdę są wszędzie, potomkowie tychże bestii – w polityce, w mediach, w biznesie” – mówił Tadeusz Płużański, autor książki „Bestie. Mordercy Polaków” na spotkaniu w Klubie Ronina
„Jest to książka o mordercach Polaków: o pani Wolińskiej, panu Fejginie, panu Stefanie Michniku i o wielu innych podobnych im zbrodniarzach, którzy w latach 40. i 50. mordowali Polaków. Nigdy nie zostali z tego rozliczeni i ich działalność nigdy nie została opisana. Tę lukę wypełnia Tadeusz Płużański” – mówił prowadzący spotkanie Rafał Ziemkiewicz.
Książkę poprzedziły reportaże i teksty drukowane w gazetach. Na pytanie, jakie były przyczyny jej napisania, autor odpowiedział, że jednym z motywów było zobowiązanie wobec ojca – Tadeusza Płużańskiego – oficera AK i więźnia Stuthoffu a po wojnie współpracownika rotmistrza Pileckiego. Tadeusz Płużański junior opowiadał, że kilkunastoosobowa grupa rotmistrza Pileckiego, w którą zaangażował się również jego ojciec, działała dwa lata, do roku 1947 i jej celem nie była walka zbrojna. Grupa głównie prowadziła działalność polityczno-propagandową: zbierała informacje o wszystkim, co działo się w kraju i przekazywała je gen. Andersowi.
„Interesowała ich działalność bezpieki, mieli nawet swojego człowieka w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Zbierali informacje o szkolnictwie, harcerstwie, transporcie. Cała grupa została aresztowana po wpadce na skutek działalności kapusia” – mówił Płużański. Po śledztwie, w czasie którego członkowie grupy byli bici i torturowani, a następnie procesie, zapadły trzy wyroki śmierci: dla rotmistrza Witolda Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego i Marii Szelągowskiej. Ówczesny prezydent Bolesław Bierut zamienił dwa wyroki śmierci na karę dożywotnego więzienia. Trzeci wyrok wykonano – na Mokotowie został zabity rotmistrz Pilecki.
„Nie było żadnego plutonu egzekucyjnego. Strzelał jeden człowiek metodą sowiecką, katyńską, w tył głowy. Nazywał się Piotr Śmietański – to jest jeden z bohaterów, oczywiście negatywnych, mojej książki. Ten cały aparat stalinowski, czy to ten kat Śmietański, czy sędziowie, prokuratorzy, śledczy są po prostu bestiami. To są osoby, które mordowały Polaków i dla nich nie powinno być żadnej taryfy ulgowej, zarówno w sensie prawnym, jak i moralnym. Moim zadaniem jest nazywanie rzeczy po imieniu, bo ja nie mam wątpliwości co to byli za ludzie. Z jednej strony byli mordercy, a z drugiej ofiary” – mówił Tadeusz Płużański w Klubie Ronina.
Autor „Bestii” starał się dotrzeć do wszystkich jeszcze żyjących osób zaangażowanych w proces rotmistrza Pileckiego i jego ojca. Między innymi opowiadał, jak był oszukiwany przez uczestniczącego w procesie sędziego Łapińskiego, który starał się zdjąć z siebie odpowiedzialność za bezprawne wydanie wyroków śmierci. Sędzia odwoływał się na przykład do tego, że nie mógł odmówić wzięcia udziału w procesie. Jak się okazuje po prześledzeniu losu sędziów, którzy odmawiali uczestnictwa w procesach pokazowych, nie byli za takie odmowy szykanowani. Łapiński próbował też tłumaczyć się, że to była jedna jedyna, przypadkowa sprawa, podczas gdy autor dotarł do dokumentów mówiących o tym, że wyroków śmierci wydanych przez Łapińskiego na AK-owcach i innych członkach podziemia niepodległościowego mogła być ponad setka.
„Łapiński brał udział w tzw. sądach na kółkach, objazdowych, ja to nazywam trybunałami śmierci. Jeździł sobie prokurator z sędzią i na miejscu w jakiejś szkole lub remizie brali ludzi i ich sądzili, bez żadnych świadków, bez żadnej obrony. Na ogół wyrok zapadał jeden i wykonywano go bardzo szybko” – opisywał Płużański karierę zawodową jednej z „bestii”.
Autor mówił, że żaden z negatywnych bohaterów jego książki nie dokonał ekspiacji, nie przeprosił za to, co zrobił, wszyscy albo kłamali, albo szli w zaparte, że nie mieli wyboru. „Ci ludzie w dzisiejszej Polsce, właściwie przez 22 lata, mogą spać spokojnie, im się nic złego nie dzieje. Jednym z wątków książki jest to, że ten system stalinowski nie został w Polsce rozliczony, nie został osądzony, ani sądownie, ani właściwie nie został do końca potępiony. Ja mam wrażenie, że tzw. odwilż 56 roku powiedziała więcej o zbrodniach tego systemu stalinowskiego niż my dzisiaj. To jest coś niebywałego. Żaden z sędziów i prokuratorów stalinowskich nie został w Polsce osądzony” – zauważył Płużański.
Mówił, że tematyka stalinowskich „bestii” jest w obecnej Polsce niemile widziana i podał tego przyczyny: „Ja piszę w >bestiach< gdzie ci ludzie trafili po 56 roku. Piszę też o ich rodzinach, o ich dzieciach i wnukach. I okazuje się, że oni cały czas funkcjonują w obiegu publicznym, mają się świetnie i śmiem twierdzić, że wpływają na rzeczywistość i naszą świadomość. My czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale oni naprawdę są wszędzie, potomkowie tychże bestii – w polityce, w mediach, w biznesie. No i jak takim ludziom może zależeć na tym, żeby takie tematy poruszać. Podejrzewam, że to jest trend, który będzie się utrzymywać. Będą wychodziły książki, będą badania IPN-u, ale to jest wszystko sprawa dosyć niszowa. Nigdy nie będzie – no chyba, że się coś w Polsce zmieni w sposób zasadniczy na lepsze – powszechnej debaty na ten temat, bo być nie może przez te właśnie układy, układziki, przez to, że „bestie” mają swój dalszy ciąg i funkcjonują nadal. Dlatego jest to też temat cały czas aktualny, niestety”.
Podczas sesji pytań z sali autor odniósł się m.in. do wywołanej przez Marię Dłużewską kwestii cmentarza na Powązkach Wojskowych: „To jest coś niebywałego, jak tam się ofiary z katami mieszają. Tam leży Łapiński, sędzia Badecki ze sprawy Pileckiego, ale też i śledczy. Ja to z przerażeniem tam chodzę. (…) Z niezrozumiałych dla mnie powodów ofiary mordów stalinowskich nie mają cały czas swoich grobów. Jest ta słynna łączka, kwatera >Ł< ale to jest miejsce symboliczne wyłącznie. Ci ludzie nie mają swoich grobów: czy Pilecki, czy Fieldorf, czy Łupaszka, masa osób, wspaniałych bohaterów. Oni po 22 latach wolnej Polski nie doczekali się tego, żeby zrobić ekshumację na tych Powązkach. Nie wiem, kto za to odpowiada, ale wydaje mi się to sprawa skandaliczna.”
http://www.blogpress.pl/node/10878
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/